Łysica.
czerwiec 11, 2018 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Łysica to taka góra na start. Kask na głowę i najlepsza ścieżka rehabilitacyjna…tak mi się wydaję. Pojechaliśmy w Góry Świętokrzyskie by zdobyć ich najwyższy szczyt i od razu dziękuję Oldze za prognozę pogody.
Po pierwsze Łysica jest najmniejszym szczytem w zestawie 612 m npm i przez to jest nietypowa.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81ysica_(G%C3%B3ry_%C5%9Awi%C4%99tokrzyskie)
Wiele pagórków, jakie zdobywaliśmy w innych górach są wyższe od tej…ale ona jest jednak najwyższa w tym paśmie i pojechaliśmy ją zdobywać…jak Ty Olga jeździsz do nas, strasznie upiorny ten dojazd do Kielc.
Po drugie czytam, że czas wejścia na górę to około 1h. Gdy zaparkowaliśmy przy kościele, też wiedzieliśmy, że to 1h i na wejściu na teren Parku Narodowego też było napisane, że wciąż mamy godzinę do wejścia…
Janek nie czekał na nas tym razem w ogóle. Poszedł, a Kamil za nim.
Tu na tym zdjęciu widać tą 1 h na szczyt…ale nie było to istotne bo Janka już nie było. Krzyk, że nie będzie obiadu pomógł na tyle, że można było go rozpoznać na tle roślin. No właśnie: same jodły, a u nas gorzej bo same świerki.
Podłoże szlaku jest bardzo specyficzne. Mnóstwo ostrych kamieni wystaje, a przy tym są “progi” zrobione z pni. Dla Jaśka istna ścieżka rehabilitacyjna . Nie była łatwa i trochę go hamowała, bo tak nie byliśmy w stanie nadążyć za nim, a jego dzień dobry było słychać z 40 metrów…i wszyscy o dziwo odpowiadali.
Kamienie, przeskoki na kamienie tak go pochłonęły, że zapomniał o szczycie. Bawił się tym niesamowicie.Wymagały od niego równowagi, sprawności i technicznego, odpowiedniego układania nogi….poradził sobie, a im były większe, ostrzejsze tym lepsze. Gołoborze minął nawet nie zatrzymał się.
…no i okazało się, że na szczyt weszliśmy od parkingu w 40 minut, między czasie stemplując książeczki, kupując bilety wejścia…czyli w 25 minut, to gdzie ta 1h…tak myślałem.
Tego było nam za mało, więc poszliśmy dalej do Agaty, która jest o 4 metry niższym szczytem. Jasiek znów się wykazał i pobiegł, a my posłusznie za nim. Agata nie jest jednak oznaczona jako szczyt, więc po piciu, postanowiliśmy wracać.
Schodząc znów testowaliśmy kamienie, było bardzo przednio. Myślę, że może to być niezły tor przeszkód dla naszych dzieci. Tym razem Kamil szedł pierwszy a marchewki skrobał mu Jasiek…specjalnie by iść pierwszy.
Po drodze obowiązkowe mycie rąk, bo upał i duchota były straszne…i nie zmęczeni skończyliśmy nasz spacer, nie wiedzieć kiedy. Było to za mało dla nas!
Niedosyt pozostał, ale pomysł na górkę na start też i polecam Łysicę wszystkim tym, którzy zaczynają, na niej się nie znudzą!
A wiedzieliście, że te wszystkie kamienie i głazy po drodze to nic innego jak … zaczarowane czarownice? To dlatego dzieci tak je uwielbiają, bo przecież to istna frajda takiej babie jadze stanąć na nos tudzież inną część ciała :).
A woda, w której myliście ręce ma ponoć właściwości uzdrawiające :).
Gdybym to wiedział przed…zredukowałbym prędkość co niektórych. Dzięki Olga.
http://kielce.wyborcza.pl/kielce/7,47262,24242790,lysica-wyzsza-niz-na-mapach-skala-agaty-to-nasz-najwyzszy-szczyt.html
Skała Agaty jest najwyższym wierzchołkiem Gór Świętokrzyskich 614 m npmn…i dobrze, że tam też doszliśmy.