…32 lat później, w odpowiedzi Marcie
kwiecień 3, 2014 by Jarek
Kategoria: Po prostu życie
Marta, artykuł o dorosłych osobach z jakąkolwiek niepełnosprawnością jest zawsze trudny w odbiorze. Najczęściej, jak to w życiu bywa, opisuje się tylko trudne przypadki, lub przypadki sławnych ludzi…z ich trudną sytuacją, by byli pewnym wzorcem dla innych. Jak dokonasz analizy, najczęściej opisywani są chłopcy…bo my mężczyźni jesteśmy słabi i zawsze dotykają nas problemy ciut głębiej.
Ale nie o tym chciałem napisać. Ja uważam ten artykuł za bardzo naturalny, zdecydowany i prawdziwy. Pokazujący co w tamtych czasach człowiek mógł zrobić ze swoim “trudnym i skomplikowanym” dzieckiem. W tamtych czasach, z perspektywy dzisiejszych czasów, nie można było praktycznie zrobić nic. Można było kochać, modlić się i liczyć na cud. Zatem mamy przykład, Z PERSPEKTYWY DZISIEJSZYCH CZASÓW, gdzie kochanie i dbanie rodziców może dać tylko TO COŚ, COŚ BARDZO OGRANICZONEGO, ZATRWAŻAJACEGO W ODBIORZE.
Ja znam w Polsce Tereskę, rówieśniczkę, syna bohatera artykułu z Newseeka. Jest aktorką, świetnie funkcjonującą. Jej mama, edukowała córkę i to wystarczyło w tamtych czasach dla “wspartej dobrym losem” dziewczynki. Jest ona zatem innym przykładem z tamtych czasów, możliwym, istniejącym. W dzisiejszych czasach jest tak samo. Dla wielu dziewczynek, ten los jest odrobine bardziej łaskawy. Dobra edukacja pozwala im na wiele, gdy z chłopakami a priori należy założyć że to jest za mało.
Mamy zatem świetnie opisany model, ciężkich starań rodziców i efektów tego po 30 latach. Wiemy zatem, że powielanie tego modelu prowadzi do określonego stanu dziecka po 30 latach jego życia. Zatem ten artykuł jest dla mnie świetnym świadectwem na to, że do miłości, starań rodziców konieczne jest dodanie tego, co dziś ofiaruje świat i postęp. Wsparcie medyczne, edukacyjne i przede wszystkim dążenie do samodzielności dziecka poprzez jego włączenie do społecznego bytu powinno być celem rodzica i systemu w jakim funkcjonujemy. Jeżeli tego nie chcemy, to stawiamy się w sytuacji 30 lat wcześniej, w jakiej był Generał, jego żona i ich syn z zespołem Downa. Można w takie sytuacji zacząć się martwić i zrzucać problem na zdrowe dzieci, przy czym oni 30 lat temu nie mieli rozwiązań, my dziś mamy i od nas zależy czy z nich chcemy skorzystać. My mamy możliwość wyboru, działania i realizowania ambitnych celów, zupełni inaczej niż było to 30 lat temu.