Catch them young, czyli wychowajmy naszym dzieciom nauczycieli
Nadeszła zima. Ponieważ nie mam telewizora, dużo czytam, a ostatnio o edukacji. Na szkolnictwie podstawowym znam się tak jak większość, czyli mity i doświadczenia znajomych. Kiedy jednak przeczytałam książkę Iwony Chrzanowskiej „Zaniedbane obszary edukacji – pomiędzy pedagogiką a pedagogiką specjalną“ i obejrzałam film o amerykańskiej szkole, po raz pierwszy poczułam, że nie jestem w świecie fantasy.
Ciągle roztrząsamy co wybrać dla naszych dzieci. I słusznie. Sama Chrzanowska stwierdza, że dzieci niepełnosprawne intelektualnie są najbardziej narażone na segregację, wykluczenie, marginalizację. Boimy się szykan, wyśmiewania, wykorzystywania dziecka niepełnosprawnego przez pełnosprawne. W najlepszym przypadku mogą się pojawić działania wyręczające, wynikające z litości i współczucia (postawa typowa dla 50% nauczycieli szkół ogólnodostępnych). Jednak my nawet nie rozważamy szkół ogólnodostępnych (które nota bene zgodnie z ustawą nie mogą zatrudniać specjalistów). I jeszcze jedna rzecz, która mnie zaskoczyła. Otóż film o szkole amerykańskiej opisuje przypadek edukacji włączającej, czyli posyłania dziecka do szkoły powszechnej. Gdzie nam do tego. My z integracją mamy problemy.
Ale zacznijmy od początku. W 1993 roku zarządzeniem Ministerstwa Edukacji Narodowej zostało wprowadzone kształcenie integracyjne (samych form integracji jest wiele). Zadawano sobie pytania. Czy przyczyni się to do przyrostu wiadomości i umiejętności szkolnych. Czy poprawią się kompetencje? Czy poprawi się funkcjonowanie w społeczeństwie? I po piętnastu latach pedagodzy specjalni nadal nie mają jednoznacznych odpowiedzi.
Temat edukacji upośledzonego dziecka można potraktować dwojako. Według pierwszego modelu zbadamy jego deficyty i zobaczymy do jakiej szkoły pasuje (w tym momencie image szkoły w ogóle nas nie interesuje). Według drugiego stwierdzamy, że szkoła nam się nie podoba i chcemy coś z tym zrobić. Trzeba wybrać A albo B, nie można zjeść ciastka i je mieć. W przypadku B, to jak stwierdza książka Chrzanowskiej nauczyciele stanowią jedną z podstawowych przeszkód. Otóż tkwią oni w przekonaniu, że niepełnosprawni są inni, a więc trzeba dysponować jakimiś dodatkowymi umiejętnościami, wyposażeniem, specjalnym przygotowaniem. 66% nauczycieli przedszkoli wyraziło niechęć do pracy w placówkach integracyjnych i podawaną najczęściej przyczyną (50%) był brak wiedzy i doświadczenia. Z badań wynika, że z dzieckiem niepełnosprawnym chce pracować tylko 10% studentów pedagogiki i 23 % studentek.
Trudno mi tu dalej cytować Chrzanowską, ale my coś musimy zrobić. Nie ważne, w jakim systemie dzieci będą nauczane, my powinniśmy przygotować dla nich nauczycieli. Proponuję, aby każdy znalazł dla siebie studentkę/studenta pedagogiki specjalnej, która/y napisze o dziecku pracę magisterską. Warto, abyśmy stawiali warunek choć minimalnej znajomości języka angielskiego (w tym języku jest najwięcej opracowań naukowych – również w internecie – oraz dzielą się swoimi doświadczeniami ludzie, którzy ten temat znają dużo lepiej niż my).
Po pierwsze w ten sposób nastawimy tych młodych ludzi pozytywnie do dzieci z zespołem Downa. Po drugie będziemy próbować nimi odpowiednio kierować podrzucając interesujące teksty po angielsku, generalnie służąc jako pośrednicy. Wszystko zależy od naszej postawy. Reagujmy na studentów, przecież oni wkrótce mogą pracować z naszymi dziećmi.
A jak już uda nam się kogoś znaleźć, proszę spisać temat pracy i porozmawiać dokładnie na temat co, ta osoba chciałaby robić.
