Mowa, nauka mowy u dzieci z zespołem Downa
marzec 12, 2013 by Jarek
Kategoria: Uczymy się mówić
W publikacjach dotyczących zespołu Downa w ostatnich tygodniach poświęcono kilka artykułów problematyce mówienia. Wskazano w nich prawdy już istniejące i znane, takie jak to, że chłopcy mówią później, gorzej, mniej kreatywnie niż dziewczynki, ale także zajęto się analizą samego sposobu nauki mówienia i korekty np. jąkania.
http://jslhr.asha.org/cgi/content/abstract/56/1/178
http://www.disabled-world.com/news/canada/alberta/stuttering-speech.php
Badacze z Kanady zajęli się właśnie jąkaniem dzieci z zespołem Downa. W Kanadzie ten problem dotyczy niemalże 50% osób z ZD. Wnioski z ich badań są następujące:
1.Dzieci z ZD mogą kształtować swoją mowę, korygować jąkanie w dokładnie taki sam sposób jak dzieci bez ZD.
2.Nauka korygująca, rehabilitacja w przypadku dzieci z ZD musi być przygotowana według zasady: “Im więcej pokazujesz, tym lepiej”. Wynika to podejście z ograniczeń osób z ZD na poziomie rozumienia ze słuchu. Zdecydowanie lepiej wykonywane są polecenia przekazywane obrazowo.
3.Do zajęć rehabilitacyjnych konieczne jest włączenie nauki technik oddychania oraz tzw. prolongacji czyli celowego przeciągania wypowiadanych sylab.
W kontekście tych analiz konieczne jest pamiętanie o podstawowych źródłach problemów z komunikacją. Wynikają one według badaczy z następujących powodów:
1.Zaburzeń neurologicznych wpływających na funkcje poznawcze, a w konsekwencji zdolności do komunikowania się.
2.Kolejną grupą są problemy ze słyszeniem i precyzją jego docierania, co wydaje się być typowe tylko dla zespołu Downa.
3.Jąkania, które staje się barierą komunikacyjną tutaj globalne dane pokazują poziom występowania tego zjawiska na poziomie 10-45% całej populacji osób z ZD, gdy u ludzi z ZD jest to poziom 1%
4.Zaburzenia prozodii, czyli “melodii” mówienia http://pl.wikipedia.org/wiki/Prozodia
5.Brak kreatywności w wyrażaniu swoich poglądów.
Dostosowanie metod, do problemów może jednoznacznie zwiększyć sukces prowadzonych terapii.
Z mojej perspektywy konieczne jest łącznie technik rehabilitacyjnych z suplementacją. Dodanie DHA lub fosfolipidów do protokołu dziecka zdecydowanie wpłynie na mielinizację oraz elastyczność błon komórkowych, co z pewnością może wspomóc proces komunikacji. Nie bez znaczenia pozostaje także kwestia pobudzenia komórek do bardziej aktywnego funkcjonowania co daje cerebrolizyna.
Inną kwestia jest od kiedy zacząć pomagać dziecku w kształtowaniu mowy. Z mojej perspektywy ten proces jest konieczny od urodzenia poprzez:
I etap udrożnienie i wyćwiczenie mięśni aparatu mowy za pomocą chociażby metody Castillo Moralesa, która to wzmacnia buzię, jej funkcjonowanie i poziom napięcia. Może to złudne, ale ja dostrzegam istotne różnice u dzieci poddanych tą terapią a tych bez dostępu do niej nawet w wyglądzie buzi. Usta dzieci rehabilitowanych są niemalże podniesione do góry, sprawniejsze co na pewno sprzyja werbalizacji.
II etap obejmuje proces nazywanie i to powinno mieć miejsce już od 3-4 miesiąca poprzez stosowanie metod np. Domana oraz rozpoczęcie zajęć z przygotowanym do tego logopedą
III etap to budowanie kontekstowości komunikacji i obejmuje już zajęcia np. w grupie
IV etap to uczenie komunikowania się (nie tylko mówienia) w kontekście pozyskania umiejętności czytania i tutaj u Jasia świetnie sprawdza się “Metoda Krakowska”
Te etapy powinny “zamknąć się” na poziomie dziecka 8-9 letniego, które poszło już do szkoły.
Problem słuchu rozgryzam od dawna. Serdecznie polecam przegranie ulubionych płyt dziecka w tempie spowolnionym o 50%. Pomysł oparłam na pracach prof.E.Szeląg, idei percepcji czasu, zegarze milisekundowym i sekundowym (program Fastfor Words). Mały siada przed odtwarzaczem i słuch !!!!! I coraz częściej śpiewa razem z płytą.