Bębny. Dziękuję Paniom Beatom:tej z USA i tej z Polski…
…i Pani Ewelinie i Jarretowi i jego bratu za BĘBNY te które już przyszły i te które są w drodze. A jak to gra popatrzcie
poniżej u Jaśka:
a tu u Ani:
…i cóż cytując Grzegorza Halamę mogę powiedzieć: JA WIEDZIAŁEM, ŻE TAK BĘDZIE!
PS.Czekam na zdjęcia pozostałych, bo Jasiek mówi mi NIC i IDŹ!
Jarek, masz rację, to nie jest bębenek tylko BĘBEN. Kapitalny; i dopiero jak Dzieci na nim grają, nabiera znaczenia. Rodzice! zamawiajcie i grajcie:)
Nie mogę. Aż dudni mi w uszach:)
Na razie Ci dudni w uszach, ale jak przyjdzie Twój egzemplarz może dudnić Ci wszędzie. Zaraz pokażę jak było dzisiaj u mnie :)
Iza ja już myślę o KONGACH, czyli o dwóch wielkich bębnach stojących!
SUPER! a ja myślałam o tym wielkim BĘBNIE 22. calowym, wielkim a niskim. To dopiero może DUUDNIĆ!
Konga też są świetne. Mają specyficzne brzmienie, wyższe od BĘBNÓW.
Iza, wiesz jak pomyslę sobie, co piszesz Ty i Magda i Albert…to uważam, że trzeba zamówić już na następne święta cały zestaw perusyjny, tam jest taki zajefajny!
Jarek, nie na następne święta, tylko szybciej! :)
Kochani! Każde dziecko, nie tylko z Zespołem Downa, powinno mieć możliwość eksperymentowania z dżwiękiem. To wspaniale rozwija kreatywność, motywuje do swobodnego działania ruchem a także głosem i wyobrażnią. Także proponuję dokupić jeszcze do zabawek Waszej Pociechy: (oprócz BĘBNA):cymbałki, tamburyna, pudełka akustyczne, dzwoneczki, kołatki etc., żeby dostarczyć jak najwięcej różnorodnych w brzmieniu bodżców słuchowych. Zwróćcie jedynie uwagę na jakość zakupowanych instrumentów, bo im dzwięk mniej fałszywy tym nasze Dziecię chętniejsze będzie do twórczej zabawy. Powodzenia!
P.S. Pamiętajcie również też, że dzwiękiem jest: szelest papieru lub cmokanie ustami :)
Muszę skomentować: profesjonalny komentarz Iza!
Nie wiem, jak się to cudo nazywało. Wyglądało jak ogrrromny (średnica chyba ponad 2 m) bęben na kółkach. Membrana z krowiej (cielęcej?) skóry, takiej naturalnej, z włoskami. Takie dwa egzemplarze były podczas zamknięcia ELIOSa 2010. Podczas wystęou, zamykającego ELIOS zawodnicy (i nie tylko! wolontariusze i opiekunowie też dali się skusić) walili w to w rytm muzyki. Gosia schodząc z trybun na Torwarze miała zatkane uszy i tak tańczyła. Dorwała się do bębna i jedną ręką wybijała rytm, drugą trzymała się za ucho. Tak ją jednak wciągnęło walenie w bęben (jaką on może mieć nazwę?), że obie ręce poszły w ruch i hałas już uszom nie przeszkadzał :lol:
To było walenie, wybijanie rytmu a także “odsłuchiwanie” drgań dłońmi. Mam to gdzieś na zdjęciach i jakoś czasu mi brak, by te fotki na fotosik wrzucić. Tyle na tych fotkach ekspresji, a ile było w realu, to się opisać nie da!