Trójgarb przez Jagodnik.
luty 5, 2018 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Są takie góry, że są za blisko, albo są za niskie i jakoś trudno tam dojechać. Jagodnik to zaledwie 619 m npm, a Trójgarb, czyli góra o trzech garbach, 778 m npm. U nas miało być brzydko, stwierdziliśmy, że jedziemy blisko i nisko…a być może to ostatnia okazja zobaczyć Masyw Trógarba w takim kształcie, gdyż niedługo będzie tutaj droga szybkiego ruchu z tunelem.
Start w miejscowości Nowe Bogaczowice nie był optymistyczny: śnieżyca i to nagła mogła zniechęcić…ale daliśmy radę.
Na tyle zacinało, że Jasiek się przestraszył, a było tylko –3C…idealna okazja na dobry i długi spacer.
Pierwsza niespodzianka, to niesamowite skały ukryte w lesie bukowym. Były niezwykłe i już nam się spodobał ten spacer, choć śniegu przybywało i nawet widać już było Trójgarb na wywyższeniu.
Janek dziwnie spokojnie, bez wkręcenia Kamila, nawet za rękę, szedł to w górę, to w dół. Masyw Trójgarba jest pod tym względem niezwykły. Te dolinki, źleby i te skały muszą atrakcyjnie wyglądać w każdej porze roku. Dla mnie była to bomba…choć Jasiek wciąż kurczowo trzymał się mnie, albo Asi bo śnieg!
Ale skały zrobiły pod Jagodnikiem swoje! Najpierw odważna ucieczka, a potem oglądanie skał i nawet próbowanie wejść na niektóre.
Do tego momentu byłem pewny, że jest to świetne miejsce nawet na “wózkową” wyprawę…ale zaczęły pojawiać się podejścia pod które Janek się buntował.
Jednak Kamil i jego ucieczka motywowała Jaśka do dalszego pościgu. Wybrany przez nas żółty szlak okazał się bardzo długi, ale piękny nawet zimą.
Niespodzianka druga, to już mijając Jagodnika “skończył” się śnieg i zaczęło być naprawdę miło, a Trójgarb był coraz bliżej.
Jeszcze przed Trójgarbem Jasiek próbował swych sil ze skałami i nie mógł zaakceptować, że są śliskie. Trzeba było go “mocno” przekonywać.
Trójgarb wydawał się już w zasięgu…i zaskoczyła nas katastrofa drzew na górze, na szlaku. Tylu drzew powalonych i to niedawno, w górach, dawno nie widziałem. Jaśkowi to się spodobało, bo musieliśmy iść na skróty, omijając powalone drzewa liczone w setkach na bardzo małym obszarze.
Gdy przeszliśmy przez drzewa…Jasiek odmówił wejścia na górę. No i jak tu go przekonać?
Pokazałem Chełmca, którego zdobywaliśmy w ubiegłym roku, pokazałem że jest szczyt już tuż tuż…i jakoś poszło. To był nasz 8 kilometr już.
http://www.zespoldowna.info/chelmiec-nowy-sezon-czas-zaczac.html
Wejście na szczyt i niespodzianka: Jasiek dostał sił. Kolejna niespodzianka zaczęło świecić słońce.
Wracaliśmy już inaczej by ominąć drzewa. Zeszliśmy ze szczytu w kierunku na Lubomin, a potem na skróty. To jest przewaga niskich gór mają mnóstwo ścieżek i dróg. Tutaj Janek już rządził!
Rozdroże pod Trójgarbem minęliśmy w dużym biegu, nawet nie zatrzymując się przy ptasiej czereśni.
Pogoda była coraz lepsza więc podejmowaliśmy coraz więcej skrótów, które wcześniej nam nie były potrzebne. Idąc zielonym szlakiem, skręciliśmy w pewnym momencie w las i jeden z wielu źlebów. Był niesamowity!
Przyznam się nie była to łatwa wyprawa. 14 km, suma podejść dość znacząca i sama przeprawa przez Trójgarb zmęczyły nas. Ja jestem zauroczony ilościom możliwości jakie oferuje Masyw do spacerowania każdemu. Może nie tędy co my, ale potrafię sobie wyobrazić niezwykłą wycieczkę rowerem z przyczepką aż pod samego Trójgarba. Tak nam dobrze poszło w sobotę, że postanowiliśmy pojechać też w góry w niedzielę, bo miało być słońce.
Chłopacy bez narzekania też chcieli…to jest motywacja. Lepiej w górach niż w domu!
Trójgarba polecam!
Piękna rodzinna wycieczka, nowością na szczycie Trójgarbu jest nowa wielka wieża widokowa – zapraszamy do Szczawna Zdroju :)