Brzeźnica.
maj 25, 2018 by Jarek
Kategoria: Włóczykij i Tysięczniki
Są takie miejsca, gdzie nie trafilibyśmy, gdyby nie Włóczykij…o czym przekonaliśmy się wielokrotnie. W sobotę był to jeden z naszych celów między dwoma fortecami. I była to niesamowita historia wspinaczki przez Masyw pełen mrówek. Nigdy nie widzieliśmy tylu mrowisk, w tak dobrym stanie w górach, więc była to niespodzianka.
Brzeźnica góra o wysokości 492 m npm jest bardzo specyficzną w swoim układzie topograficznym. Na zdjęciu widziana z Ostroga, po prawej stronie.
Od Barda i od Stoszowic jest to bardzo stroma góra, ale od Mikołajowa, jest to ta góra na start
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Masyw_Brze%C5%BAnicy
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Brze%C5%BAnica_(g%C3%B3ra)
Wystartowaliśmy od znaku Budzów Kolonia, gdzie znajduje się zielony szlak prowadzący na szczyt.
Podejście do lasu jest bardzo szybkie i łagodne, stąd nawet małe dzieci spokojnie dadzą radę.
Las jest nietypowy, bo dominuje bardzo młody dąb z domieszką sosny i świerku. Nigdzie nie spotykany przez nas wcześniej, jest bardzo widny, z dużą ilość traw i kwiatów….mrówek z wielkimi kopcami. I to nas zaintrygowało, bo nie widzieliśmy wcześniej tylu kopców i tak żywotnych mrówek. To dzisiaj unikat!
Podejście zielonym szlakiem jest bardzo fajne. Prowadzi w istocie wąską ścieżką, która prowadzi po grani masywu i czuć to Janek nie krempował się i narzucił tempo, takie że po 15 minutach byliśmy przy kartce Brzeźnica. I nie zgadzało nam się w tej kartce wiele:
1.Według GPSu nie było to najwyższe miejsce.
2.Brzeźnica jest między Srebrną Górą, Ząbkowicami, a Bardem więc do Otmuchowa jej daleko…więc skąd ta nazwa? Jak się okazuje geografowie sobie dyskutują, a my dzięki temu poszliśmy dalej.
Zaczęło się robić trudno i trzeba było walczyć z powalonymi drzewami, czyli to co Janek lubi najbardziej i to był strzał w 10-tkę. Doszliśmy do niesamowitego miejsca: ławeczka na wysokości ponad 2 metrów z widokiem na Góry Bardzkie. Oczywiście kto wszedł? Jasiek!
Do tego miejsca jest zaledwie 1,7 km, więc myślę, że można wybrać się nawet z mniejszymi dziećmi.
Powrót zrobiliśmy na skróty jak to my…i znów się to opłaciło, gdyż mogliśmy podziwiać Srebrną Górę i Góry Bardzkie spiesząc w dół.
Janek zaintrygowany podziwiał poziomki, znów mrówki…ale tym razem z dystansem
…a potem po prostu pobiegł i był pierwszy na dole!
Trasa nie była wyczerpująca, ale miała wszystko co mają całodniowe wycieczki: atrakcji mnóstwo!!!
Było podejście, był szczyt z kartką do przeczytania, była ławeczka do wejścia nad głową ojca, były mrówki i poziomki, bieg w dół. Na start jak znalazł.
Tak jak pisałem, wszystkie te propozycje z tego tygodnia odwiedziliśmy w ciągu jednego dnia. Nie było to czasochłonne ani trudne dla nas, a przy niepewnej pogodzie idealne. Każdy kto chce zawsze znajdzie coś dla siebie i warto zacząć od małych rzeczy, by potem móc sięgnąć wyżej. Ja polecam.