Kalinka, nasze podróże z GOT.
styczeń 2, 2018 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
W 2018 roku będziemy chodzić po górach z GOT, czyli książeczką odbytych szlaków, gdzie będziemy mogli uzyskiwać potwierdzenie przebytych przez nas tras i zdobywać punkty. Zatem, będę opisywał troszeczkę inaczej nasze wędrówki, aby też ułatwić pracę osobom, które będę weryfikowały nasze trasy i zdobycze.
Pierwsza, tradycyjna, noworoczna wyprawa, w tym roku ze względów pogodowych, została ograniczona do przejścia przez Wzgórza Strzelińskie. W terminologii GOT jest to obszar S.21
http://sklepcotg.pttk.pl/statutowe/109-ksiazeczka-got.html
Czym jest GOT? “Książeczka GOT” służy do zbierania punktów dla zdobywających Górską Odznakę Turystyczną. Zawiera tabelki do ewidencji wycieczek, miejsca na potwierdzenia wycieczek (pieczątki) oraz skrócony regulamin GOT wraz z wykazem punktów weryfikacji GOT.
W związku z naszym przejściem poza szlakami w dużej części trasy, nie można odczytać punktów GOT z mapy, więc sami będziemy przyznawać sobie punkty Tak wyglądał profil naszej trasy odczytany po przejściu. Z mapy wynika, że różnica wysokości to ponad 100 m, a przejście całe sczytane z dwóch różnych pomiarów wynosiło 7 km. Oznaczałoby to, że zdobyliśmy 8 punktów GOT za tą trasę.
Naszym celem była Kalinka, wzgórze o wysokości 388 m npm. Jednakże podstawowym problemem było jak zachęcić do wyjścia Janka i Kamila w taką pogodę, przy wietrze i dużej wilgotności.
Ze startem jak zwykle nie było problemu. Po prostu poszedł. Cel został pokazany i wskazany, więc Jasiek stwierdził, że idzie na Kalinkę.
…i od razu nastąpiło wzmocnienie motywacji, bo ulubione kłody Jaśka leżały i czekały na jego popisy.
Na każdym napotkanym pniu robiliśmy przejście. To jest bardzo ważna kwestia: jak dziecko coś lubi, to musicie to wykorzystać! Bateryjki wtedy się po prostu ładują.Zabrakło pni…i Janek od razu był drugi…więc Kamila trzeba było zahamować by Janek mógł wskoczyć na pozycję “kierownika” i znów szliśmy do przodu. Jasiek tylko dyrygował i krzyczał do Kamila: “w lewo”, “uważaj błoto!” “Mamuś za Kamilem!”…jak typowy kierownik.
…a jak się zepsuł pod górkę, to była zachęta w postaci soku jabłkowego na górze…bez cukru i soli, co ostatnio u Janka jest kluczowe!
W ten sposób dochodzimy do celu. Kalinka to taka mała “zmyłka”. Punkt jaki jest oznaczony nie zgadza się z rzeczywistością i trzeba było troszeczkę wspiąć się dalej by sięgnąć wzniesienia. Stamtąd widok na chmury iście zimowy
Pozostaje jeszcze jedno pytanie, na które nie odpowiedziałem w 2017 roku, a teraz zamierzam to zrobić. Góry/szlaki turystyczne są po to, by zostawić swobodę dziecku w decydowaniu jak ma iść…i “popychać” w tą stronę, co ma iść. Daje to szanse na budowanie pewności i dzięki temu może zahamować ucieczki. Jednak bywaj też takie sytuacje, gdy ta “pewność” daje zbyt dużą “pewność”! i ucieczki się nasilają. Na ten moment Jasiek “kierownik” w górach często idzie sam…i dobrze mu to robi. Im jest dalej, tym bardziej jest pewny siebie. Nie ma obecnie takiej sytuacji, która byłaby dla niego przeszkodą i zmusiła, go do zatrzymania z wyjątkiem…wiatru.
Nasza pierwsza wyprawa za nami. Chłopacy znów radośni, Jasiek nakręcony…a my odpoczęliśmy troszeczkę.
Super:) fajny sposób motywacji chyba dla wszystkich maluchów :) widoki przepiękne.