Delfin, Twój przyjaciel

Wciąż dostaję pytania o delfinoterapię. Czy jest skuteczna, czy warto? Ja po naszych doświadczeniach uważam, że warto bo to jest pewien impuls, który może zmienić to  coś…choć nie zawsze.

Dzisiaj o terapii z delfinami pisze Wirtualna Polska:

image

Delfiny to niezwykle cierpliwi i wyrozumiali terapeuci. Dzięki nim dzieci autystyczne nawiązują kontakt ze światem, a cierpiący na zespół Downa zaczynają wypowiadać pierwsze słowa. Pomagają też małym pacjentom z porażeniem mózgowym. Czasami efekty ich działania wydają się prawdziwym cudem.

– Delfiny to wyjątkowe ssaki. U każdego wywołują uśmiech, radość i każdemu przywracają chęć do życia. Bawiąc się z nimi, zapominamy o wszystkich kłopotach i troskach – mówi Aleksandra Piaścik, która od kilku lat stara się o to, by delfinarium powstało również w Polsce.
Początki delfinoterapii
Z końcem lat 70. ubiegłego wieku prekursor delfinoterapii doktor David Nathanson, neuropsychiatra z Uniwersytetu Miami, dostrzegł, że dzieci cierpiące na zespół Downa dużo szybciej zdobywają różne umiejętności, kiedy tej nauce towarzyszy specjalnie przeszkolony delfin. Metoda sprawdzała się najlepiej podczas lekcji mówienia. Nathanson, przy pomocy delfina Marina, gwiazdy filmu Wielki błękit, pomagał uczyć się mówić dotkniętemu zespołem Downa trzylatkowi. Jeremy nazywał przedmioty i zwierzęta narysowane na specjalnej tablicy i wrzucał je do basenu. Delfin chwytał te rzeczy i przynosił chłopcu. Uszczęśliwiony Jeremy nagradzał zwierzę okrzykami i klaskaniem. Ten sam sposób nauki zastosowany w sali, bez udziału delfina, nie dawał tak dobrych efektów, chłopiec był dużo mniej skoncentrowany.
Nathanson dowiódł, że w czasie zabaw delfinów z chorymi dziećmi wiązki ultradźwięków wysyłane przez te zwierzęta przenikają przez tkanki ludzkie, powodując drobne, korzystne zmiany w zniszczonych komórkach. Wszystko to, co u ludzi odbiega od normy, na przykład uszkodzone okolice mózgu, protezy, nowotwory, bardzo interesuje delfiny i właśnie tam wysyłają swoje ultradźwięki, regenerując uszkodzone komórki. Podczas kontaktu z delfinami zwiększa się też u człowieka poziom endorfin, czyli naturalnych substancji produkowanych przez przysadkę mózgową. Endorfiny zmniejszają odczucie bólu, a ułatwiając oddychanie, wpływają też na system termoregulacyjny organizmu.
Efekty delfinoterapii okazały się rewelacyjne, dotychczas udało się pomóc 15 tysiącom małych pacjentów. Dzieci, które nie potrafiły wypowiedzieć ani jednego słowa, po terapii zaczęły mówić, reagować na otoczenie, stały się sprawniejsze. Obecnie wiadomo, że delfinoterapia to doskonała metoda leczenia wspomagającego. W delfinariach rehabilitowane są osoby cierpiące na wiele różnych schorzeń, zwłaszcza psychicznych, neurologicznych oraz onkologicznych. Z terapii tej korzystają również kobiety, których ciąże nie przebiegają prawidłowo.

Terapia dla wszystkich?
Delfiny są wspaniałym narzędziem w terapii dzieci z problemami neurologicznymi. Jednakże nie wszyscy pacjenci odbierają impulsy wywołane pobytem w delfinarium w sposób zmieniający ich życie. Z tym trzeba się liczyć. Jedno nie ulega wątpliwości: kontakt z delfinami zmienia każde dziecko. Jeśli nie na zawsze, to chociaż na chwilę, a to też jest ważne w kontekście jego wszystkich deficytów. Rzadko który rodzic bierze pod uwagę ewentualność, że dziecko może nie zaakceptować delfina. Decydując się na delfinoterapię, wszyscy są przekonani, że nie może się nie udać.
– Kiedy pierwszy raz jechałam z synem do Sewastopola, nie przyszło mi nawet do głowy, że pierwsze dni mogą być naprawdę trudne – mówi Dorota Kocik, mama trzynastoletniego Piotrusia cierpiącego na porażenie mózgowe. – Syn po prostu bał się delfina, do wody wchodził z płaczem. To, że w końcu zaczął pływać z Anitą, która była jego terapeutką, zawdzięcza ogromnemu wyczuciu ssaka, który wyraźnie czując niepokój Piotra, pływał pod wodą, delikatnie trącając go w nóżki. Anita co chwilę wynurzała się z wody, aż do skutku, póki strach nie ustąpił i syn na dobre mógł rozpocząć zajęcia – opowiada.
Czasem okazuje się, że to delfin nie akceptuje dziecka. Nie chce ani się z nim bawić, ani nawet podpłynąć. Naukowcy podkreślają, że nie wolno zapominać, iż te zwierzęta też czują, wybierają i chcą mieć prawo do akceptacji przydzielanych im dzieci. Mama pięcioletniej Julii Marzec chorej na zespół Downa przekonała się o tym na własnej skórze.
– Pojechałyśmy na Florydę – wspomina. – Butlonos o śmiejących się oczach nie zaakceptował mojej córki. Musiałyśmy zmienić delfina – opowiada. – Z początku czułam się z tym bardzo źle, jednak wyjaśniono mi, że zamiana wyjdzie Julce na dobre, bo żadnego delfina nie zmusi się do współpracy. Potwierdzają to specjaliści, podkreślając, że siłą terapeutyczną delfina jest empatia, wyczuwanie drugiej osoby i przekazywanie jej pozytywnej energii. Jeżeli delfin „zaakceptuje” fale płynące od danej osoby, będzie gotowy do współpracy. Jeżeli nie, nikt go do tego nie zmusi.

