Mój syn na zawsze pozostanie osobą z zespołem Downa, czyli czy IQ jest ważne?
marzec 18, 2011 by Jarek
Kategoria: Po prostu życie
Jaś według wpisów od poniedziałku ma już 65 IQ, czyli zbliża się do poziomu 70 uznawanego za normę. Patrząc na te IQ można zapytać: czy o to mi chodzi, by nagle z Jaśka zrobić geniusza z ZD?
Od razu odpowiadam: dla mnie jako ojca IQ nic nie oznacza. Rodzice porównują, rodzice doszukują się podobieństw w rozwoju dzieci. Z tego powodu naukowcy stworzyli systemy porównań, analiz rozwojowych. Ja IQ zostawiam naukowcom, a sobie stawiam pytanie:
CO MOGĘ ZROBIĆ BY JAŚ MÓGŁ MIEĆ PRZYJACIÓŁ, PRACĘ I MOŻLIWOŚĆ KORZYSTANIA Z ŻYCIA W NOWOCZESNYM SPOŁECZEŃSTWIE.
Jak widać nie ma tutaj mowy o IQ :)
Jaś otrzymał:
-wczesną interwencję od urodzenia
-korektę wad anatomicznych (operację na serce, wycięcie migdałka)
-wspomaganie suplementami
-wspomaganie cerebrolisyną
-wczesne wspomaganie rozwoju
-dodatkowego logopedę, który rozwija jego zdolności komunikacyjne i poznawcze
-przedszkole
Przed nim szkoła. Co mogę zrobić więcej by go do niej przygotować?
Z punktu widzenia jego funkcjonowania kluczowe jest uczestnictwo w normalności. KONIEC Z REHABILITACJĄ, może lepiej karate, piłka nożna. ANGIELSKI idzie mu co raz lepiej, a kolory po angielsku wręcz perfekcyjnie. Czy już jest gotowy na zajęcia indywidualne?
Świetnie podśpiewuje, pamięta tekst, może powinienem myśleć o dodatkowych lekcjach muzyki?
Z punktu widzenia medycyny widać że Jasia potencjał jest wciąż mały, może czas na Prozac, więcej kurkumy?
Jak widać wciąż wiele decyzji przede mną, ale pamiętam o jednym: MÓJ SYN ZAWSZE POZOSTANIE OSOBĄ Z ZESPOŁEM DOWNA i nie zmienię tego w żaden sposób. Może zatem lepiej by miał po prostu więcej czasu na przyjaciół, zabawę bo jego życie będzie trudne i wciąż pod górkę, a nie chciałbym aby było one “samotne” i uzależnione od rodziców, jedynych przyjaciół.
DOKŁADNIE, dobrze to ująłeś, przecież życie jest tak krótkie i kruche…