Ślęża magiczna góra.
lipiec 31, 2017 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Dla mnie zawsze Ślęża była czymś specjalnym. Zawsze obchodziliśmy ją w różne sposoby, zawsze znajdywaliśmy wejścia do tej pory nieznane typowemu wrocławskiemu turyście…i okazuje się, że nie udokumentowaliśmy ani razu tych zdobyć, co jest ważne z perspektywy naszego celu: Korony Sudetów.
Z drugiej strony patrząc to co “najbliżej “, w istocie jest “najdalej” i mieliśmy problem, kiedy mamy na tą Ślężę wejść?
Zdecydowaliśmy się na to w sobotę, bo rano zrobimy to w 2 godziny, w dobrym tempie, między zakupami a basenem i będzie trochę dobrej zabawy. Wybraliśmy “najbardziej” górski, kamienisty szlak z Sulistrowiczek.
http://poznajpolske.onet.pl/dolnoslaskie/gora-sleza-i-jej-tajemnice/rbs7yf
Wejście zajęło nam 1:16 h a zejście wliczając w to pobyt i drugie śniadanie na Ślęży 1:27 h. Krokomierz “stwierdził”, że nasz spacer to 6,1 km do góry i z powrotem.
Start wyglądał jak zwykle: Kamil, Jasiek i dopiero my. Janek w swojej szarej koszulce świetnie się dostosował do tła otoczenia, w pewnych momentach był zupełnie niewidoczny, pomimo jego dużej aktywności.
Ślęża, dla tego kto ją zna bliżej, może być czymś zaskakującym i fascynującym. Starożytne kamieniołomy, jak i te z ostatniego wieku, są niezwykle ciekawe i potwierdzają wieloletnią aktywność ludzi na tej “świętej” i “pełnej pozytywnych energii” górze.
Jak widać Ślęża ze “swoim najbardziej górskim” podejściu nie jest zbyt wymagająca. Chłopcy pędzili do przodu po kamiennych “schodach”, że aż miło. Kluczowym punktem góry było spotkanie z misiem, “starożytną” figurą kultową, których wokół Ślęży jest całkiem sporo. Byliśmy też w schronisku po pieczątki, które zmieniło się i to zdecydowanie od naszego ostatniego razu.
Zejście tą samą drogą w dół było bardzo sprawne. Chłopcy nawet nie poczuli znużenia, będąc gotowym do następnych w tym dniu.