Zawsze coś zmienia się na lepsze
Właściwie trudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego delfiny szukają kontaktu z człowiekiem. Wiadomo za to, że niepełnosprawne dziecko cieszy się nie tylko z zabawy z tym uroczym ssakiem, ale i z faktu przebywania w wodzie. – Kiedy Piotrek przełamał strach, on i Anita przypadli sobie do gustu. Delfin codziennie witał go w ten sam sposób, pływając w kółko i machając ogonem. Po seansie syn bardzo się wyciszał. Potrafił przez 15 minut siedzieć nieruchomo i patrzeć w morze, co w jego przypadku wcześniej było po prostu niewykonalne. Stał się spokojniejszy, ustały napady złości, które bardzo dezorganizowały nam terapię – opowiada Dorota Kocik. W Sewastopolu byli już cztery razy. W tym roku wybierają się ponownie. Mama Piotra, choć nie kryje, że podróż na Krym jest bardzo uciążliwa, wie, że wiele zyskali dzięki delfinoterapii. – Kiedy syn miał sześć lat, wypowiadał tylko pojedyncze słowa, czasem zdarzało mu się ułożyć krótkie, dwuwyrazowe zdanie. Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy czekaliśmy na bus, którym zawożono nas na seanse w delfinarium. Mój syn powiedział nagle: „Mamo, masz odsuniętą torebkę, zasuń sobie zamek”. Oniemiałam z wrażenia. Od tej pory normalnie się porozumiewa. W dodatku stał się ogromnie spostrzegawczy, zauważa najdrobniejsze szczegóły, na które większość z nas nie zwraca uwagi – opowiada mama Piotrka.

Niektórzy zastanawiają się, ile lat musi mieć dziecko, by mogło uczestniczyć w delfinoterapii. Lekarze twierdzą, że nie ma barier wiekowych, z tym, że zupełne maluchy po prostu nie będą z delfinami pływały.
Tak było w przypadku Natalii Paszczy. Kiedy pojechała do Partynic miała trzy lata. Nie chodziła. Już przy pierwszym spotkaniu z delfinami została wybrana przez jednego z nich. Nie zdążyła dobrze stanąć nad brzegiem, już był przy niej i nie odstępował na krok. Został jej terapeutą na cały turnus. Zaprzyjaźnili się.
– Mimo że siniały jej usta, nie chciała wychodzić z wody. W jej przypadku ćwiczenia polegały na zabawie, karmiła delfina rybami, cały czas się śmiejąc. Zwierzę było bardzo delikatne i cierpliwe – opowiada Ewa Paszcza, mama Natalii. – Zależało nam na tym, by zmieniła się psychika córki. Wcześniej nie potrafiła się skoncentrować, miała trudności nawet ze skupieniem wzroku na jakimś przedmiocie, osobie czy punkcie, nie słuchała, co się do niej mówiło, nie wykonywała najprostszych poleceń, jakby izolując się od otoczenia. Po turnusie wszystko się zmieniło, a Natalia nie tylko zaczęła reagować na własne imię, ale nauczyła się koncentracji – opowiada mama dziewczynki.
Tych, którzy zaryzykowali daleką podróż w nieznane, dając swoim dzieciom możliwość skorzystania z delfinoterapii, jest bardzo wielu. Grono to nieustannie się powiększa. Czy to na Krymie, w Stanach Zjednoczonych, w Hiszpanii, czy jeszcze gdzie indziej, starają się znaleźć wolny termin na turnus delfinoterapii, co wcale nie jest łatwe, bo chętnych przybywa, więc i czekać trzeba coraz dłużej.
Oni jednak są cierpliwi, nie zrażają się trudnościami, tak jak i mali pacjenci. Wiedzą bowiem, że na kontaktach z delfinami można jedynie zyskać. Zawsze coś zmienia się w dziecku na lepsze. Zawsze zauważalny jest choćby niewielki, ale jednak postęp. To dodaje im skrzydeł i sprawia, że ledwie wracają do kraju, już myślą o tym, by niebawem móc znów spojrzeć w roześmiane oczy delfina. By poczuć, że trudna droga, jaką jest codzienna rehabilitacja, ma sens i przynosi efekty.
Na świecie istnieją cztery ośrodki posiadające status leczniczych. Znajdują się w Stanach Zjednoczonych, na Ukrainie, w Izraelu i w Curaçao.

więcej tutaj:  http://media.wp.pl/kat,1022957,page,2,wid,12937217,wiadomosc.html

Komentarze

Liczba komentarzy: 5 do “Delfin, Twój przyjaciel”
  1. trigo pisze:

    Marzenie – by Małgoś mogła uczestniczyć w delfinoterapii…

  2. Albert pisze:

    Jarek ty byłeś chyba w Niemczech z tego co pisałeś. Czy wizyta tam dla celów leczniczych, terapeutycznych aby pobidzić mowę i koncentrację jest zasadne skoro są tylko 4 ośrodki lecznicze? Po tym artykule naprawdę przekonałem się że warto to zrobić. Myślę tu o mowie, aby pobudzić ją u Mateusza. Jaki więc środek polecasz? Będę wdezięczny za informację.

  3. jarek pisze:

    Nie umiem obecnie obiektywnie pomóc. Lata mijają i wszystko się zmienia!

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...