Czy miłość może być szkodliwa dla dziecka z zespołem Downa?
kwiecień 20, 2021 by Jarek
Kategoria: Wiedza o Zespole Downa
Ciągle i ciągle trwa walka. Ci którzy nie chcą wspomagać swojego dziecka lekami, suplementami wskazują, że to skrajnie szkodliwe i odradzają na wszelkie możliwe sposoby wykorzystując manipulację i przede wszystkim swoją ortodoksję. Polecają miłość, kochanie, bo to lek, który nie szkodzi. Jest i obraz z drugiej strony tej dysputy. Ci którzy korygują na wszelkie swoje sposoby ZD u ich dziecka, nie epatują kochaniem i to wielu znów szokuje. Jaka droga jest najlepsza dla Ciebie rodzicu?
Ja to wszystko sprowadzam jednak do jednego:
MASZ WIEDZĘ, MASZ SIŁĘ DZIAŁANIA KIERUNKOWEGO, WIESZ CO CHCESZ. NIE MASZ WIEDZY I NIE MASZ PREDYSPOZYCJI BY TO OGARNĄĆ, TO KOCHANIE JEST DLA CIEBIE NAJWIĘKSZĄ WARTOŚCIĄ, BO JEST RACJONALNE I OSIĄGALNE DLA CIEBIE.
Kiedy mamy najlepszą sytuację: gdy umiemy leczyć, ale i kochać. Każde z tych podejść występujące samodzielnie jest szkodliwe dla dziecka i rodzica. Zawsze w takiej sytuacji coś jest chowane w tym wszystkim. Najczęściej to, że nie możemy pogodzić się z tym, że nasze dziecko jest niepełnosprawne. Potem po prostu odpychamy to czego nie rozumiemy i nie obejmujemy. Jedni wiedzę, drudzy kochanie.
Z perspektywy 14 lat życia Janka, wiem : leczenie bez kochania nie jest skuteczne, a kochanie bez leczenia jest manipulacją, bo jak się kocha kogoś, w szczególności swoje dziecko, to się robi wszystko, aby osoba którą kochamy miała jak najlepiej.
UWAGA: w tej dyspucie skończmy z mitem “leczenia zespołu Downa”. Dzisiaj wiemy, że są setki chorób wywołanych deregulacją inicjowaną przez potrojone geny z 21 chromosomu, które się leczy. Nikt nie kwestionuje “stałego” chorowania u małych dzieci z ZD, tylko je leczy. Tak samo należy podejść do tej setki innych chorób. Leczone poprawiają stan zdrowia osoby z ZD, ale nie “wyleczą” z tego zespołu Downa. Dzisiaj tego nie umiemy zrobić na masową skalę i koniec.
WNIOSEK:
Leczmy wszystko co jest leczone dzisiaj i kochajmy “wstrzemięźliwie” tak aby nie być służącym naszego dziecka do końca życia. Dajmy cele, możliwości i okazje, wspierając odpowiednią dietą, edukacją i motywacją. To taki dobry przepis na dobre życie osoby z ZD.
Kochanie to stan umysłu rodzica, leczenie dziecka to jego aktywność fizyczna i umysłowa. Nie ma możliwości by się zastępowały mogą się jedynie uzupełniać.
Jarku, pisanie: “kochanie bez leczenia jest manipulacją” też moim zdaniem jest Twoim manipulowaniem innymi rodzicami i bardzo ostrą oceną wg mnie – każdy rodzic ma prawo do swojej definicji miłości bez stresu, że zostanie mu to wypunktowane wg czyjegoś słownika :) serdecznie Ciebie pozdrawiam
Dziękuję za komentarz, ale będę trwał przy swoim: jak stan umysłu rodzica może wpływać na fizyczność, aktywność, leczenie dziecka z ZD, bez podejmowanych akcji z jego strony. Często ten stan umysłu tak ortodoksyjnie oślepia racjonalne myślenie, że nie możemy zrozumieć prostych kwesti, bo kochamy: jak to że tarczyca jest chora i nie leczymy,bo kochamy, czekając aż się pojawi choroba Hashimoto, jak dziecko nie absorbuje witaminy D3 majacej przemożny wpływ na metylację i stan zapalny, to dlaczego nie podajemy jej, jeżeli ma dziecko stan zapalny jelit, co destrukcyjnie wpływa na cały organizm, to dlaczego nie analizujemy dysbiozy, stanu zapalnego i nie leczymy tego. Zauważ nie pada tutaj słowo zespół Downa, bo te problemy wielu z nas dotyczy. Niestety jednak tak jest u Polaków, że jak mówią: kocham moje dziecko z zespołem Downa, to często pada zaraz po co leczyć go, skoro kocham. Rzymianie, Grecy i to Ci starożytni zawsze mówili: w zdrowym ciele, zdrowy duch i tylko tego naszym dzieciom z potrojonym 21 chromosomem trzeba, a miłość rodzicielska niech będzie piękną ozdobą do tego, a nie frazesem.
Jarku, kochający rodzic, który nie suplementuje dziecka na kilkanaście zaburzeń może też być wynikiem braku kompetencji do suplementowania bo lekarz takiego holistycznego wsparcia nie da i trzeba mieć też spore fundusze żeby to robić. Weź na to poprawkę. Nie korelujmy tego tak zero jedynkowo.