Jeszcze o stanach zapalnych…
Wczoraj napisałem, a już mam pytania…o “złoty środek” jak do tego problemu podejść. Zatem próba idealnego podejścia.
Po pierwsze musimy zrozumieć, że problemy autoimmunologiczne tkwią przede wszystkim w nas, rodzicach, a dziecko je dziedziczy. Zatem analizujemy rodziny i spisujemy jakie choroby pojawiają się niejako “systemowo”. Nie wolno zrzucać Wam i lekarzom winy za to zespołowi Downa, bo “Zespół Downa tak ma”, oj nie tak! Spisane choroby/problemy grupujemy według miejsca ich występowania/typologii. Próbujemy sami zdefiniować jakie geny, jakie cytokiny są za to odpowiedzialne. Zazwyczaj nie umiemy, wtedy kolejny etap.
Po drugie dziecko ma zespół Downa. Wiemy, że to burza cytokin i duża zmienność układu odpornościowego wynikająca z dwóch elementów:
*tego co dziecko dziedziczy po rodzicach
*tego jak aktywizuje te problemy dodatkowy materiał genetyczny z 21 chromosomu
Zatem najlepiej zrobić sobie panel polimorfizmów taki jak ten:
Analizujemy w ten sposób dostępne dane dotyczące naszych i odziedziczonych przez dziecko punktów krytycznych. Tutaj da się to połączyć z cytokinami. Zatem przechodzimy do etapu kolejnego:
badamy kierunkowe cytokiny
Gdzie to zrobić? Przyznam się, że przy służbie zdrowia w tym stanie, jakim ona jest, to nie umiem inaczej odpowiedzieć, że po skierowaniu przez lekarza immunologa do laboratorium szpitalnego.
To już czwarty etap. Lekarz nie rozumie problemu, nie chce wypisać skierowania to co zrobić? Najłatwiej zrobić tzw. panel CBA inaczej CD4/CD8 by mieć argumenty, by ktoś zajął się na poważnie dzieckiem…ale to wciąż nie rozwiązuje problemu, gdyż liczba cytokin jest duża i trzeba łączyć choroby z genami i cytokinami. To mimo wszystko lekcja dla lekarza.
Etap piąty. Ważne by wiedzieć od czego to się wszystko zaczęło. “Mój syn zaczął od choroby Hashimoto, a potem pojawiła się cukrzyca”. Ok to jest ważna informacja, ale wciąż to są tylko objawy. Jeżeli objawy tak się prezentują, to ja stawiałbym na problemy z układem pokarmowym jako mechanizmem, gdzie stan zapalny został zainicjowany…a potem to już tylko kaskada. Leczyć powinno się od “miejsca początku”.
Etap szósty …wciąż temat właściwej i rzetelnej diagnozy. “Moja córka miała problemy ze stawami i po miesiącu to przeszło” Taki opis wskazuje, że to nie było idiopatyczne, reumatoidalne zapalenie stawów, a być może wciąż jakiś problem z cytokinami, ze złą dietą, a może z jelitami.
Etap siódmy. W istocie powinien się pojawić na drugim miejscu i: jeżeli w rodzinie są choroby autoimmunologiczne to odpowiednia dieta jest kluczowa…najłatwiejsza to niskohistaminowa tzw. LHF. Przekłada się to w języku dla nas zrozumiałym na bezglutenową i bezlaktozową w pierwszej kolejności, ale jest też dużo składników diety zawierających duży poziom histaminy, który należy ograniczyć. Nie wyobrażam sobie by w takiej predyspozycji nie były wykonane badania histaminy i enzymu DAO. Wysoki stan zapalny to wysoki poziom histaminy, a to wysoka histamina i niski poziom witamin i minerałów. Zatem kaskada już wtedy jest uruchamiana…a my wciąż czekamy na objawy, choć wiadomo że one przyjdą, bo my, nasza rodzina tak ma.
Etap siódmy to już leczenie. Nie sterydami, a w pierwszej kolejności inhibitorami celowanymi w poszczególne cytokiny i to jest już leczenie onkologiczne. Nie bójcie się tego, to tylko nazwa która opisuje procedury lecznicze. Inhibitory pomagają. W Polsce oczywiście mamy kilka lat za aktualną wiedzą i będziecie wręcz zapraszani do podawania sterydów…poroście o inhibitory celowane, mimo wszystko.
Etap ósmy. Wiemy, że w rodzinie tak jest i obok diety podajemy naturalne inhibitory genów kaskadowo przyczyniających się do chorób autoimmunologicznych:
*EGCG inhibitor DYRK1A
*resveratrol trans i DHA które wpływają na RCAN1 i mRNA
*kurkuma longvida, która reguluje cytokiny
*tak banalne ale niezwykle skuteczne witaminy jak: witamina D3, witamina C, mix tokoferoli, one wszystkie stymulują i regulują pracę cytokin…tylko nie warto przedawkowywać!
Ja nie wyobrażam sobie dziecka z ZD bez tych supli, a chorującego, jak jego rodzina na te same choroby autoimmunologiczne…
Proszę, nie zadawajcie mi pytań takich jak już dostałem:”Dlaczego lekarze tego nie wiedzą?” Po pierwsze nie wiem czego uczą się a czego nie uczą się lekarze. Po drugie wiem, że oni też mają narzucane procedury postępowania…a także są ludźmi jak i my. Jak im coś pasuje, to nawet jeżeli jest obok tematu, to stosują bo to im pasuje. Nowa wiedza wszystkim przychodzi trudniej, bo należy się zmienić, złamać swoje przyzwyczajenia i pewność…a to jest już wyzwanie.