Kobiety i “okrucieństwo” wychowania
grudzień 8, 2016 by Jarek
Kategoria: Po prostu życie
Wiem, że tytuł tego wpisu jest przewrotny i dostanie mi się za to, ale wczorajszy cały dzień myślałem o tym.
Zainspirowała mnie usłyszana historia pewnej dziewczyny z zespołem Downa, która mając 12 lat jest kompletnie samodzielna. Chodzi do szkoły sama, ubiera się, przygotowuje sobie ubrania sama, a wieczorem to jeszcze musi “wpiąć” się w opiekę nad młodszym rodzeństwem.
Przypomniałem sobie przy tej okazji moje odwiedziny u Pana Stanisława, który sam musi wychowywać 6 dzieci. Najstarsza 20 letnia Zośka jest prawdziwą głową rodziny i ma zespół Downa. Opiekuje się młodszym rodzeństwem, prowadzi cały dom, gdy ojciec jedzie do pracy.
…i historia Darii 18 letniej dziewczyny z zespołem Downa, która razem z mamą prowadzi dom i opiekuje się 3 swoich młodszych braci.
Za każdym razem dziewczyny z ZD w sposób naturalny są w stanie prowadzić dom, zajmować się rodzeństwem i być prawdziwym wsparciem dla jednego z rodziców, którzy zostali. Dla mnie tak okrutnie potraktowane przez los, stają się bohaterkami…i to mnie skłania do zastanowienia się nad jednym problemem:
CZY MY BIEGNĄC OD REHABILITACJI DO LOGOPEDY NIE ZASTANWIALIŚMY SIĘ NAD TYM, ŻE SKRAJNIE TRUDNE SYTUACJE UCZĄ LEPIEJ OD TEGO, CO MY ROBIMY Z NASZYMI DZIEĆMI?
Wciąż w głowie mam amerykańskie HIGH EXPECTATIONS HIGH ACHIEVMENTS, czyli IM WYŻSZE OCZEKIWANIA TYM LEPSZE OSIĄGNIĘCIA. Tych kobiet z ZD nikt nie pytał się o to jak się czują, czy są w stanie, tylko “okrutnie” rzucone na wielką wodę MUSIAŁY dać sobie radę i dają. Z tej perspektywy patrząc, czy my nie idealizując naszych dzieci, nie tłumacząc ich za bardzo, nie robimy czegoś odwrotnego od tego co powinniśmy robić:
WYMAGAĆ WIĘCEJ, OCZEKIWAĆ WIĘCEJ….ALE I DAĆ DUŻO WIĘCEJ SAMODZIELNOŚCI!!!
…nie spotkałem się nigdy z sytuacją, gdy chłopak z ZD był tak silnym wsparciem dla rodziny. Są słabsi, gorzej się rozwijają i mają więcej problemów od dziewczyn…ale przecież nie wszyscy…
A ja pamiętam, że czytałam jakiś artykuł, w którym rodzice na emeryturze opowiadali o swoim trzydziestoletnim synu, który pracuje i pomaga utrzymać rodzinę. Ale coś w tym jest, mamy w stowarzyszeniu rodzinę, gdzie jest piątka dzieci. Drugi z kolei jest 9 letni chłopczyk. I naprawdę świetnie sobie radzi jeśli chodzi o samodzielność, a jego mama mówi, że często ma z nim mniej problemów niż z pozostałym rodzeństwem. Życie wymusza na nas i na naszych dzieciach określony sposób funkcjonowania. Trudności po prostu hartują . A “okrucieństwo”, o którym piszesz jest po prostu koniecznością przystosowania się.