Integracja nie jest tylko dla niepełnosprawności
Od skończenia II wojny światowej, obok politycznych zmian, dokonywano w obliczu rozpamiętywania wojny, zmian w zakresie statusu osób niepełnosprawnych. To w 1946 roku padły po raz pierwszy słowa o równych prawach osób niepełnosprawnych. Były to pierwsze słowa, które musiały czekać na swoją realizację aż do lat 80-tych ubiegłego wieku by stały się czynami. Zajęło nam Europejczykom 40 lat, by zrozumieć konieczność akceptacji niepełnosprawności.
W jaki sposób najlepiej integrować osoby niepełnosprawne z nami…w jaki sposób najlepiej integrować nas z osobami niepełnosprawnymi? Są w istocie dwa kierunki:
-ten pierwszy nazywam “specjalny”
-ten drugi nazywam “masowy”
Ten specjalny wynika z krótkowzroczności postrzegania sytuacji przez wszystkich jego uczestników, a w konsekwencji “świat specjalny”, “świat getta” zamyka na się w dwie strony. O czym mówię? O specjalnym traktowaniu osób niepełnosprawnych przez ich rodziców, przez społeczeństwo, przez rząd. Tworzy się specjalne:
-poradnie
-szkoły
-ośrodki opiekuńcze
Z perspektywy społeczeństwa, wyciągamy “inne jednostki” i ukrywamy je w specjalnym dobrym otoczeniu, pozwalając im na chodzenie po ulicy w najbliższym otoczeniu. Społeczeństwo się “gapi”, bo “coś innego” nagle pojawia się w miejscu, w którym go nie było. Jest to system pełnej ochrony osoby niepełnosprawnej przed społeczeństwem, ale i dla jego dobra, bo społeczeństwo nie akceptując go może mu wyrządzić krzywdę. Czyli “chowanie” to najlepsza adaptacja do istniejących warunków.
Ten “masowy” system to ciągłe pojawianie się osoby niepełnosprawnej w każdym możliwym środowisku. Tutaj chodzi o udostępnienie jej tego samego, co ma społeczeństwo z jednej strony, z drugiej by była jego częścią, a nie “pojawiającym się unikatem na ulicy”. Niestety jest to też ryzykowne, gdyż społeczeństwo “lubi” wykorzystywać słabszych.
Ten specjalny system to czasy aż do lat 90tych w USA, gdzie nawet siłą zabierano dzieci z zespołem Downa ich rodzicom nakazując w “najlepszych dla nich warunkach” życie odgrodzone od wszystkiego. To wciąż w pewnym sensie jest Polska, ale i Niemcy czy Skandynawia. Z tą jednak różnicą, że w w Polsce to rodzice są zmuszeni do ponoszenia kosztów “specjalnej” opieki nad ich dzieckiem, więc je chowają w domu bo to jest najtańsze, gdy w tamtych krajach to państwo wspomaga i stabilizuje status dziecka pod pewnymi warunkami. jednak czasami daje to szansę na “zorganizowane wyjście na ulicę”, gdyż to opłaca Państwo.
Mi najbliżej jest do tego, co dziś jest w USA, UK, Irlandii ale przede wszystkim Hiszpanii, Portugalii, Włoszech. Integracja ma kierunek nieco odwrotny od wcześniejszych “specjalnych” mechanizmów. Państwo nie reguluje bytu osoby niepełnosprawnej, ale wspomaga możliwość bycia jej w społeczeństwie. Jest to świadome działanie zmierzające do integrowania NARODU, SPOŁECZEŃSTWA z osobami niepełnosprawnymi, które są też częścią tego NARODU I SPOŁECZEŃSTWA.
Może nam się nie podobać uczestnictwo naszych dzieci w edukacji masowej w ramach różnych projektów dopasowujących z różnych względów, także biorąc pod uwagę możliwości dziecka. Nie możemy jednak negować konieczności jego integracji ze społeczeństwem i społeczeństwa z nim poprzez odsuwanie dziecka z góry do “jednostek specjalnych”, które w obecnej formie mają wciąż charakter “getta”.
Szkoła Specjalna tak pozytywnie odbierana np. przez Agatę dla swojego syna, przeze mnie dla mojego autystycznego syna, powoduje wciąż ten sam problem: społeczeństwo nie rozumie niepełnosprawności, a przez to się jej boi i ją neguje, odrzuca.
