Jesteśmy rozpoznawalni “pozytywnie” w Karkonoszach :)
październik 4, 2017 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
To była niedziela, bardzo ciepła i pozytywna. Rodzina najlepszego kolegi z klasy Jasia postanowiła z samego rana pojechać z nami w góry. Cyprian, jego brat Kajtek i oczywiście rodzice, fajni, dobrzy ludzie na trasie w górach jesienią, to był strzał w dziesiątkę. Ale był to dobry dzień tez z innego powodu: Pan Zbyszek z wyciągu na Szrenicę jak nas zobaczył od razu zawołał: “Cześć Jasiek!” i było fajnie. Pani Ewa, którą dzień wcześniej spotkaliśmy w drodze na Złotówkę, od razu krzyczała do Jaśka: “Nie witasz się ze mną dziś! Co jest?!”…i było bardzo miło.
Nasza pierwsza wspólna wyprawa odbyła się rok temu na Śnieżkę. W tym roku byliśmy już razem na Pradziadzie, tym razem postanowiliśmy pokazać Szrenicę i Źródła Łaby. Wjazd na Szrenicę był testem wytrzymałości na zimno, bo było już typowo jesiennie z temperaturą poniżej 10 stopni.
http://www.zespoldowna.info/sniezka.html
http://www.zespoldowna.info/peleton-zostal-w-tyle.html
Chłopcy wystartowali, raźnie do przodu wyraźnie zadowoleni z otaczającej natury
Pierwsza “zespołowa” próba zdobywania odbyła się na najbliższych skałkach, gdzie błękit nieba i ich postacie wspaniale zagrały na fotografii.
Jasiek radził sobie na skałach rewelacyjnie, potwierdzając istotną poprawę jego sprawności fizycznej. Od tego momentu cały czas próbował zwrócić uwagę na siebie chłopców. Kajtek nie reagował na Jaśka, a Cypek sprawiał wrażenie jakby już nie miał sił. Tutaj widać było jak słabo społecznie funkcjonuje Jasiek i jak brakuje mu umiejętności nawiązywania relacji. W końcu postanowił być liderem i to mu wychodziło najlepiej.
Szedł szybko do przodu i był dumny, że musi na innych czekać, a co niektórzy już byli zmęczeni tym pierwszym etapem.
Dojście do źródeł Łaby dało wyraźny oddech wszystkim i dostarczyło emocji…że to już ten moment na przerwę śniadaniową.
Ten rejon Karkonoszy jest wyjątkowo fajny, a widoki spod Labska bouda zachwycające nawet dla chłopaków szukających wodospadu w oddali.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Labsk%C3%A1_bouda
Jasiek oczywiście poprowadził nas z powrotem. Chłopcy nie mieli już sił, dla nich był to jednak zbyt długi wypad. Wejście na pod Łabski Szczyt i Biały Jar odbyło się szybko i pewnie. Jasiek potwierdzał kondycję i wytrzymałość którą zdobył podczas wakacji. Świetnie sczytywał oznaczenia szlaków. Grupę przyjaciół zostawił w tyle, którzy byli dopingowani przez rodziców. Zaskoczyło go to i postanowił wspierać Cypka i Kajtka
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82y_Jar
Biały Jar urzekł naszych gości…i to były chyba już ostatnie chwile słońca w Karkonoszach.
Powrót to dla Jaśka była pestka. Szukał szlaków, dokuczał Cypkowi i Kajtkowi na co oni świetnie mu odpowiadali. Do wyciągu chłopcy już ledwo jednak doszli. Nie mając takiej zaprawy jak Jasiek, dla nich dystans jaki pokonaliśmy był jednak zbyt długi.
Jak popatrzycie na profil trasy zrozumiecie, że choć dla nas to był spacer, nie każdy musiał mieć wystarczającej ilości sił by go pokonać. Dla mnie pokonanie w ciągu dwóch dni, dzień za dniem, łącznie 25 km jest kolejnym osiągnięciem Jaśka i cieszę się, że mógł to osiągnąć z kolegą z klasy i jego rodziną…i oczywiście jego braćmi. W końcu Iwo, jego najstarszy brat był z nami w górach