Agnieszka
Agnieszka zgadzam się z Tobą. Mentalność nauczycieli to podstawa. Dlatego na chwilę obecną jak oglądam filmy Cory i patrzę jak wygląda nasze szkolnictwo, to jednen wniosek mi się nasuwa. Liczę na prywatne inicjatywy w szkolnictwie, gdzie będzie pomysł, pasja i wiedza. Ja mogę powiedzieć, że już realizuję to co napisałaś w artykule. Opiekunka Matusia jest studentką pedagogiki specjalnej i jest świetną osobą – mentalnie. I takie osoby jak ona widziałbym w przyszłości w takiej placówce. Co najważniesze osoby młode nie są jeszcze “nagięte” przez obraz, które faktycznie funkcjonuje w naszych szkołach, bo tego jeszcze nie przeżyły na własnej skórze. Warto więc o takie osoby zadbać i zrobić wszystko aby trafiły już do innej rzeczywistości szkolnej po studiach. Dlatego pomysł bardzo dobry. Problem jednak w tej chwili jaki widzę to pytanie czy są jakieś realne szanse na utworzenie szkoły włączającej – niestety raczej odpłatne z prywatnej inicjatywy. Czy to jest w ogóle możliwe?
Albert nad tym właśnie pracujemy. przedszkola były pierwszym etapem, teraz czeka nas podstawówka.
Jeżeli więc mogę w jakiś sposób pomóc to proszę o informacje.
Myślę, że należy pomyśleć o funduszach unijnych. Na przykłąd na chwilę obecną są realizowane następujące projekty unijne realizowane przez jednostki oświatowe, przy współudziale Wydziału Edukacji:
1. Projekt NAUCZYCIEL PRZYSZŁOŚCI – PODNOSZENIE KWALIFIKACJI ZAWODOWYCH – Agencja Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej, Centrum Kształcenia Praktycznego
2. Projekt KURSY PRZYGOTOWUJĄCE NAUCZYCIELI ORAZ PRACOWNIKÓW PLACÓWEK OŚWIATOWYCH DO PRACY Z DZIEĆMI Z DYSFUNKCJAMI ROZWOJOWYMI – Fundacja “Promyk Słońca”, Gmina Wrocław
3. Projekt RÓWNAJ DO NAJLEPSZYCH. ZAJĘCIA WYRÓWNAWCZE I POZALEKCYJNE DLA UCZNIÓW SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 76 WE WROCŁAWIU – Szkoła Podstawowa nr 76
Ja myślę tak.
1. Są dwie możliwości. Albo znajdzie się “inwestor”, albo my rodzice musimy zebrać siły i podziałać wspólnie – wydaje mi się, że jest możliwość.
2. Myśląc o drugiej opcji poszukałem trochę na stronie miasta Wrocław. Rada Miejska Wrocławia wydała uchwałę w sprawie trybu udzielania i rozliczania dotacji niepublicznym oraz publicznym szkołom i placówkom oświatowym, prowadzonym przez osoby fizyczne i prawne. Więcej pod linkiem
http://wrosystem.um.wroc.pl/beta_4/webdisk/118087/1165ru05.pdf. Z uchwały tej wynika, że jest możliwa dotacja na szkołę niepubliczną na każdego ucznia.
3. Dodatkowo mam nadzieję, że będzie można uzyskać jakąś dotację unijną na utworzenie takiej placówki.
Jestem na początku poszukiwań w tym temacie, także może to co wyżej nie do końca pokrywa się z rzeczywistością.
Albert mój szacun za wstęp, teraz konieczne rozwinięcie :)
Już się dowiedziałem – na chwilę obecną nie ma możliwości otrzymać dotację na utworzenie szkoły podstawowej. Pozostaje więc szukać kapitału.
Mam nadzieję, że Agnieszka specjalista pochwali Cię za chęci!
Aga jesteś niezła! I jaki świetny pomysł z tymi studentami. Teraz już wiem, że “edukacja” to Twoja pasja!
Albert pochwała za chęci. Z “nagięciem” masz rację. U Chrzanowskiej był cytat, że osoby pracujące w systemie trudno nakłonić do zmian. Zapytaj swoją studentkę, czy zna kogoś kto chciałby pójść w tę stronę. Zapytaj się czy zna angielski i co by ją interesowało (możemy cos podrzucić). Zapytaj się czy wywiesiłaby u siebie na uczelni ogłoszenie. Co do projektów to zastanawiam się, czy z nich nauczyciele cos wynoszą, czy to tylko pozorowane działania. Ale widać, że tu dużo można. Ja sama się zastanawiam czy zaczynać od zera, czy zmieniać coś już istniejące. Izo dzięki za miłe słowa. Jarku, a możeby założyć na stronie tabelkę gdzie w kolumnach bedzie “zaczynamy od zera” (plusy , minusy), “zmieniamy istniejące” (plusy, minusy). Niech każdy tam dopisuje i w końcu wyjdzie co chcemy.
Agnieszko tkwią tutaj pewne problemy techniczne w takiej formule jaką zaproponowałaś. Grześ jest jednak wyrocznią i zobaczymy co on powie :)