“Jak znaleźć drugą połowę dla mojego dziecka?”
styczeń 27, 2016 by Jarek
Kategoria: Po prostu życie
Największym problemem osób z zespołem Downa jest ich “unikatowość” i “rzadkość”. Co to oznacza? Nie jest ich na tyle by łatwo im było się dobrać pod względem charakteru, gustu, sprawności. To o czym piszę w tym temacie, to swojego rodzaju historia przypadków.
Tim o którym pisałem http://www.zespoldowna.info/gdy-milosc-oznacza-nie-kocham.html poznał Tiffany przypadkowo w Denver…setki kilometrów od swojego domu. W USA ludzie dobierają się w pary dzięki konwencjom osób z zespołem Downa, podczas których jest okazja do spotkania, albo w trakcie zawodów sportowych, których jest mnóstwo. W Polsce o ile pamiętam słowa Pana Andrzeja z “Bardziej Kochanych” są organizowane letnie i zimowe wyjazdy dorosłych osób z ZD … ale tylko u nich. Nie ma powszechnych Olimpiad sportowych, nie ma też lokalnych zawodów i aktywności sportowych, które zbierałyby całe grupy.
W Polsce znalezienie “pary” jest zatem skrajnie trudne. Jeżeli nie będzie miejsc wymiany ludzi z ZD z całej Polski, jeżeli nie będzie takich miejsce w układzie lokalnym i jeżeli rodzice tego nie będą chcieli…to sytuacja po prostu nie ulegnie zmianie.
…i wciąż myślę o rodzicach, na ile oni zrozumieli, że ich miłość nie zastąpi miłości do przyjaciela, przyjaciółki, dziewczyny, chłopaka…
Z racji swojego zawodu, ale też funkcji w stowarzyszeniu czasem rozmawiam z rodzicami o tym jak postrzegają swoje dzieci i okazuje się, że największym problem jest dorastanie z własnym dzieckiem. Jest to szczególnie problem rodziców dzieci niepełnosprawnych (choć w mniejszym stopniu także rodziców dzieci pełnosprawnych).
Zgodnie z normą rozwojową małym dzieciom do życia wystarcza miłość rodzicielska, z wiekiem się to zmienia, naturalną koleją rzeczy dzieci otwierają się na innych ludzi, aż w końcu od nas odchodzą. Wielu rodziców dzieci niepełnosprawnych nie dopuszcza do siebie myśli, że ich milusińscy dorastają, nawet jeśli ich potencjał intelektualny jest nieadekwatny do wieku i potrzeb.
A jeśli w domu wciąż mamy małe dzieci, to jesteśmy przekonani, że im nasza miłość wystarczy.
Posiadanie przyjaciela-rówieśnika i sympatii to podstawowa i bardzo silna potrzeba ludzi niepełnosprawnych, które przestają być dziećmi. Jestem ojcem 23letniego Kuby i mogę podać kilkadziesiąt przykładów obserwowanych w różnych środowiskach osób niepełnosprawnych przejawów tej potrzeby. Jak ją zrealizować dla człowieka, bo cuda się zdarzają rzadko. Wolontariat też rzadziej płynie z potrzeby serca, częściej niestety z chęci osiągnięcia zaświadczenia. Widziałem na przykład , kiedy wyselekcjonowani studenci psychologii raz w tygodniu uczestniczyli wspólnie w aktywnościach ludzi niepełnosprawnych np: wychodzili wspólnie na kawę , lub do kina. W ramach działania fundacji i uczelni podpisano roczne umowy .
Powiem jeszcze, że mój syn raz w tygodniu sobotę, lub niedzielę wypuszcza się z grupą pełnosprawnych rówieśników (siostry i ich przyjaciele do kina, teatru, pizzerii lub piwo . Kiedy wróci jest innym człowiekiem z lśniącymi oczyma, a potem cały tydzień pyta, co będzie w niedziele?
Naprawdę, jeżeli chcemy mieć zdrowe dziecko nie da się tego problemu pozostawić bez rozwiązania.
tato Kuby