Downtown – po premierowym pokazie
Bardzo chciałam zobaczyć film Downtown. Miasto Downów. Wcześniej czytając o projekcie Oiko Petersena, a nawet po obejrzeniu zdjęć, miałam wątpliwości, byłam pełna rezerwy i pytań. O cel tego projektu – przebieranka, czy to nie spowoduje śmieszności i jeszcze większej rezerwy. No i największe obawy o rozbudzone emocje – a co będzie później, kiedy przygoda się skończy. Czułam się spokojna o efekt obcując z portretami autorstwa Chrisa Niedenthala, kilka lat temu „portrety nieportretowanych” przełamały tabu.
W tym projekcie sztuka po raz kolejny przełamuje tabu mówienia, pokazywania a nawet zapraszania do pozornie niedostępnego /może jeszcze w czyjejś wyobraźni/ świata. Film dokumentalny, jaki powstał wokół wydarzenia, pomógł mi uspokoić moje obawy i dał odpowiedź na pytanie o sens. Każdy marzy, śni, pragnie, chce, lubi, cieszy się, jest zadowolony. I jeśli ten sen już opowiemy i te chwile radości mijają i emocje też już nie są takie żywe to, to co po nich zostaje też może być szczęściem, siłą, a może pretekstem, że warto coś chcieć.
W filmie zobaczyłam jak ważni są jego bohaterowie, bo sami pokazują, jacy są.Ich pragnienia są takie jak moje i innych. Potrafią cieszyć się, bawić. Lubią ludzi wokół siebie – i to wszystko jest naprawdę.
Gratuluję twórcom filmu – oby downtown było w każdym mieście
22 marca 2010 Maria Czajor, psycholog, Konin