“Przesadne zamartwianie się tym, co będzie w przyszłości z dzieckiem nie pomoże dziecku, a nas – rodziców – osłabia.”
grudzień 19, 2016 by Jarek
Kategoria: Po prostu życie
Dostałem linka od Kasi z prośbą o mój komentarz do niektórych prawd jakie tam można znaleźć. Spróbuję odnieść się do tego po swojemu, z perspektywy moich chłopaków.
https://dosia.eu/acjnw/ to wpis, który dostałem, ciekawy zresztą.
1.Zgadzam się z jednym na starcie: nie warto wkładać zbyt dużo emocji w smutek, lepiej go przełożyć w działanie.
2.Zgadzam się także z tym cytatem, którym posłużyłem się w tytule: “Przesadne zamartwianie się tym, co będzie w przyszłości z dzieckiem nie pomoże dziecku, a nas – rodziców – osłabia. Tak bardzo fiksujemy się na terapii i właściwym wychowaniu dziecka, na tym, czy robimy dla niego wszystko, co możliwe, że zapominamy o swoich własnych zainteresowaniach, potrzebach i ambicjach. Zapominamy, jak to jest być spełnionym i szczęśliwym.” Jest jednak tylko jedno ale: ZA NAS NIKT NIE ZOSTANIE Z DZIECKIEM, GDY BĘDZIE DOROSŁE, WIĘC ALBO WESPRZEMY GO OD SAMEGO POCZĄTKU NA TYLE NA ILE TO JEST MOŻLIWE, ALBO NIE RÓBMY DO NASZEJ ŚMIERCI NIC….BO POCZĄTEK JEST NAJWAŻNIEJSZY WE WSZYSTKICH PROBLEMACH GENETYCZNYCH.
3.”…poświęcanie się dziecku całymi dniami przez cały okres jego rozwoju wcale nie wpływa dobrze na jego usamodzielnienie się, że jest akurat odwrotnie.” Ja to nazywam KWOCZYZM. Nie jest istotne co dziecko robi, istotne jest to, że zawsze rodzic znajdzie powód by go UBEZWŁASNOWOLNIĆ w tym co ono robi. Im bardziej odważni rodzice, tym mniej problemów ma dziecko, to jest mechanizm, który widzę na co dzień.
4….a jednak nie zgodzę się z tym, że dziecko jest tylko do kochania. Rodzimy dzieci, by też nam pomogły na starość, jesteśmy zaprogramowanymi egoistami pod tym względem. I co, gdy dziecko rodzi się niepełnosprawne? Nasz egoizm pcha nas do przodu by je uratować za każdą cenę. Programuje nasze działania w tym zakresie i Mistrzem jest ten, któremu to się udaje, bo często po prostu nie uda się za nic.
5.Nasza starość, nasze dzieci…w tej strategii przeżycia musimy szybko zmienić nasz cel. Najlepiej młodsze rodzeństwo, ale to też “kara” dla niego, bo będzie musiało wspierać swoich rodziców w czymś, czego nie musiało chcieć. To jest z jednej strony brutalny egoizm, z drugiej najłatwiejsza droga do przejścia dla rodziców, zrzucić na innych problem. Kolejna ścieżka, w warunkach polskich traumatyczna i niemalże bez jakiejkolwiek szansy w państwie jak te, które mamy dziś, to ścieżka szukania miejsca dla naszego niepełnosprawnego dziecka. 10 lat, 20 lat musimy uwzględnić by zrealizować ten cel, a to może być jeszcze zbyt krótko.
6.Nasza siła jest w jedności z innymi rodzicami. Możemy budować przyszłość naszych dzieci od podstaw, razem z nimi rozwijając projekty dla nich. Jest to trudne, ale możliwe i do tego zachęcam Was wszystkich.
“….a jednak nie zgodzę się z tym, że dziecko jest tylko do kochania. Rodzimy dzieci, by też nam pomogły na starość, jesteśmy zaprogramowanymi egoistami pod tym względem”
“Nasza starość, nasze dzieci…w tej strategii przeżycia musimy szybko zmienić nasz cel. Najlepiej młodsze rodzeństwo, ale to też “kara” dla niego, bo będzie musiało wspierać swoich rodziców w czymś, czego nie musiało chcieć. To jest z jednej strony brutalny egoizm, z drugiej najłatwiejsza droga do przejścia dla rodziców, zrzucić na innych problem”
Ktoś kto tak sądzi nie powinien mieć dzieci.
Zgadzam się z Tobą, że w układzie idealnym, ktoś kto tak sądzi nie powinien mieć dzieci. Jednak jak wrócisz do historii, do początków ludzkości mechanizm ten jest naszym stałym mechanizmem cywilizacyjnym, czy tego chcemy czy nie. Rodzimy dzieci, by łatwiej się nam umierało,by ktoś po nas przejął naszą pozycję, wiedzę i nasze doświadczenie, tak jesteśmy zaprogramowani. Ci którzy zostają bez dzieci umierają w opuszczeniu i milczeniu, co jest dramatyczne w samotności cierpienia.
Myślę, że w opuszczeniu, milczeniu i cierpieniu umierają ci ze śmiercią nie pogodzeni.
I głęboko wierzę w bezwarunkową miłość rodzicielską co oznacza także pozwolenie na odchodzenie.
Oraz : z perspektywy już bardzo dorosłego rodzeństwa niepełnosprawnego człowieka myślę, że skazuje się nas na bardzo ciężkie wybory, na odrzucenie, cierpienie, rolę “ratownika” etc.
Wszystkiego dobrego dla Twojego najstarszego:)
Pozdrowię jak Najstarszego spotkam. Zrobiliśmy wszystko by chwytał życie garściami bez obciążeń braćmi, by nie miał traumy co będzie po rodzicach. Od 4 lat jest gościem na Święta a my zdecydowaliśmy się żyć dla naszych chłopaków tak długo jak to możliwe, szukając wbrew logice dobrego zakończenia bez obciążania tego Najstarszego….według profesora Hedwordsa psychiatry z USA w co drugiej rodzinie takiej jak nasza zdrowe jedyne dziecko popełnia próbę samobójczą do 20 roku życia nie mogąc zaakceptować przyszłości z rodzeństwem niepełnosprawnym bez rodziców.
Jarku, przepraszam za moją ocenę. Przedstawione przez Ciebie tezy wywołały u mnie dużo złości, ocena jednak paść nigdy nie powinna.
Wszystkiego dobrego
Spokojnie ja tego tak nie odebrałem.