Kościelec znajduje się w …
lipiec 17, 2024 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Trudne pytanie, jeżeli wie się, że nie chodzi o ten z Tatr. Odkryliśmy Kościelec z Beskidu Śląskiego przez przypadek. Zaskoczyło nas to, że tak mało turystów wie o tym, że można do niego dojść, a skały jakie są na nim, są bardziej urozmaicone i ciekawe, niż te z Malinowskiej Skały, będącej tuż nad.
Zatem już wiadomo, gdzie w niedzielę pojechaliśmy. Cel zdobyć nasz wspólny 845 szczyt.
Ale mieliśmy swój plan. Z Doliny Zimnika chcieliśmy wejść na Ostre a potem granią do Zielonego Kopca. Stamtąd mieliśmy podejść na Kościelec. Cóż przeszliśmy pod bród na Leśniance a tam kawał rzeki, tak że nie szło przejść, a Ostre było tak niewyraźne w chmurze, że trzeba było odwrócić kolejność wyprawy. Wszystkim to pasowało.
Kamil znalazł wejście na skrót. Zdziwiony, że to był fajny kawałek ścieżki, którą od tej pory stale już szło się do góry. W takiej sytuacji oczywiście Kamil sam do przodu, a my…szukaliśmy kurek z Jankiem.
Szliśmy cały czas bukowym lasem. Gdy się skończył, to przez chwilę zobaczyliśmy Skrzyczne, a potem “tonęliśmy” w trawach, jakie nagle pojawiły się. Kamil czuł się jak ryba w wodzie. Jak miał taką ochotę, to czekał na nas. Nie było zejść w bok, więc temat był prosty. Zadowolony szedł ścieżynkami, a za nim Asia. Janek tak samo jak dzień wcześniej miał włączoną płytę: “Gdzie ten Kościelec?”. Próbowałem zatrzymać ale nie da się, po prostu nie da się :)
A szczyt miał być już…ale pojawiła się tylko wielka, zalesiona góra i koniec. Po chwili trawersu doszliśmy na skraj, gdzie wreszcie widać było Małe Skrzyczne i Malinowską Skałę. Po raz pierwszy z tej strony :)
Przejście do tej pory robiło wrażenie na dzikie. “Zdziczało” jeszcze bardziej pod sam koniec, gdy trzeba było podejść 20 m. Ścieżynka wyglądała na udeptaną, ale było dziko. W końcu udało się dojść na szczyt. Jak nas zaskoczyła ta kartka z oznaczeniem szczytu. Jeszcze bardziej te skałki, które widać są wykorzystywane do treningów. I oczywiście nikogo, choć na dole było tyle aut.
Widoki wspaniałe, więc śniadanko z herbatką smakowało rewelacyjnie. Ciekaw jestem czy Ola tutaj trafi :). Po odpoczynku postanowiliśmy wracać w dół. Pogoda się psuła i wyraźnie burza nadchodziła do nas. Przeszliśmy do żółtego szlaku z Kościelca, ale potem skręciliśmy na drugą stronę góry.
Chłopcy roześmiani, żartujący i zbiegający w dół. Tego nam było trzeba. Zejście prowadziło po ubitej drodze, tam spotkaliśmy rowerzystów. Potem był asfalcik. Zejście było błyskawiczne.
Patrzyliśmy na Skrzyczne, które to się pojawiało, to znów chowało w chmurach. W pewnym momencie już zniknęło. Pojawiły się auta i rowerzyści, więc my uciekliśmy na niebieski szlak do Doliny Zimnika i było śmiesznie. Nawet psy nie robiły wrażenia na chłopcach. Janek wymieniał szczyty i Skrzyczne było perfekcyjne pod każdym względem.
Ten spacerek był wspaniałym sposobem spędzenia wspólnie czasu, dla wspólnych żartów i uśmiechów. Na koniec był oczywiście obiad, jako nagroda za takie osiągnięcie. Czy trzeba było coś więcej? Nie da się tego opisać, bo góry dają inną energię i dzięki temu świat jest lepszy. Polecam Wam dobry spacer na Kościelec, ten z Beskidu Śląskiego. Możecie poczuć się jak zdobywcy wśród dzikich przestworzy.