Czy dieta bezglutenowa i bezlaktozowa może pomóc?
Przyznam się, że nie miałem ochoty wracać do tego tematu, gdyż wydawało mi się, że powiedziano już wszystko, ale Polacy opublikowali właśnie badanie kliniczne, które opisuje ich doświadczenia z dietą u autystów.
https://link.springer.com/article/10.1007/s10803-019-04266-9
Projekt zaczął się w 2014 roku i z góry opierał się na dwóch błędnych założeniach z mojej perspektywy:
https://clinicaltrials.gov/ct2/show/NCT02280746
projekt wykluczał z góry osoby z autyzmem, które mają wrażliwość na gluten pszeniczny, nie mają celiakii.
Dlaczego tak myślę, że to jest błędne założenie? Jedynie pewna część osób z autyzmem jest wrażliwa na dietę bez- : glutenu, laktozy i cukru, łącznie lub pojedynczo. Nazywam ją grupą o zaburzonej immunologii na tle pokarmowym, zbliżonym do IBD, IBS. Jest to oczywiście połączone ze specyficzną reakcją gen-mikrobiota.
Zatem postanowiono według mnie zrobić badania na autystach czy są wrażliwi na dietę, wybierając tych, którzy nie są wrażliwi na czynniki dietetyczne i to mi już nie pasowało w logice tego projektu.
Drugi problem jaki według mnie istnieje w tym badaniu to fakt, braku analizy genetycznej (polimorfizmów) odpowiadających za stan zapalny związany bezpośrednio z dietą. Nie znając tej podstawy, de facto jest to badanie nie precyzujące związku: cechy autystyczne-polimorfizmy genów stanów zapalnych-stan zapalny-dieta.
Nie dziwi mnie przez to, fakt że autyści dobrani do tego projektu nie wykazują reaktywności na dietę, bo nie wszyscy autyści są wrażliwi na te czynniki. Przypomnę, jedno autyzm to zespół cech, a nie choroba, a w ramach tej grupy mamy kilkanaście fenotypów. I tak patrząc z tej perspektywy osoba z głębokim zaburzeniem metabolizmu witaminy D, wykazująca cechy autystyczne…nie musi prezentować wrażliwości na gluten, laktozę.
Jestem zatem zwolennikiem tego raportu: https://www.mdpi.com/2072-6643/10/3/369/htm
Pokazuje on dużą różnorodność i personalizację wrażliwości autystów na czynniki dietetyczne. Co jest ważne, autor tego raportu, analizuje różnorodne przypadki i pokazuje cały rozkład wrażliwości, co według mnie jest dużo bardziej precyzyjnym podejściem niż to co zostało zaprezentowane powyżej.
Jeżeli popatrzymy na badania poniżej z kolei, to będzie mieli precyzyjną informację, że diety bez- należy stosować u tych osób, które są na nie wrażliwe, a nie na te, które nie zareagują na podana dietę…a polski projekt na taki mi wygląda, niestety.
http://www.wjpch.com/UploadFile/436.pdf
https://www.tandfonline.com/doi/abs/10.1179/1476830512Y.0000000003
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5773346/
Zatem jakie moje jest zdanie na ten temat…nie zmieniam go od wielu lat:
osoby wrażliwe na czynniki dietetyczne, powinny mieć eliminowane składniki inicjujące kaskadę stanu zapalnego z diety, gdyż to pomoże zbilansować sytuację immunologiczną.
Wydaje się być to proste i logiczne.
Każde badanie jak to jest pewnego rodzaju manipulacją. Ktoś coś chce dowieść. Pytanie czy to chce dowieść jest racjonalne i jak inni to odbiorą. Ja osobiście nie lubię takich badań naukowych, gdyż właśnie “inni” nie umieją zinterpetować go tak jak powinni…bo nie czytają, bo nie rozumieją, bo nie widzą założeń. Zatem nie piszccie do mnie pytań typu: “Co o tym myślisz?”…bo ja wiem, że naukowcy udowodnili to co chcieli udowodnić, ale czy to jest racjonalne, pragmatyczne i rzeczywiste…”rodzicielskie”…to już na pewno nie.