“Dlaczego negujesz rehabilitację?” zostałem zapytany, czyli jak można mnie wkurzyć
styczeń 2, 2014 by Jarek
Kategoria: Wczesna interwencja i rehabilitacja
Chyba po raz pierwszy raz w życiu chciałem być złośliwy. Mój pierwszy pomysł na odpowiedź był taki: “…bo jesteśmy zwariowanymi rodzicami, którzy z ledwo narodzonego dziecka, chcą zrobić “prawie kulturystę”…ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć…siłka musi być…”. Pomyślałem: nie będę jednak obrażał kulturystów, są zdecydowanie mądrzejsi od nas, rodziców!
Pisałem o moim stosunku do rehabilitacji bardzo dużo. Powtarzam to do znudzenia: wydaje mi się, że ona jest potrzebna bardziej nam rodzicom, niż naszym dzieciom. To my 3,4,…10 razy w tygodniu z wywalonym jęzorem gonimy by rehabilitować, rehabilitować, rehabilitować… Tak to my się rehabilitujemy, oswajamy z problemem, a czy to coś daje naszym dzieciom? Czy my się zastanawialiśmy nad logicznością tej sytuacji? Czy to nie jest jakieś szaleństwo?
Nie… pomyślałem po raz drugi, świat ZESPOŁU DOWNA jest tak “poskręcany”, że koniecznym jest go wyprostować…może napisać książkę? Na to wygląda, że jednak nie. Spróbuję to po raz kolejny wyprostować, tak jak prostym jest uprawianie kulturystyki, gdzie jest najpierw masa a potem rzeźba. Tak jak “proste” jest ratowanie ludzi po wypadku: diagnoza, interwencja medyczna, farmakologia potem rehabilitacja. Tak samo jak leczenie wyczerpania lub zużycia organizmu tytułem: głodu, przetrzymywania w obozie koncentracyjnym. Najpierw diagnoza, potem wzmocnienie organizmu, następnie rehabilitacja aż przychodzi czas na inkluzję/włączenie, czyli adaptację do warunków jakie w życiu się napotyka.
W Nowym Roku zaczynam więc od początku…