Suchoń i Ostra Góra.
kwiecień 16, 2018 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Suchoń tam gdzie “drzewa sufitu sięgają”, tak zapamiętam Suchoń i Ostrą Górę dzięki Jaśkowi. Z perspektywy krajobrazu będę zawsze pamiętał Suchoń jako nasze dolnośląskie Bieszczady z wyludnioną wioską, z “połoninami”, starymi sadami i “sawannami”.
Przypomnę, że wcześniej byliśmy w tym dniu na Postawnej, pokonaliśmy 6,2 km, o czym pisałem tutaj:
http://www.zespoldowna.info/postawna-i-travna-hora.html
Nie było to wysiłkiem, więc tak jak planowaliśmy pojechaliśmy na Suchoń najwyższy szczyt Krowiarek, który już miał być przez nas zdobyty, a nie udało się, gdy schodziliśmy z Czarnej Góry.
http://www.zespoldowna.info/czarna-gora.html
Wystartowaliśmy z Białej Wody. Widok jak z Bieszczad.
Za nami była Czarna Góra.
Suchoń to bardzo specyficzna góra. Z jednej strony jest to “historyczna” góra z perspektywy badań nad ruchem turystycznym całego regionu. Tam powstała jedna z pierwszych wież turystycznych, gdyż Suchoń po prostu do tych celów jest wymarzony…ale to było przed wojną. Dziś teren ten opustoszały i brak szlaków PTTK, choć Suchoń został zaliczony do Diademu.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sucho%C5%84
Dzięki pasjonatom nie trzeba jednak jej szukać, choć poszukiwanie Postawnej Jaśkowi bardzo się podobało. Wejście na wzniesienie od Białej Wody spowodowało, że od razu zauważyliśmy polną drogę, która prowadziła prosto w kierunku szczytu.
Przy samym wejściu do lasu, okazało się że są tabliczki wskazujące drogę na szczyt, a potem pojawiły się zielone kropki na drzewach, które wskazywały, jak mamy iść. Jaśkowi bardzo się to spodobało, coś kompletnie nowego.
W ten sposób podeszliśmy bardzo szybko na szczyt obecnie zalesiony. Charakterystyczne jest to, że w obrębie wierzchołka występuje bardzo duża ilość kamieni, a sam szczyt to po prostu kamienie
Droga na szczyt to tylko 48 minut i 2,6 km, ale można jak się okazało wybrać 3-4 drogi podejścia i zejscia, co Janek wykorzystał manewrujac Kamilem i robiąc go po prostu w konia.
Dla Janka wszystko było odpowiednim kierunkiem pod warunkiem, że szło się w kierunki Czarnej Góry. Potulny Kamil słuchał się kierownika, co nie zawsze wychodziło właściwie i dobrze dla nich dwóch. W ogóle to Czarna Góra prześladowała nas przy zejściu, bo wszystko co najlepsze było związane z Czarną Góra według Jaśka.
Już na samy dole Janek coś powiedział o suficie i drzewach, ale jakoś przeszło mi to z ucha do ucha, bo już chcieliśmy jechac dalej, do Wojsławic, fajnego ogrodu dendrologicznego, niedaleko Niemczy. Jest on położony na stokach Ostrej Góry 360 m npm najwyższego szczytu Wzgórz Dębowych, zaliczanej do Włóczykija Sudeckiego i też chcieliśmy jeszcze tam wejść.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ostra_G%C3%B3ra_(Wzg%C3%B3rza_D%C4%99bowe)
Tutaj od samego początku tempo dyktował Kamil. Jasiek już miał dość….choć byliśmy naiwni tak jak w tym momencie.
Potem jednak się trochę to unormowało, bo Kamil chciał iść do przodu, a Jasiek wąchać kwiatki.
Potem wykorzystał chwilę nieuwagi Kamila i znów był pierwszy, gdy Kamil musiał wracać bo źle wybrał podejście.
Pod samym wzniesieniem znów razem poszliśmy dalej by zobaczyć zdezelowaną wieżę, która byłaby niesamowitym elementem turystycznym,gdyby była cała ze względu na dominację wzgórza nad okolicą i pięknymi widokami.
…i to stało się po raz kolejny przy zejściu. Jasiek jak zwykle bawił się ze mną w co to za drzewo, gdy nagle usłyszałem: “Tato, popatrz drzewa sufitu sięgają!” Popatrzyłem uważnie i zobaczyłem piękne niebo do którego “sięgał” wielki buk.
To był bardzo udany dzień. Pogoda była idealna do zdobywania naszych celów. Nie zmęczyliśmy się chodzeniem, choć żona ostatecznie kazała odstawić “wypierdki” na później, nawet te najpiękniejsze, bo ona potrzebuje się zmęczyć. Aż się o tym boję myśleć, ale na wszelki wypadek wyciągnąłem już plecaki dla każdego i w następny weekend albo Keprnik albo Vysoke Hole…bo inaczej to nie przejdzie.