Dlaczego tyjemy cz. 4
Dostałem maila z pytaniem: dlaczego piszę o diecie na stronie dotyczącej osób z zespołem Downa? Większość ludzi z zespołem Downa w wieku powyżej 10 lat ma nadwagę. Nikt tego nie leczy, nikt tym się nie zajmuje, bo to zespół Downa, nieprawdaż?
A gdy czytam książkę Garego Taubes’a wszystko co dotyczy ZD mam jak na dłoni: “jedzenie cywilizacji XXI wieku”, jemy za dużo i źle, jemy węglowodany czyli ziemniaki, zboża i cukier i jeszcze raz cukier, a wierzymy że mamy właściwą ilość ruchu.
Wszystko jest jednak inaczej. Dzisiaj o niedojadaniu i odchudzaniu oraz ruchu.
1.Jedząc mniej niekoniecznie stracimy na wadze.
2.Zalecenie by jeść mniej –czyli nie dojadać – nie działa dłużej niż parę miesięcy.
3.Nawet gdy na jakiejś diecie stracimy trochę tłuszczu staniemy wobec pytania co dalej?
Czytałem ten fragment książki z zaciekawieniem. Nie wyobrażam sobie, by “odejmować” od ust dziecka z ZD jedzenie. Pamiętam, to co sam przeczytałem na początku mojej drogi: dziecko z ZD jest w stanie wchłonąć około 60% tych wartości odżywczych, które mu dostarczę. Z tej perspektywy w przypadku ZD już od małego musimy być świadomi, chyba takiego połączenia diety: jedzenie plus suplementy z odpowiednimi wspomagającymi dawkami różnych wartości odżywczych. Wbrew pozorom nie myślę tutaj o typowych suplementach jak Nutrivene D, ale o np.: błonniku, tłuszczach i omegach itp. Te składniki nie znajdują się wystarczająco często w pożywieniu dzieciaków z ZD, stąd na stałe muszą się chyba zagościć jako skoncentrowany dodatek albo np. jako wybrany olej dodawany do wszystkiego np.: olej z oliwek, olej z orzechów makadamii, olej kokosowy itp.
Popatrzmy na jedzenie i odpowiednią dietę jako równowagę między ilością kalorii a wysiłkiem. Gdy nasze dzieci nie mają ruchu, a tak jest, MUSZĄ otrzymywać mniej kalorii. Już od wielu lat wiem, że:
1.Umiarkowany wysiłek fizyczny daje bardzo niewielkie zużycie kalorii
2.A duży, wyczerpujący wysiłek fizyczny powoduje, że pociąga on za sobą “MUS” dużego posiłku.
Nie jesteśmy trenerami zawodników, a rodzicami. Nasze dzieci są dziećmi a nie zawodnikami. Z tej perspektywy ruch, dla nas jest konieczny, ale będzie on stale ruchem o umiarkowanym wysiłku fizycznym, przez co kalorie będą się odkładać. Nasza (nie)wiedza z drugiej strony nie zablokuje większego łaknienia po wysiłku…w efekcie następny powód by tyć.
OTYŁOŚĆ NIE JEST SPOWODOWANA ZABURZENIEM RÓWNOWAGI ENERETYCZNEJ CZY BILANSU KALORYCZNEGO, ANI TEŻ PRZEJADANIEM SIĘ.
Te zdanie stoi w pewnej sprzeczności z tym co mówiłem wcześniej. Gary Taubes wskazuje, że jeżeli będzie starali się bilansować kalorie, czytaj energię, czyli jeść tyle ile potrzebujemy, to też wcześniej czy później trafimy w ślepą uliczkę. Zatem jak jest?
kuchnia pięciu smaków wyjaśnia to wszystko. Polecam książki Barbary Temelie.