Leczyć czy nie leczyć? Czy trwać i czekać…
wrzesień 27, 2017 by Jarek
Kategoria: Suplementy, leki i ich kontrola
Jestem po turze kilku paneli dzieci z ZD i niestety po nich znów cisną mi się na usta złe słowa: czy mamy je leczyć, czy też mamy je jedynie “wychowywać i kochać”? Czy “miłość” rodzicielska jest jedynym sposobem na poprawę ich funkcjonowania?
Jeżeli z takiego panelu wychodzi informacja, że istniej zagrożenie dla funkcjonowania witaminy B12, kobalaminy, w organizmie tego dziecka, to czy powinniśmy go wspomagać tą witaminą, czy też nie? Tutaj gen MTRR odpowiedzialny za wykorzystanie witaminy B12 w metylacji ma istotne problemy.
Jeżeli z panelu wynika, że dziecko ma problem z witaminą B9 (kwasem foliowym) to powinniśmy suplementować tą witaminę w odpowiednich formach chemicznych, czy też nie?
Jeżeli mamy deregulację ekspresji genu VDR modyfikującą wchłanianie witaminy D3, to czy powinniśmy podawać ją czy też nie?
Jeżeli dziecko ma za mało enzymu DAO, a w efekcie za dużo histaminy deregulującej inne neuroprzekaźniki, to należy podawać enzymy trawienne i enzym DAO by pomóc dziecku, czy też jednak nie?
Gdy mamy za dużo niszczącej homocysteiny i metioniny tytułem dysfunkcji genów MAT1, MAT2B, to powinniśmy ograniczać metioninę w diecie i redukować jej ilość suplementami, czy czekać na szybszą śmierć dziecka?
Czy jeżeli mamy nierównowagę na poziomie neuroprzekaźników, co powoduje stany chorobowe, psychiatryczne, powinniśmy korygować, czy też pozwolić na jej rozwój?
Czy jeżeli mamy problemy z alergenami pokarmowymi, które mogą inicjować kaskadę negatywnych zmian w organizmie, to mamy to zignorować, czy też zmienić dietę i leczyć ten problem?
Myślę tak, gdyby każdy rodzic dziecka z zespołem Downa znał geny swojego dziecka i wiedział, że większość genów “złych”, “dysfunkcyjnych” to geny, które odziedziczyło od niego, to z pewnością nie chciałby skazać swojego dziecka na te problemy, które jego dotyczą w starości, a dziecka od początku jego życia. Każdy z nas chce żyć jak najdłużej. Każdy z nas chce być zdrowy, zatem dlaczego nie chcemy by nasze dzieci były zdrowe i “lepsze” o skorygowane deficyty, które nam rodzicom jeszcze nie przeszkadzają, ale naszym dzieciom z ZD utrudniają w ich sprawności, inteligencji i wytrzymałości.
Wciąż głośno myślę: brakuje średnio 10 punktów IQ by osoba z zespołem Downa nie była na granicy wykluczenia, jak to jest teraz. Jeżeli te drobne tematy udałoby się nam skorygować to te 10 punktów IQ byśmy mieli z pewnością. Szkoda, że to tylko moje myślenie.
Nie tylko twoje Jarek :-) dzięki za budzenie w nas swiadomosci
Tak, wielkie dzięki za dzielenie się tą wiedzą i pomoc na każdym etapie.
Jarku nie tylko twoje myślenie, ale pewnie dużo wody w Wiśle przepłynie zanim to dotrze dalej niż rodzice…