Edukacja…cel
Największe nieporozumienie w zakresie systemu edukacji to jego CEL. Jak rozmawiam z nauczycielami to najczęściej zadają pytanie: jak dziecko z ZD mające problemy z precyzyjna komunikacją ma uczyć się fizyki?
Celem EDUKACJI dla mnie jest przede wszystkim WŁĄCZENIE mojego dziecka do jego rówieśników. Dzięki temu zakładam, jego możliwości przekroczą moje oczekiwania, a z drugiej strony jego koledzy, poprzez akceptację Jasia, będą promotorami informacji, że osoba z zespołem Downa może funkcjonować wśród wszystkich innych ludzi. Dla mnie jest klucz do sukcesu.
Pamiętam, jak Amerykanie startowali z programem uniwersyteckim. Wszyscy się zastanawiali, gdzie leży logika programu.
Nie pamiętam uczestnika, jego imienia, ale on podczas swojego wystąpienia podsumowującego jego pobyt w campusie i na uczelni, powiedział: “…poznałem 40 000 studentów. Oni mnie poznali. Już się na mnie nie patrzą tak jakoś dziwnie. Klepią mnie po ramieniu, mówią cześć i zapraszają na spotkania…”
Ta wypowiedź przylgnęła do mnie i stała się moim mottem w tym co robię i w tym jak myślę o edukacji. Ważne jest uczestnictwo, a potem edukacja.
We Wrocławiu jest chłopiec, który ma istotne problemy komunikacyjne. Od podstawówki, a jest w gimnazjum, uczestniczy w zajęciach swojej klasy. Dzieci go akceptują. Nauczyciele go akceptują, choć nie jest w stanie komunikować się i zaliczać program jak wszyscy. Dla rodziców, dla niego samego to jest sposób na życie, ciekawe i uczące. Czym różnią się nasze dzieci od tego chłopca? Dlaczego my nie chcemy, my nie możemy dać/dostać szansy naszym dzieciom?