Kudłoń, Gorc Troszacki, Jaworzynka
styczeń 2, 2021 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Wracając dzień wcześniej z Kiczory, wiedzieliśmy że w ten dzień też będziemy w Gorcach. Patrząc na zestaw szczytów wiedzieliśmy też to, że jak wejdziemy na Kudłoń i Gorc Troszacki to będziemy mogli powiedzieć, że najwyższe szczyty Gorców już poznaliśmy
Kudłoń to 1 274 m npm i najbardziej wyniosły szczyt Gorców. Gorc Troszacki 1 235 m npm, więcej było w internecie o jego polanach, niż o szczycie. No i ta Jaworzynka. Choć tylko 1 025 m npm to rodziła najwięcej niepokoju. Dla Janka to było już o jedną Jaworzynę za dużo, bo tych wszędzie całe mnóstwo. Dla niego też tematem był wiatr. W Tatrach halny rządził a na parkingu przed żółtym szlakiem w miejscowości Rzeki było cicho…przed burzą, ale niebo było błękitne!!!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jaworzynka_Lubomierska
Weszliśmy w “rynnę” na żółtym szlaku na podejściu i zaczęło się. Halny także tutaj był, giął drzewa i przyginał Janka, Asię ale nie Kamila. My walczyliśmy z wiatrem, a on po prostu zniknął. Byliśmy przerażeni, bo huk wiatru narastał, siła jego była olbrzymia, a gdzie Kamil?
Jaworzyna nas nie rozczarowała, była górą, wyniosłą. To nas uratowało, bo w trzeci dzień trekkingu, to nawet Kamil nie miał tylu sił by po prostu sobie “odjechać”. Zobaczyliśmy go na kolejnym podejściu, na polanie po wyjściu z lasu. I tutaj nas wiatr zatrzymał w miejscu, a Kamil jakoś wchodził na górę. Nie rozumieliśmy tego.
Janek na szczęście “odstraszył” się wiatru i dzielnie szedł do góry, ale na tej górze Kamila nie było! Poszliśmy dalej. Jak to z Kamilem jest. Zobaczył szczyt, oznakowanie szlaku i czekał z tym wzrokiem SILNEGO CZŁOWIEKA wbitym w nas. Potulnie podeszliśmy.
Na górze ławeczka…skąd my ją znamy ? Za nami już Beskid Wyspowy z najlepszym widokiem na Mogielicę i Ćwilin. Im bardziej szaro się stawało, tym wiatr stawał się słabszy, ale nie oznacza to, że nie był słaby. Wiało tak aż weszliśmy do lasu.
Kamil pozwolił Jankowi prowadzić. “Mały” był dumny i szedł niezłym tempem do czasu wyjścia na Polanę Podskały. Nic się liczyło, ani piękno miejsca, bacówki, czy też widok Gorca i Kudłonia. Po prostu WIAŁO!!! Na to zawsze jest tylko jedna rada: MAMA RATUJ!
Gdy Mama podholowała, dziecku się zmieniło i mógł nawet biec w dół, ale chmura na Kudłoniem znów zrobiła krecią robotę. Janek wyhamował.
O ile do tej pory szlak był “górski” jak nie w Gorcach i trudny tytułem wiatru, to teraz stawał się dynamiczny, różnorodny i ciekawy. O ile schodki pod Jaworzynką przeszły bez echa, to już tutaj na Gorcu robiły wrażenie.
Potem pojawiła się polanka, która tylko potwierdziła to co już wiedzieliśmy wcześniej: najlepsze widoki na inne góry to tylko w Gorcach. Ta Mogielica…wiem już jak na nią wejdziemy!…i znów schodki, znaczy wybitna góra
No i ten Gorc okazał się górski. Nie było bajerów i Kamil odjechał znów od nas. Janek walczył i ze schodami, i z podejściem, ale bez szans. Jednak szczęście było blisko i jednak znów szedł pierwszy.
