Jagodna po raz 4 do Korony Gór Polski, po raz 2 do Diademu, po raz 2 do Korony Sudetów i nasz dziesiąty szczyt do Korony Sudetów Polskich.
listopad 20, 2023 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Teraz tak się stało, że w Sudetach będziemy musieli mieć z sobą 10 książeczek wchodząc na najwyższy szczyt danego pasma. Fajnie to wygląda, jak je wyciągamy i robimy pieczątki. W momencie gdy szczyt należy do wszystkich Koron i Diademu, to nie może być inaczej.
Nasz pomysł na wejście na Jagodną był ciekawy, czyli w taki sposób, w jaki do tej pory nie robiliśmy, od Rudawy przy Drodze Śródsudeckiej. Nigdy nie wchodziliśmy z tej strony na Jagodną. Dlaczego? Nawet nie myśleliśmy, że to możliwe, ale po przejściu Gór Bystrzyckich wzdłuż i wszerz wiedzieliśmy, że to jak najbardziej jest możliwe. Zaparkowaliśmy obok Rudawy i zbiornika na Dzikiej Orlicy. Pogoda była odpowiednia i nikogo w tym miejscu.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rudawa_(Poniat%C3%B3w)
Wystartowaliśmy jak w Bieszczadach przez łąki. Sensacją stały się na starcie grzyby wszelkiej maści i tak miało zostać do końca naszej wyprawy. Nie wiedzieliśmy, gdzie dojdziemy, wiedzieliśmy że na wprost jest Jagodna Północna.
Kamil w nowej kurtce przeciwdeszczowej, aż zapinał się pod szyję by poznać jej możliwości w tej pogodzie. Janek odziedziczył kurtkę po Kamilu i okazało się, że na góry jest idealna…tylko Janek jak zwykle ma swoje warianty wszystkiego.
Pierwsze podejście i piękne widoki na Góry Orlickie za nami. Pilnowaliśmy Kamila, by nie wbiegał, bo się zmęczy. Grzyby pomogły i jakoś weszliśmy z łąk do lasu.
W lesie niespodzianka: grzyby i zima ze śniegiem. Tutaj Kamil mógł już iść swoim tempem dyskutując sam z sobą, czy to zima, czy jesień, gdy my szliśmy Janka tempem. Ten to sobie śpiewał, to chciał iść za rękę…ale gdzie jest ta Jagodna pojawiało się. To miało być nasze piąte już wejście na Jagodną i Janek coś nie kojarzył drogi, gdyż była inna, ale szliśmy do Jodły.
Zabawa się zaczęła, gdy śniegu przybyło. Można było wpaść w przykrytą białym puchem kałużę, ale najważniejsze: Słońce zaczęło świecić i znów mieliśmy szczęście!
Kamil oczywiście pierwszy dotarł do wielkiej jodły i czekał na nas w swoim stylu. Dostał informację, że będą skróty, postanowił zatem iść z nami. Mieliśmy znów szczęście. Szlak leśny prowadził centralnie na Jagodną Północną, która jest do Diademu, więc trzymaliśmy się tej ścieżki. Grzyby tym razem były bardziej widoczne. “Tato mamy grzyba!” tak trwała nasza przygoda.
W pewnym momencie już myśleliśmy, że droga się skończyła, a nie było jej na żadnej mapie. Jednak to śnieg przykrył ścieżkę. Kamil aż się dopominał by iść, gdy Janek na końcu człapał w swoim rytmie oczywiście.
No i pojawiła się tabliczka, z zaskoczenia. To było już znane nam miejsce. Do tej pory prawie słonecznie, na Jagodnej Północnej się to skończyło. Jak zaczął prószyć śnieg, to ucieszyliśmy się, bo jak zwykle tutaj to normalne przecież!
Skrótami oczywiście szybko doszliśmy do Jagodnej tej od Koron i Diademu też. Najważniejsze były pieczątki. Trochę to trwało by zrobić wszystkie, ale…potem Asia szybko weszła na wieżę, a chłopcy mieli swój zasłużony posiłek i herbatę zieloną.
…a widoki z wieży były przednie. Trafiliśmy na zachód słońca, który z chmurami przygotował taki spektakl, że warto było tutaj być w tym momencie!
No właśnie. To był zachód słońca, a my bez latarek na szczycie. Wszyscy schodzili w lewo, albo w prawo od wieży, tylko my w dół od niej w kierunku na Czechy. Jak zwykle skrótem.
Kamil nie byłby sobą, gdyby nie był pierwszy w zbieganiu. Jankowi podobało się, że idziemy skrótem, tylko Asia pytała się czy zdążymy, bo lampek w plecakach nie było!
Do pozostałości Rudaw doszliśmy już w ciemnościach. Cały czas było pusto i nikogo wokół nas. Nie było to łatwe.
Schodziliśmy do parkingu już po ciemku. Doszliśmy do wyciągu, to nawet raźniej się zrobiło. Chłopcy nawet przyspieszyli bo do “Pani Basi” i to było to. W ostatnich momentach “jasności” doszliśmy do auta. Było ciemno, pusto i tylko my…aż niemożliwe. Tak dzikie są to góry.
Jagodna zdobyta i to znów z innej strony. Kiedyś słyszałem, że jest nudna bo ciągle prosto. Tak jak się idzie od Spalonej, albo z Przełęczy nad Porębą, to może być łatwa, parkowa i nawet nudna. My jednak znamy najlepszy szlak na nią, bo właśnie nim przeszliśmy i to polecam!