Dolina Juraniowa
lipiec 14, 2023 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Na końcu Tatr Zachodnich, na Orawie jest Oravica. Tam nas jeszcze nie było, tak samo jak w schronisku Chata Oravice. Janek ostatnio mocno miał focha, więc postanowiliśmy przed długą wyprawą odbyć krótszą by tego focha oswoić. I dobrze zrobiliśmy!
Oravica jest po drugiej stronie Bramy Orawskiej i Magury Witowskiej, gdzie byliśmy. To tak jakbyśmy byli w Witowie w Polsce, ale na Słowacji. Zaintrygowała nas Magura, więc postanowiliśmy na nią popatrzeć z drugiej strony. Na start oczywiście do Chaty Oravice po pieczątkę. Przewidywania się sprawdziły, Janek człapał kosmicznie. Skierowaliśmy się czerwonym szlakiem przed siebie obok basenów termalnych, które tutaj się znajdują.
https://www.zespoldowna.info/magura-witowska.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Orawice
Na samym wejściu do Doliny Cichej Orawskiej zaskoczyła nas tabliczka o Dolinie Juraniowej, której do tej pory nie znaleźliśmy. Zdjęcie wyglądało zachęcająco. Zatem mieliśmy cel “w kółko”.
Wszystko odbywało się zgodnie z planem: Janek człapał, Kamil gonił. Próbowaliśmy rozgonić focha Janka i nie szło. Była cisza, nos na kwintę i zero kontaktu…ale szedł. Kompletnie nie zareagował na Magurę Witowską, która już była niemalże nad naszymi głowami. Szedł za karę.
Pierwszy dźwięk po 3 km pojawił się na polanie z owcami. Doskonale pamięta ze Słowenii, że jego lubią najbardziej. Zdecydowanie “przykleił” się do Asi i udawał, że odważnie je mija.
Minęliśmy owce i wszystko wróciło do stanu z przed. Foch.
Trochę zaintrygowały go pierwsze mostki, szum wody i wąski szlak.Było parno, zielono jak w dżungli….a do tego mocno ślisko. No właśnie, Dolina Juraniowa to wytwór rzeki w dolomitowych skałach, przez co robi niesamowite wrażenie, gdyż woda ścieka po bardzo wysokich ścianach z samego szczytu, ale też z nich. W połączeniu z wilgocią, było jak na lodowisku. To Janka trochę otworzyło.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dolina_Juraniowa
Trochę więcej schodki i kolejne mostki. Dzieci tutaj mają niezłą zabawę.
Rodzice za to, mogą zobaczyć kwiaty, które inaczej tutaj wyglądają, niż gdzie indziej!
Janek przemówił, gdy zobaczył mokrą skałę i łańcuchy. My też, bo mimo wszystko robił focha i nie słuchał się. Kamil z radością wykorzystał rękawiczki, Janek miał dodatkowego focha, bo je musiał ubrać.
W tym miejscu widać było stare poprzeczne belki, które stanowiły pozostałość starej “ulicy” zabudowanej nad potokiem. Tędy zwożono rudę żelaza w dół. Sceneria była bardzo ciekawa.
Janek wciąż z fochem. Doszliśmy do końca ścieżki i usiedliśmy. Po co są góry? By Janki z fochem mogły spotkać Pana Benka, przewodnika z Beskidów. Janek zaczął konwersację, o dziwo Kamil w to się włączył po swojemu i …foch minął prawie cały.
Byliśmy zaskoczeni. Janek tak się rozgrzał, że szedł szybciej od nas, zagadywał i próbował rozmawiać. Po całym dniu focha, to była przemiana, na poziomie wspaniałości widoku Doliny Bobrowieckiej
Szkoda tylko, że powrót znów był asfaltem te 3 km. Przeszliśmy je szybko, rozgrzani z nadzieją, że jutro ten foch już zniknie na 100%, a czeka nas długa wyprawa. Dolina Juraniowa…warto ją odwiedzić, bo robi wrażenie i jest zupełnie inna niż te, jakie są w Tatrach.