Na Starorobociański Wierch zimą z okazji Światowego Dnia Zespołu Downa

luty 24, 2025 by
Kategoria: Korona i Diadem

Za miesiąc już Światowy Dzień Zespołu Downa. Tak samo jak w ubiegłym roku chcieliśmy gdzieś pójść wysoko i niezwykle z tej okazji. Po ostatniej naszej zimowej wyprawie na Ornak wiedzieliśmy, że Starorobociański Wierch 2 176 m npm to najlepszy możliwy cel z tej okazji, a zimą nie zdobyliśmy do tej pory wyższego szczytu!

IMG_9721 IMG_9722 IMG_9723

Na dworze -12C i prawdziwa mroźna zima, choć śniegu jakby ciut mniej, niż tydzień temu. Kamila tym razem nie było z nami. Janek bez brata to inny człowiek :). Szybki marsz to dla niego nie jest nic nowego i zaskakującego. Zatem do czarnego szlaku w kierunku Siwej Przełęczy nie było trudno dojść, tym bardziej że tydzień temu już tędy szliśmy.Lider na to wygląda może być tylko jeden…i szkoda, że z nami nie było Mikiego. Janek wspominał o nim, że z nim na Sowie musi pójść!

https://www.zespoldowna.info/na-zadni-ornak-przez-doline-starorobocianska-w-poszukiwaniu-zimy.html

IMG_9726 IMG_9728 IMG_9729

Dolina Starorobociańska jak zwykle urocza. Tym razem było zimniej. Plecaki mieliśmy cięższe, nie było Kamila i jak rozdzielić prowiant na więcej osób, ale mieliśmy z sobą też raki. Robiło to różnicę. Wydawało się, że nie będą nam potrzebne, ale zimą to standardowe wyposażenie wysoko w górach. Wielkie jęzory lodu, zamarznięte strumyki, udawało się nam boczkiem jakoś mijać. Jak zwykle byliśmy zbyt leniwi by ubierać i ściągać raki. Starorobociański Wierch już królował nad nami, a śnieg czekał, by przypomnieć o rakach!

IMG_9732 IMG_9733 IMG_9735

Janek prowadził. Miał też swoje skróty, swoje przejścia i nawet swoje szlaki, które pamiętał sprzed tygodnia. Pokazywał gdzie idzie, czyli Starorobociański, sprawdzał, czy my podążamy za nim też czarnym szlakiem na Siwą Przełęcz.Uwaga: tysiąc razy powtórzono/pokazano “czarny”…a mimo wszystko jego droga była inną drogą, niż nasza. Trudno było go przekonać, że jednak czarnym szlakiem iść lepiej, nic to nie dało.

IMG_9737 IMG_9739 IMG_9742 IMG_9743 IMG_9744

Do Starorobociańskiej Równi szliśmy kompletnie sami, tak jak tydzień temu. Wyglądało to tak, że tylko my decydujemy się na ten szlak. Doszliśmy do Zadniej Wolarni i trzeba było szukać drogi na Siwą Przełęcz. Tym razem Asia miała wybrać najlepszy wariant trawersu. Nad nami był już Starorobociański, który wyglądał na nie do zdobycia z tej perspektywy.

IMG_9746

Gdy pierwszy raz szliśmy na ten szczyt, to długim tygodniami wybieraliśmy szlak, by zdecydować się na ten od Słowacji. Teraz czarny szlak wydawał nam się najpiękniejszy na zimowe wyprawy. Już w rakach, Janek nie “licytował” podejścia jak to było kiedyś :), ale szedł i był zaskoczony tym, jak Asia poszła. Kompletnie inaczej…ale szliśmy czarnym przecież!

IMG_9749 IMG_9750 IMG_9752 IMG_9757 IMG_9758 IMG_9764

Wydawało się, że jesteśmy już niedaleko. Słońce tak dogrzewało, że trzeba było się rozbierać. W końcu też minął nas turysta. Nie byliśmy już sami na szlaku.Na trawersie Janek czuł się jak w domu. To nic, że pochyły, to nic, że mógł być niebezpieczny, Janek szlakiem szedł bo on tak lubi.

IMG_9766 IMG_9770 IMG_9773

IMG_9774

Podejście na Siwą Przełęcz było świetne. Janek odmieniał to słowo trawers przez każdy możliwy wariant, to Starorobociański. Im było to wszystko bliżej, tym było trudniejsze dla Janka. Włączył się też “Janek maruda” i szło się ciężko. Co chwilę planował, co to on nie zje i wypije, a było stromo jak to na podejściu.

IMG_9779 IMG_9781 IMG_9782

Siwą Przełęcz zdobyliśmy nadludzkim wysiłkiem, tak Janek był blokowany planami jedzeniowymi. Z wrażenia odmówił kanapki, picia i nagrody. W końcu skusił się na herbatę, ale przecież miała być woda. I wytłumacz mu, że w tych warunkach zamarzłaby :). Popatrzyliśmy na Bystrą, Błyszcza, Kamienistą i Janek stwierdził, że on idzie na Bystrą. Na szczęście Asia skorygowała cel u syna.

IMG_9785 IMG_9786

Jednak przed nami był najtrudniejszy moment: Siwy Zwornik. Kilka skał, trawers dość lufiasty i pojawiły się małe problemy techniczne. Wiedzieliśmy, że to będzie najtrudniejszy technicznie moment i był.

IMG_9791 IMG_9792 IMG_9796

Asia prowadziła. W lecie, na jesieni to miejsce jest wspaniałym, nieskomplikowanym przejściem. Zimą było wyzwaniem. Janek szedł za Asią i jak się okazało nie było problemów. Janka jedynie rozbierało ciepło, bo słoneczko opalało mocno!

