Dolina Piekielnego Potoku.
kwiecień 12, 2022 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Pod latarnią najciemniej. 45 km od domu i tam się przejeżdża jadąc w góry, ale się nie zatrzymuje. No i była paskudna pogoda, nie było gdzie jechać i kiedyś to zrobiliśmy, całkiem niedawno.
Już nie pamiętam jak tam trafiliśmy, ale jak zwykle więcej było tutaj przypadku niż celowego działania. Zobaczyliśmy i stwierdziliśmy, że wrócimy na naszą górską wędrówkę. Kamila nie było więc w poszukiwaniu żółtego szlaku i jego początku dojechaliśmy do wsi Gilów. Wyskoczyliśmy z auta i poszliśmy na łąkę.
Przed nami była górką i Piekielny Potok. Nie wyglądał na takiego, co by tworzył różnicę. Janek przeskoczył go z dwa razy i zaczęliśmy iść lasem.
Te kwiatki już zrobiły różnicę, ale szliśmy dzielnie dalej. Dla Janka już mieliśmy różnicę: ściana skałkowa. Janek od razu gotowy był do wspinaczki, testował ją na wszystkie sposoby…nie dało się.
Skąd te skały?! Skąd ten przełom zaczęło telepać w naszych głowach. Potok zaczął wyglądać jak rzeczka, więc Janek już Ci próbował go sforsować, ale na rzeczkę ten skok jeszcze za krótki. Odpuścił, bo szlak żółty szedł wzdłuż skarpy.
Wrażenie było niesamowite. Po lewej stronie ściana, po prawej ściana Tatarskiego Okopu.
Doszliśmy do miejsca, gdzie trzeba było jednak forsować rzeczkę po raz pierwszy. Trzymając się skał Janek wytyczył drogę, co tu będzie po deszczach….
Znów trzeba było testować rzeczkę, ale tym razem bez pomocy Asi Janek nie odważył się. Przeszliśmy i zaskoczenie: mocno do góry!!!
Takie przeszkody Janki lubią najbardziej. Błoto i do góry to chyba to co Janek lubi testować w każdych warunkach. Na czworakach ale wlazł, bo to była przygoda.
Doszliśmy do Tatarskiego Okopu. Zaskoczenie znów pełne. Janek do zwiedzania, do punktów widokowych pierwszy. Las jak żaden inny z samych jesionów.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tatarski_Okop
Postanowiliśmy pójść dalej. Wzgórza Niemczańskie na taką pogodę są najlepsze. Łagodne wzgórza bardzo przypominają te, które są wokół Strzelina. Najważniejsze: wieża na starcie. Wycelowaliśmy Łupkową na nasz cel. Zaskoczenie na mapie było duże: wieża, więc Janek po kontroli mapy “odpalił” rakietę i był tam pierwszy.
Wszedł i zszedł, i pognał dalej. My spacerkiem za Jankiem, jak nie Jankiem, który pod górkę biegł i się wygłupiał.
Łupkowa. No i oznaczenia nie było, że to ten szczyt. Znaleźliśmy słupek i postanowiliśmy wracać. Coś ta Dolina nam się spodobała. Stwierdziliśmy, że skałki i ścianki dla nas lepsze niż fajny spacer.
Jankowi nie trzeba było powtarzać. Zawinął z powrotem, bo on na skały będzie wchodził. Tatarski Okop minęliśmy bez hamowania, no i w dół!
…no i od razu do góry. Janek gór bez ścianek nie wyobraża sobie, na to wygląda.
Kolejny raz zaskoczenie. Skała na którą trzeba było się podciągnąć i pozostałości łańcuchów. Do czego to służyło?
Znów zaskoczenie. Półka trawersująca wspaniały las dębowy, a dołem nasza Dolina Piekielnego Potoku. To trzeba zobaczyć, tego nie da się opowiedzieć i ten las.
Zejście było oczywiście zbiegnięciem. Janek do bólu wykorzystał brak brata. On wybierał drogi i tempo jak nie Janek.
Szybkie przejście przez miejsce, które można określić tylko jako zaskoczenie. Szukamy gór, a tutaj Dolina zrobiła wrażenie, aż nie możemy się doczekać kiedy tam pojedziemy prawdziwą wiosną…a jest tak blisko, choć było tak daleko. Na to wygląda, że warto szukać blisko, bo można coś ciekawego przeoczyć, jak my.