Jaworz.
wrzesień 6, 2019 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Jaworz to szczyt należący do Diademu Gór Polski. Brakowało nam go do zdobycia, a ponieważ wróciliśmy z urlopu górskiego w Słowenii, to postanowiliśmy dostosować nasze nogi do polskich warunków właśnie na tej górze, ostatniej do zdobycia w Beskidzie Wyspowym.
Zacznę tą relację od jednego pytania, może znacie odpowiedź na nie: jaka jest różnica między polskimi górami, a tymi w Słowenii?
W Słowenii jest czysto bez śmieci w górach. W Polsce nawet pod domem, przy szlaku jest bardzo brudno…tak to zobaczyłem w Beskidzie Wyspowym powyżej Limanowej. Przyjechaliśmy tam, by rozruszać nogi po Słowenii i bolące kolana, moje, powoli przywracać do funkcjonowania. Jaworz o wysokości 921 m npm na nas już czekał, a Janek wręcz rwał się bo miała tam być wieża.
Od razu pierwsze zaskoczenie. Zaparkowaliśmy na końcu drogi asfaltowej we wsi Skrzętla i spodziewaliśmy się szlaku…a tutaj asfalt. W tym wypadku był jednak czymś dobrym dla wspomnianych kolan. Chłopcy po Słowenii nawet nie czekali na nas, tylko solidarnie pogonili do przodu. Gdy ich w końcu doszliśmy, po minięciu asfaltu, żwiru, asfaltu zobaczyliśmy, że czekają na nas. Janek krzyczy Babia Góra…i wszystko prawie się zgadzało:
-nazwa
-prawie wysokość bez 1 na przodzie co prawda, ale …
…tylko, że to na pewno nie była ta Babia Góra.
Zdjęcie i chłopców znów mogliśmy tylko obserwować z daleka, jak gonili razem, najpierw po płytach betonowych, potem asfalcie i w końcu po górskiej drodze…a szliśmy wciąż niebieskim szlakiem. Jaworz dominował nad okolicą i jest typową górą dla tego regionu.
Zobaczyliśmy w końcu wieżę, ale najpierw trzeba było podejść pod nią i wtedy po raz pierwszy tego dnia można było odnieść wrażenie, że jesteśmy w górach.
Janek nie wytrzymał i od razu pobiegł sam na wieżę. Moje kolana odmówiły, a rodzinka nie lubi doznań wysokościowych. Jedynie Janek wszedł na górę.
Nawet nie odpoczywał po zejściu i znów trzeba było ich gonić. Kamil po kilku reprymendach i krzykach z jego strony, nie próbował być pierwszy…
…ale tuż pod samym szczytem to Kamil wyszedł na prowadzenie i po prostu wygrał
…a na szczycie 2 tabliczki i to zaskoczenie, a po drugie dyskoteka, głośne śpiewanie. Tak się zastanawialiśmy kto i dlaczego…ale lepiej było po prostu zejść.
Tym razem Kamil prowadził nas w dół i to było dobre zejście, także dla moich kolan.
Dopiero przy zejściu zobaczyliśmy, jak Jaworz dominuje nad okolicą. Kierując się z powrotem na Babią Górę, musieliśmy się troszeczkę zmęczyć, gdyż okazało się że podejście powrotne było trudniejsze w istocie niż to na wejście.
A chłopcy na luzie, niczym na niedzielnym spacerze doszli do końca…nie zmęczeni. Plan na następny dzień przewidywał już większy wysiłek, a co!