IMG_9797 IMG_9798IMG_9802IMG_9806IMG_9808IMG_9809IMG_9811IMG_9816

Na Siwym Zworniku było wow! Biała piramida Starorobociańskiego Wierchu na błękicie nieba wyglądała powalająco. Tuż obok stado kozic, nic tylko patrzeć. Sami nie wiedzieliśmy na co. Janek jak włączył:”Idziemy na Bystrę!”, zdopingował nas, by po prostu iść dalej.

IMG_9817 IMG_9819 IMG_9820

Asia chciała zjeść kanapkę, Janek chciał iść. trudno było to pogodzić, tym bardziej że kryzysy Janka były coraz częstsze. Trzeba było wykorzystać okazję, by iść. Doszliśmy bez Asi, aż pod samo podejście. Tam Janek postanowił poczekać rozmawiając z Panem Krzysztofem. I zaczęło się, że on tutaj już był, że ma Diadem i Koronę. Pan Krzysztof był pod wrażeniem. Pokazał nam przy okazji inne stado kozic. Wtedy Asia doszła do nas i zaczęło się podejście.

IMG_9823 IMG_9829

Kondycyjnie to było trudne dla Janka. Co 3-4 kroki przerwa i można było się nauczyć anatomii. “Tato boli mnie łydka”. “Tato boli mnie udo i mięsień czworogłowy”. Widać kto chodzi, ćwiczy, rehabilituje się :) Dzięki tym przerwom zobaczyliśmy, gdzie był początek naszej wyprawy.

IMG_9836  IMG_9842 IMG_9846 IMG_9848

Zamiast 45 minut 1:15H. Janek ledwo wszedł, ale co najważniejsze, zdobył cel! Weszliśmy zimą na najwyższy polski szczyt Tatr Zachodnich co zajęło nam 7:23 H. Z wrażenia nie odpuściłem i po raz pierwszy doszedłem na koniec szczytu po słowackiej stronie.

IMG_9863 IMG_9861 IMG_9864 IMG_9867

Po co weszliśmy na Starorobociański Szczyt? By Janek mógł powiedzieć z okazji Światowego Dnia Zespołu Downa, że osoby takie jak on, mogą znacznie więcej, niż ludzie o tym myślą. Panowie, którzy nas spotkali na szczycie to potwierdzili, patrząc na Janka.

IMG_9868

IMG_9875

Świętowanie było krótkie. Trzeba było zejść przed nocą. Ostatnio dziwnym trafem jesteśmy zawsze na końcu. Asia znów prowadziła. Nie było to łatwe to zygzakowanie.

IMG_9883 IMG_9885 IMG_9887 IMG_9890 IMG_9893

Człowiek jest bardzo mały przy górach. Patrząc do tyłu, można było to sobie potwierdzić. Jednak patrzyliśmy do przodu. Kończysty Wierch był ostatnim dwutysięcznikiem na naszej trasie. Nie stanowił problemu, a jak zawsze był miejscem odpoczynku i oglądania, tam jest co oglądać!

IMG_9894  IMG_9900 IMG_9901 IMG_9907 IMG_9910IMG_9912IMG_9913

Po krótkim odpoczynku rozpoczęliśmy zejście. Kolejny trawers wyglądający niebezpiecznie, stawał się naszym łupem: “tato mogę zbiegać?” Taka była reakcja syna na doskonałe zejście do Dudawy Przełęcz przed Czubikiem.

IMG_9914IMG_9915IMG_9927

Janek miał kryzys. Jak usiadł, to nie chciał wstawać. “Tato gdzie woda?” padło pytanie. “Trzeba kupić w sklepie na dole!” Krótka konwersacja, która postawiła go na nogi. W końcu nagroda musiała być, nawet jeżeli to miała być woda. Pomaszerował na Trzydniowiański dziarsko, bo woda, pizza bezglutenowa i same nagrody w końcu na niego czekały!

 

IMG_9929IMG_9930IMG_9932

A mogliśmy porównać góry zimą do tych z jesieni. Które piękniejsze? Asia wydała wyrok: najpiękniejsze góry do zdobywania jesienią i zimą!

IMG_6402

IMG_9933

Na szczęście z Trzydniowiańskiego miało być proste spadanie w dół. Na starcie było. Nawet trawersiki były łatwe. Jednak potem trzeba było zejść ze schodów!!!

 

IMG_9934IMG_9936 IMG_9937

Jedni ściągali raki, my w nich schodziliśmy. Kusiło by je ściągnąć, ale za każdym razem ratowały coś. Schody były bardzo trudne, bardzo mozolne, a potem Ci, którzy ściągnęli raki, musieli je zakładać. To był już zjazd w dół i po lodzie i po ubitym śniegu. Janek próbował sobie zjechać, ale tym razem nie wyszło, a po lodzie …było za lodowato by testować.

 

IMG_9940 IMG_9944IMG_9947 IMG_9951

Zeszliśmy do Polany Trzydniówki w ostatnim momencie. Ściągnęliśmy raki, ubraliśmy bluzy i nagle zrobiło się lodowato. Na górze było bardzo ciepło, tutaj bardzo zimno. Janek pamiętając że ma kupić wodę, leciał dzielnie do przodu. Nie było marudzenia, radził sobie świetnie. W nocy dotarliśmy do parkingu, gotowi tylko do jednego: woda!…no i może dobry obiad. Nagroda musiała być dla Janka i dla nas. To była świetna zimowa wyprawa. Kilka lat temu nie wyobrażałem sobie że to będzie możliwe, a dzisiaj patrzymy dalej: może na Bystrą?

IMG_9956 IMG_9957

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...