Łysica 2.
marzec 13, 2019 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Wiem, że na Łysicę ze śniegiem już było za późno i trudno było w istocie nazywać to zimowym wejściem…ale na tą górę nam najdalej czasowo i zawsze jest to duże wyzwanie logistyczne. Tym razem też tak było.
Planowaliśmy wejść tym razem na szczyt Łysicy od Kakonina, ale błoto jakie tam było zniechęciło nas i to mocno. Podjechaliśmy zatem na wejście od Świętej Katarzyny. Janek od początku kłócił się, że idziemy na Agatę, a nie na Łysicę. Wpierałem mu to, że Agata jest wyższa od Łysicy i dziecku się utrwaliło, i słusznie…ale do Korony wciąż potrzeba Łysicy 612 m npm, a nie Agaty 614 m npm.
http://www.zespoldowna.info/lysica.html
Po spotkaniu z Panem miejscowym, który próbował nas oszukać na bilety na wejście, których nie miał, poszliśmy szybko w górę. Janek pamiętający górę, stwierdził że on będzie pierwszy i szedł. Kamil jakoś nie miał chęci, ale szedł za nim.
Jak się okazało, kluczowym motywatorem były kamienie, czyli ja idę po kamieniach i co z tego, że śliskie.
O dziwo Janek utrzymywał tempo wejścia i zainteresowania kamieniami stale. Ani razu nie było tak, że Kamil ma iść pierwszy bo Janek zmęczony!
Prosiliśmy go za to by znalazł choć trochę śniegu, bo to kiepsko wygląda, żeby wyprawa zimowa nie miała utrwalonych dowodów na wyprawę zimową…bez śniegu.
Dopiero na gołoborzu pojawił się śnieg, ale tutaj Janek zapunktował. Gdy mi się coś ubzdurało, że za gołoborzem była tabliczka z nazwą szczytu, Janek zdecydowanie podążał dalej i miał rację.
Dopiero przy krzyżu pojawiła się tabliczka i ta odrobina lodu/śniegu…zatem wyprawa zyskała dowód
Janek próbował mnie jeszcze przekonać do Agaty, ale nie dałem się. Zejście było krótkie, szybkie i w trakcie całego przejścia nie spotkaliśmy nikogo…czasami jest to bardzo fajne i wskazane.
W ten sposób zdobyliśmy kolejny szczyt do zimowej Korony Gór Polski. Została nam jeszcze Tarnica. W tym momencie wiedzieliśmy już, że tam pojedziemy i liczyliśmy na dobrą zimową pogodę na ten nasz ostatni szczyt.