Po co dziecku z zespołem Downa matematyka?
grudzień 22, 2016 by Jarek
Kategoria: Tablet,smartfon,komputer
Przewrotny wpis, przewrotny tytuł tak chciałbym, aby tak było. Cały ten tydzień myślę o tym i nawet konsultuję się z Wami w tej materii w Polsce i za granicą. Chciałbym wymyśleć coś kreatywnego o ile rezygnacja z matematyki może być kreatywna.
1.Zakładam, że osoba z zespołem Downa nie będzie studiować matematyki, inżynierii, fizyki i tego typu studiów.
2.Zakładam, że będzie pracować głównie w warunkach zinformatyzowanych lub w ramach opieki nad dziećmi, nami, w ogrodnictwie, w biurze.
3.Zakładam, że ma być samodzielna.
Jak tak patrzę to w pierwszej kolejności jawi mi się, że osoba z zespołem Downa powinna posiadać zmysł numeryczności czyli szybkiej identyfikacji: mam czegoś 4 a ponad to to już jest dużo. Oznacza to, że rozróżnianie dużo, mało jest istotne, jak i liczenie, rozumienie tego liczenia do poziomu 20. Potrafię sobie wyobrazić nawet takie zadanie dla Jasia w tym kontekście:
Kup dużo jajek ale nie więcej niż 20 bo nie zmieścisz do lodówki.
Rozumienie cyfr ich sum w małym wymiarze jest kwestią np. zakupów….ale dzisiaj prawie 30 letnia Andrea robiąc zakupy używa smartfonu z ogranicznikiem zakupów ustawionym na 20 euro. Robiąc zdjęcia etykiet, telefon sumuje jej wartość zakupów. Zatem musi umieć dziś tylko wiedzieć, czy musimy kupić 10 jajek na tydzień, czy też 6, gdyż mając 20 euro na wszystkie zakupy…telefon pomoże jej w nieprzekroczeniu tego budżetu.
Ralf mieszka przy jednym z testowych sklepów Reala. Kupując jakikolwiek produkt ma kwotę dotychczas zrobionych zakupów wyświetloną na wyświetlaczu na koszyku. To jest jeszcze większe ułatwienie. Dla Ralfa i Andrei, którzy są samodzielni, najważniejszą kwestią jest rozumienie wartości w tych niskich zakupowych nominałach. Powiem więcej nie używają obydwoje już dzisiaj nawet pieniędzy, bo mają karty z limitem jednorazowych zakupów na kwotę 20 euro.
Zatem matematyka może stać się za chwilę dla osób z ZD tym czym była kiedyś dla wszystkich: odczuwaniem ilości i rozumieniem czy jest to dużo, czy mało oraz jak zaplanować coś, aby nie było tego za dużo, za mało.
Innym dużo trudniejszym tematem jest proces pojmowania czasu. Ta matematyka ma inny zupełnie kształt i funkcjonalność. Wszyscy używają smart watchy które im mówią czas tak jak tego potrzeba, w pełni zintegrowany z ich komórką, telewizorem i lodówką. Dzięki nim pojmowanie czasu w układzie np.: 14:24 jest dużo łatwiejsze niż poszukiwanie i przeliczanie odpowiednich wartości poprzez ruch wskazówki.
Jeżeli byśmy sprowadzili matematykę jedynie do odczuwania czasu i małych liczb, to czy matematyka osobom z zespołem Downa byłaby potrzebna ponad dodawanie i odejmowanie?
Co raz mocniej jestem przekonany, że nie. Czas zatem, który ona zabiera można by przesunąć na rozwój takich tematów jak:
-komunikacja
-czytanie ze zrozumieniem
-funkcjonowanie społeczne i rozróżnianie uczuć
-wykorzystanie komputera/smartfona
-hobby/zainteresowania
A co z matematyką? Cóż zostanie tak jak odręczne pisanie istotnym ćwiczeniem rehabilitacyjnym, gdyż komputer, smartfon może zastąpić osobie z zespołem Downa te trudne czynności w układzie jakim my ich rodzice wciąż znamy.