Jawornik Wielki, dla mnie najlepsza trasa.
luty 20, 2017 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Są szlaki w górach nadające się tylko do przejścia w lecie. Są takie, które są idealne w zimie. Trasa na Jawornik Wielki w Górach Złotych wczoraj była dla mnie idealna na zimę. Była jedną z trudniejszych jakie pokonaliśmy, najbardziej dynamiczna dla Jaśka, …a Kamil po raz kolejny przeszedł trasę prawie sam.
https://mapa-turystyczna.pl/route?q=2081n,2079n,2080n,2193n,2195n,2082n
Trasa nasza liczyła 5,5 km plus ok.2 km drogi z przełęczy Różaniec do Orłowca. Miała trwać około 2,5h. Trwała prawie 4h. Cel z dołu wyglądał fajnie…natomiast jak się okazało przewyższenie bezwzględne ok. 400 m na tak krótkim dystansie było dość wyzywające i to w dodatku w śniegu. Z drugiej strony “spadek” z góry był dużym wyzwaniem, tym bardziej, że od północnej stronie było duuużo śniegu…a sama góra wyglądała tak niepozornie
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jawornik_Wielki
Jawornik Wielki był nazywany Świętą Górą. Dla mnie od ponad 30 lat jest górą pełną liści bukowych szeleszczących pod nogami. Ma 872 m npm więc jest małą górą, choć zdecydowanie trudniejszą do wejścia niż ponad 1 000 m Wielka Sowa. Szlak na jaki zdecydowaliśmy się prowadzi przez mało uczęszczane drogi, które w lecie mogą być w ogóle nie do przejścia ze względu na bardzo gęsto rozrośnięte młode buki….ale nasza trasa zaczęła się od …gnoju.
Tak krów i wielkiego gnojowiska, które było “fascynującym” zjawiskiem w czasach wszędobylskiej techniki.
…a potem był foch, bo bez rękawiczek, ktoś chciał iść pod ostrą górkę. Ubranie ich wyzwoliło energię, któa była na stałym, fajnym poziomie przez cały dzień.
Widać to było na torze przeszkód. Nie było tematu zmęczenia, wtedy gdy trzeba było coś pokonać, wejść!
…a droga wiodła nie tylko przez typowy o tej porze las z “odrobiną” śniegu, ale też przez ścieżki bardzo śliskie i z małymi “zaspami”.
Dla mnie bezcenne były widoki tej trasy. Borówkowa niejako z drugiej strony od tego co mieliśmy w lecie:
…i ten widok z punktu widokowego na Jaworniku na Paczków i Nysę:
…albo na Masyw Śnieżnika:
Nasze cele osiągnęliśmy. Jasiek poprawia “sczytywanie” informacji turystycznej i wchodzenie w strumyki różnej maści, Kamil swoją samodzielność w górach, tylko my coś z tym zasobem sił coraz słabiej.
Polecam te blogi, które lepiej opowiadają o tych regionach, które z mojej perspektywy są najfajniejszymi do takich rodzinnych wędrówek.
http://www.swiat-gor.pl/gory-zlote-2014/
http://poznajdolnyslask.pl/szlak-widokowy-szczytami-pogranicza