Kłodzka Góra.
czerwiec 25, 2018 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Jak ważne jest by zacząć od “wszystkich” książeczek do wędrówki górskiej, dowiadujemy się wtedy, gdy brakuje nam określonej pieczątki, w określonej książeczce, a w tej obecnej, niby ważniejszej…nie ma jej. Przy Koronie Sudetów wyprawa na Kłodzką Górę była konieczna i wbiliśmy tam pieczątkę…na Koronie Gór Polski też jest ona potrzebna!…a my jej nie mieliśmy. Więc cel: Kłodzka Góra i Szeroka Góra, której wciąż nikt nie uznaje za wyższą, choć jest
http://www.zespoldowna.info/gory-bardzkie-dla-kazdego.html
Inną motywacją by pojechać w Góry Bardzkie, była kapryśna, deszczowa pogoda. Wejście tutaj na wybrany szczyt to zawsze godzina, a zejście oczywiście dużo szybciej. My w “prysznicu” wystartowaliśmy od Przełęczy Kłodzkiej, obok obozu rajdowców testujących swoje auta, mając nadzieję wykorzystać nasze okienko pogodowe.
Mieliśmy mieć 2h bez deszczu, wiec wystartowaliśmy.
Na małych górach, takich Górach na Start, pojawia się zawsze jeden, pierwszy problem: istotne podejście już na samym początku. Tutaj też to jest i czeka by zniechęcić…a nie warto się zniechęcać, nawet w taki “prysznic” jak było to u nas.
Przy podejściu nie wiem czy to my się spociliśmy, czy ta wilgoć spadająca z nieba nas tak “przyozdobiła”…ale na szlaku nie było tego czuć, co i dlaczego, ale byliśmy szybko mokrzy. To co zawsze mi się podobało w Górach Bardzkich, to oznaczenie każdego szczytu na szlaku. Człowiek nie może się zgubić, a ile radości gdy się przeczyta taką tabliczkę i wysokość! Pierwsza była Podzamecka Kopa 615 m npm, a startowaliśmy z 483 m npm.
Wejście na jeden szczyt nie oznacza, że to już koniec…tutaj trzeba było zbiec w dół niestety…a potem podejść do góry.
Trasa była bardzo zróżnicowana, były szerokie drogi, ale i dróżki z kamieniami.
Nam się też udawało, bo po “prysznicu” było słonko, tudzież brak opadów. Dla mnie to świetny trening przed takimi warunkami w dużych górach. Czasami pogoda zaskakuje w górach, a my przecież nie będziemy zawsze chodzić od parkingu do szczytu i z powrotem…tak przynajmniej myślę.
Kolejnym szczytem było Grodzisko 730 m. Jaś prowadził zgodnie i zmiennie z Kamilem. I znów jak poprzednio po wejściu było zejście, nie można było się nudzić…bo po chwili już byliśmy na kolejnym szczycie Jeleniej Kopie 747 m npm. To już było blisko celu!…ale były jeszcze Trzy Granice!
Niestety poziom wilgoci na szczycie był przejmujący, ale i “tajemniczy”. Kłodzka Góra jest zlokalizowana z boku głównego szlaku i trzeba minąć zejście na Szeroką Górę, które z tej strony jest pierwsze. Po 10 minutach docieramy do celu…i była pieczątka i nawet tusz do niej!!!
Nasza wyprawa po “skarb” się UDAŁA, MAMY JĄ!…ALE JUŻ WE WSZYSTKICH KSIĄŻECZKACH
Nie zostawiamy Szerokiej i z Kłodzkiej Góry zbiegamy na drugą stronę, by odwiedzić, górę wyższą, niedocenioną…
…a ponieważ nie lubimy chodzić wciąż tymi samymi ścieżkami, z Szerokiej zrobiliśmy skrót …w ten sposób oglądaliśmy ją od dołu, jak i cały grzbiet jakim wchodziliśmy.
Ja wrócę jednak do jednego tematu, niezwykłego: jak chodzę po górach, to nie ma nigdzie takiego skupiska DAGLEZJI jak tutaj! Warto patrzeć na te bardzo wysokie drzewa i ich charakterystyczne szyszki są świetne.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Daglezja
Wycieczka się udała z wielu powodów. Cel był osiągnięty…ale przeszliśmy się, gdy pogoda w istocie na to nie pozwalała. To było fajne i polecam Wam Góry Bardzkie super na start! Z drugiej strony musze napisać to co stale, obecnie powtarza Asia: nie ma jak góry zimą! Łatwe, stabilne i się oddycha