Od ostatnich Tatr widać różnicę w fizyczności między chłopakami. Kamil nauczył się ją wykorzystywać. Jak starał się “odjechać” to odjeżdżał. Najlepiej było go zablokować. W tym Mistrzem stał się Janek i skutecznie go blokował aż do tablicy z nazwą szczytu.
Jednak wyjście na Polanę Gorc Troszacki, chłopakom nie wydawało się możliwe. Po pierwsze chmura, Janek od razu to zobaczył i kurczowo trzymał się tablicy. No i wiatr, tego jakoś nie lubił w tym momencie Kamil. Asia wkurzona na przestój poszła zostawiając nas do samodzielnego rozwiązania problemu. Kamil od razu poszedł.
To poruszyło Janka, który krzycząc na całe gardło WIATR szedł za Kamilem, a biegł do MAMY oczywiście, która dzielnie szła nic nie robiąc sobie z wiatru i chmur.
Weszliśmy do lasu szukać Kudłonia. Szlak czarny gwarantował nam dojście do szczytu. Jakoś się szło, ba nawet mniej wiało.
Udało się w końcu idąc żółtym szlakiem dojść do czarnego a tym podejście 15 metrów do góry i znaleźliśmy to miejsce. Szkoda, że nie było precyzyjnej informacji, ale GPS to potwierdzał, że to Kudłoń nasz cel!
No właśnie i gdyby było to coś, to można byłoby powiedzieć, że szlak jest doskonały, nietypowy dla Gorców, po prostu ciekawy. Szkoda, że zabrakło tej tablicy, bo nie było zdjęcia i chłopcy mieli problem, ale nie my bo wiatr wiał, a trzeba było jakoś zjeść drugie śniadanie.
Asia postanowiła, że zrobimy przerwę na wejściu na polanę, bo tam nie wiało. Nagle na tym krótkim dystansie zaczęli iść w naszą stronę grupy turystów. Cały dzień byliśmy sami, a tutaj nawet kilku “wielkich” facetów i jeden z nich rzucający się na DIADEM Janka prosząc: “Pokaż, nawet nie znałem, że coś takiego jest!” . Pochwalił, gdy usłyszał za co. Pogratulował i poszedł dalej. My zjedliśmy śniadanie, odpoczęliśmy i wyszliśmy z lasu. NIE MA WIATRU ANI GRAMA! Szok, pełna cisza!
Szlak który był ciekawy, stał się jeszcze bardziej ciekawy. Był piękny a teraz było co podziwiać!
Do Gorca nie wiem kiedy doszedłem, ale o zejściu od razu sobie przypomniałem, jak Janek zjechał na tyłku z dwa metry. Kije w ręce i powoli za Asią i Kamilem, którzy oczywiście po prostu poszli.
Na Podskałach, to już dzieci na jabłuszkach i sankach jeździły. Byliśmy zadziwieni pogodą, która się zmieniła jak pod wpływem wyłącznika, ale i miejscem. Ono jest po prostu rewelacyjne, nawet można zbiegać w dół i do góry.
Na Jaworzynce oczywiście pierwszy był Kamil. Dotarcie tam już tylko potwierdziło, że warto na niej być, bo to po prostu świetna góra pod każdym względem. Wchodziliśmy było fajnie. Byliśmy na niej było widowiskowo. Schodziliśmy z niej… i było bardzo górsko!
Na tych schodach było tak ślisko, że każdy wybierał swoją drogę. Dopiero teraz odczuwaliśmy, jak był ten szlak wymagający. Schodziliśmy powoli i czekaliśmy co nas spotka na wejściu w “rynnę”. Cisza, wiatru wciąż nie było. Uśmiech na twarzy i w dół do auta.
To był nasz najlepszy szlak w Gorcach bezapelacyjnie! To było miejsce do którego wrócimy! Choć to był trzeci dzień naszego trekkingu nie czuliśmy zmęczenia, w takiej euforii po tej trasie byliśmy. Od dziś jak ktoś mnie spyta jakie są Gorce, będę mógł odpowiedzieć:” Na trasie przez Jaworzynkę i Gorc na Kudłoń po prostu rewelacyjne i trzeba tam być!!!”