Chełmiec 3.

styczeń 8, 2020 by
Kategoria: Korona i Diadem

Nic nie jest bardziej męczącego od niemożność zrobienia czegoś. Wszyscy wkoło Ci powtarzają: nie wolno robić tego, tamtego…a dzieci w święta wynudzone, roznoszą dzień w pył. I ciągle gdzieś pada pytanie: “Kiedy w góry?”

Sytuacja stawała się kryzysowa. Wybrałem więc na start Chełmca. Pamiętam naszą pierwszą wyprawę na szczyt, który przez “pomyłkę” jest w Koronie Gór Polskich, gdyż jego 851 m npm to jednak mniej od Borowej o 3 m. Wybraliśmy wtedy szlak, który okazał się być najtrudniejszy, gdyż Chełmiec jest górą istotnie wybitną. Potem zimowe przejście pokazało, że może być na Chełmca szlak ciekawszy, a teraz przyszedł czas na szlak “parkowy”.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Che%C5%82miec_(szczyt)

http://www.zespoldowna.info/chelmiec-nowy-sezon-czas-zaczac.html

http://www.zespoldowna.info/chelmiec-2.html

No właśnie, wybór przejścia z Boguszowa Gorców, zielonym szlakiem który jest najczęściej wybieranym na wejście na Chełmca był dla mnie wspaniałą ideą:

-po pierwsze Chełmiec choć góra wybitna, ma swoją łagodną stronę, jak każda góra

-po drugie Chełmiec to góra “miejska” z jednej strony Szczawno Zdrój, czyli uzdrowisko, obok Wałbrzych i jeszcze Boguszów Gorce z dworcem kolejowym, gdzie można wysiąść i od razu iść pod górkę

-po trzecie, co wynika z tego drugiego, jest właśnie ten “parkowy” szlak na szczyt, który dla takich jak ja nadaje się idealnie

Wybór był zatem oczywisty, gdyż także była to trasa, której do tej pory nie przechodziliśmy!!!

Zaczęliśmy zatem od parkingu, noga sztywna, ręce obolałe od utrzymywania się na kijkach już po 5 metrach…a chłopcy jak konie wyścigowe wypuszczone do biegu w przodzie.

IMG_2052IMG_2053

IMG_2055

…ależ im musiało tego brakować!!!

Chełmiec w chmurach, przyprószony śniegiem, a chłopcy do góry. Przypomniało mi się od razu, gdy wchodziliśmy pierwszy raz zimową porą w górach na jakiś szczyt i panikowaliśmy…teraz tak jakby rodzina stęskniła się za śniegiem, przeszkodami…i walki talki. No właśnie. Ekipa wystrzeliła do przodu i jak nimi zarządzać?! Walki Talki przydałoby się.

IMG_2060

Udało się zatrzymać chłopaków, bo okazało się że jest tablica do przeczytania no i skrzyżowanie ścieżek. Z drugiej strony Kamil był tak szczęśliwy, że chciał pogadać o wszystkim…więc wsparł mnie i jakoś powoli człapał ze mną.

IMG_2063IMG_2066

…ale prze krótko, gdyż Mistrz Ucieczek uciekł był właśnie i trzeba było go gonić.

IMG_2070IMG_2075

Idąc po miękkim śniegu udało się dojść do skrótu jaki oferował żółty szlak trawersujący trochę zboczę. Ponieważ żona ogarnęła uciekinierów, a ja zdecydowanie poprawiłem tempo przejścia zdecydowaliśmy się na niego. Najpierw odrobinę pod górkę, potem trochę leśnym duktem po skosie by dojść z powrotem na zielony “parkowy” tuż pod samym szczytem.

IMG_2076

IMG_2078

IMG_2079

Szacunek dla moich starań ze strony rodziny był niesamowity…”szybciej tata, góra czeka” to krótki tekst Janka. W tym momencie spotkał nas jedyny trudniejszy moment, ze względu na mnie, który można idąc “dookoła” ominąć, w postaci podejścia 20 metrowego. Jednakże chłopcy nie dywagowali w ten sposób tylko weszli, a ja nie miałem wyjścia i za nimi.

IMG_2081

IMG_2082

Szczyt chłopakom jest na tyle dobrze znany, że nawet nie trzeba było im wskazywać gdzie mają iść. Oni tam po prostu już stali, gdy ja się doczłapałem by zrobić im zdjęcie. Chłopcy szczęśliwi, uśmiechnięci…nie wiedziałem, że góry mogą tak zmieniać.

IMG_2085IMG_2094

Na Chełmcu zaskoczyła nas nowa tabliczka, bardzo czytelna, fajna, charakterystyczna tak jak na Jagodnej. Dobry kierunek!

Po krótkim odpoczynku schodziliśmy, ale tym razem bez skrótu, tylko od początku do końca zielonym szlakiem. O ile podejście było fascynacją zimą, tym że jesteśmy w końcu w górach, tak zejście było pokazem siły tych najmłodszych i ich radości.

IMG_2100

Zaczęło się od zbiegania w dół.

IMG_2106

IMG_2107

Tutaj uratował nas Kamil, bo zatrzymał rozpędzonego Jaśka na rodrożu…pobiegłby w złym kierunku.

IMG_2109

Kolejną ucieczkę zlikwidowała chmura, która zaintrygowała towarzystwo.

IMG_2111

IMG_2112

Potem widok Dzikowca, niesamowity…ale trzeba było jednak przyspieszyć bo stawało się ciemno, więc ja już nie miałem szans. Mieli czekać na mnie przy parkingu…a chłopcy biegli, a żona za nimi!

IMG_2113

IMG_2114

IMG_2115IMG_2116

To była nasza pierwsza góra od ponad 6 tygodni. Na to wygląda, że było to konieczne. Wszyscy nagle dostali energii, uśmiechu i radości…a moja noga i kolano nagle poczuło się lepiej. Zaskoczenie!!! Taka sytuacja okazała się mieć też swój dobry wymiar, gdyż przeszliśmy szlakiem dostępnym dla wszystkich i tych małych i tych dużych i tych wprawionych i tych mniej, zatem polecam, bo warto!

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...