Kasia Puciata. Światowy Dzień Zespołu Downa
Otwieram maila. Czytam: “Living in Poland” czyli żyjąc w Polsce. Zatrzymałem się na chwilkę. Co autor tych słów miał na myśli w kontekście WDSD 2013? Dlaczego?
Ten obraz: Przetrwam bez szkoły
…Kasia Puciata. Ta książka…
Przeczytałem ten wpis będąc zaskoczony historią urodzonej w 1961 roku Kasi Puciaty, która maluje niesamowite uczucia i jest znana wszędzie ale nie w Polsce. Polecam jej krótką historię tutaj:
http://www.patheos.com/blogs/thinplaces/2013/03/living-in-poland-with-down-syndrome/
Opowieść siostry o siostrze z czasów socjalizmu tutaj:
http://vaguememories.com/?page_id=67
Jak oglądam wpisy, przechodzi mi przez plecy dreszcz…
Historia Kasi jest historią Ameryki. Można znaleźć ją nawet na stronie NDSS:
Dlaczego nie jest częścią historii Polski?
Niesamowita ta historia. Właśnie czytałem o ZD w Zambii, a stamtąd trafiłem właśnie na to opowiadanie. Chciałem sprawdzić w googlu coś więcej o Kasi Puciatej i wyskoczyła mi twoja strona :).
Piotr, najbardziej żałuję że nie mam czasu by przetłumaczyć historię Kasi.Ja spotkałem się z nią przez przypadek…popatrzyłem na głęboki błękit i wiedziałem, że mi się to podoba. Dopiero potem zobaczyłem w tych obrazach emocje jej życia, tragicznego życia. Dla mnie była niesamowita z doborem kolorów i właśnie emocji. Trafia do mnie.
Dziekuje!
Kasi zycie bylo piekne, nie tragiczne. Chronilismy ja od polskiego wulgaryzmu, od wytykania palcami. Gdyby nie to, nigdy by nie wiedziala ze jest inna, traktowalismy ja jak rownego czlowieka wprowadzajac humor do zycia. Tragiczna byla smierc, odjecie aparatury tlenowej bez konsultacji z mama wyproszona do poczekalni. Bo to byl zawsze czlowiek drugiej klasy w owczesnym polskim spoleczenstwie.
Dziekuje za piekne komentarze.
Kasia nie lubila szkoly, widziala gdy niektore dzieci byly zabierane do domu dziecka po smierci rodzica lub wkladane w kamizelki uspakajajace. Bala sie ze i ja to moze spotkac, choc szkola na Jazdowie w Warszawie byla przyzwoita. Zawsze powtarzala – Jak dobrze ze pochodze z dobrej rodziny, z wlasnego domu. Miala swoje obyczaje, szkola ja meczyla, przeszkadzala. Tam panowala nuda, nikt nie myslal nad rozwojem tych ludzi. Wlaczali muzyke i platali sie po korytarzach. Niektorzy kleili godzinami koperty chyba w ramach renty, czynnosc machinalna, podczas gdy oni chcieli bodzcow, dopingu, sensu zycia tak jak kazdy inny czlowiek.
Dziękuję Asiu za te słowa.