Lubomir po raz 4 do Korony Gór Polski, po raz 2 do Diademu.
marzec 11, 2024 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
W ubiegłym tygodniu rozgrzewka odniosła sukces, a później było łatwiej wejść na tą wyższą górę. Tym razem też zrobiliśmy taki manewr. Lubomir miał być rozgrzewką przed czymś większym. Wybraliśmy nowe przejście jakim do tej pory nie szliśmy, czerwonym od Przełęczy Jaworzyce, chyba najbardziej popularny sposób wejścia na to wzniesienie. Od razu z niespodzianką: był śnieg, a tydzień temu jeszcze go nie było. Przepraszam już go nie było, więc był tym razem sensacją.
Kamil i Janek w doskonałych humorach. Usłyszeli spacerek i wiedzieli, że nie będzie źle. Zaskoczeni jednak trochę tym, że początek to był po prostu asfalcik. Na całe szczęście nie pokojarzyli go z wejściem na Morskie Oko, bo mógł być protest song, a tak szliśmy.
Kamil wybiegł daleko do przodu, ale poczekał bo był skrót. Uśmiechnięty, choć już spocony, bo jednak było pod górkę, nie był to taki spacerek parkowy. Potem okazało się, że prawie godzinę podchodziliśmy do góry. W tym momencie liczył się śnieg jednak. Trzeba było uważać jak się idzie, bo nawet lód pod nim się chował, ale taki profesjonalista jak Kamil dawał radę!
Szlak z tablicami, świetnie oznakowany nie stanowił żadnego problemu. Każdy się pytał czy to już koniec, ale trochę to trwało za nim weszliśmy pod obserwatorium. I tutaj była znów niespodzianka. Janek cały tydzień wspominał o Lubomirze. Był tak pewny tego miejsca, że zdziwił się, gdy jednak wyglądało inaczej. Z tej strony to my jeszcze nie byliśmy!
W końcu doszliśmy do końca. Tam wszystko było już znane. Pieczątki były wbijane i Kamil chyba już się przyzwyczaił, że to on musi zrobić do swojej książeczki. Cóż, że do góry nogami, ale zrobił!
Powrót zajął 20 minut, po śniadaniu z herbatką. Było bardzo szybko, dopiero w tym momencie było widać, że jednak było pod górkę. Nikt się nie zmęczył, to najważniejsze. Szczęśliwi dotarliśmy do auta. Rozgrzewka się udała. Zobaczymy, co będzie jutro?