Na tym aspekcie skupiają się obecnie kampanie budujące świadomość społeczną, odnośnie obecności autystów w naszym życiu, osób z ZD, czy innymi niepełnosprawnościami…gdyż one dziś są nieobecne w życiu społecznym.
Szkoła masowa, system edukacji jest zatem “otwarciem drzwi” na wzajemną integrację. Jasiek chodzi na urodziny, gdyż jest zapraszany, gdyż rodzice dzieci zdrowych są szalenie otwarci na ideę integracji. Jednak sam Janek poprzez “ciągłą rehabilitację z dorosłymi” i brak młodszego rodzeństwa nie jest otwarty na integrację z rówieśnikami…ale z ich rodzicami już tak. Dzieci podchodzą do Jaśka i próbują go wciągnąć w zabawy, wygłupy … w jednostkowych sytuacjach Jasiek reaguje pozytywnie, jednak w większości się boi, nie rozumie.
Jasiek jest aspołeczny, choć jego klasa jest przygotowana do integracji. Na tym etapie mógłbym pomóc uciec od “alienacji” Jaśkowi i przesunąć go do szkoły specjalnej, z pewnością bardziej dostosowanej do jego potrzeb emocjonalnych, edukacyjnych. Nie zrobię jednak tego z powodu, jakiego doświadczam z Kamilem.
“ON JEST OBCY” tak brzmią słowa, tak “mówi” spojrzenie prawie wszystkich ludzi jakich codziennie mijamy. Potrzeba czasu by znaleźć akceptację dla niego.
W USA zgodnie zauważono jedno: EDUKACJA JEST MECHANIZMEM WZAJEMNEJ INTEGRACJI I AKCEPTACJI SPOŁECZNEJ.
Stąd mamy sławetne PROMOQUEEN I PROMOKING, gdzie już dziś typowym wydarzeniem jest zaproszenie na bal kończący edukację w szkole średniej osoby z niepełnosprawnością, gdyż jest to objaw ich akceptacji. Stąd mamy osoby z nawet upośledzeniem umiarkowanym w collegach, gdzie razem ze wszystkimi studentami uczą się swojego “mocno dopasowanego programu” życia w społeczeństwie…obok tych najbardziej otwartych na zmiany … studentów.
Jakie zatem jest wyjście z sytuacji, gdy dziecko z ZD z różnych względów nie jest w stanie przejść przez system czy to edukacji masowej, czy integracyjnej w polskiej wersji, a chcemy go integrować ze społeczeństwem z rówieśnikami. Warto pochylić się nad tym, o czym mówią już od ponad 10 lat rodzice dzieci autystycznych. Chcą by w ramach szkół masowych powstawały klasy specjalne dedykowane dla niepełnosprawności. Chcą by integracja ich dzieci z rówieśnikami i odwrotnie rówieśników z ich dziećmi była ciągła, by była otwarta. Jest to projekt trudny, trudny do zrozumienia przez rządzących od lat, ale jeżeli chcemy integrować niepełnosprawności różne, to ten model powinien uwzględniać także wszystkie dzieci niżej funkcjonujące pod jakimś tam względem, by było im lepiej w przyszłości. By łatwiej społeczeństwu było zaakceptować “inność” i odpowiedzieć na jej potrzeby. Bo je się po prostu rozumie.
Jarku, mądre słowa,czyta się fajnie..ale my nie jesteśmy gotowi na integracje. Odbijam się teraz od szkół integracyjnych,rodzicie sa okrutni. Ostatnio matka dziecka niepełnosprawnego ruchowo zrobiła taka aferę jak dowiedziała się ze mój Pawel lat prawie 7 miałby byc z jej córka w jednej klasie. Chodziło o program nauczania i dzielenie się nauczycielem wspomagającym. Przeciez obecność dziecka ZD szkodzi zdrowym dzieciom- tak mi powiedziała
. Powiem ci ze w takich momentach szkoda mi mojego syna, który emocjonalnie zawsze będzie odbiegał, i może być odepchnięty przez inne dzieci…wiesz ze jestem twarda ale nie jest łatwo,bo szczęście jest najwazniejsze
Człowiek nie traci swojego człowieczeństwa tylko dlatego, że jest niepełnosprawny. Jest nadal człowiekiem i tak powinien być traktowany. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to może być lub jest trudne bo często nie potrafimy zaakceptować siebie nawzajem będąc zdrowymi!