Łysiec, Gołogóra, Jawornik Kobyliczny.
czerwiec 30, 2020 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Najważniejsze to być wytrwałym w realizacji swoich celów. My już prawie byliśmy na Łyścu…ale się nie udało. Tym razem pogoda była już z nami…czyli jak wejść na górę, na którą nie ma szlaku, a jest tego warta!!!
Najfajniejsze i najbardziej charakterystyczne szczyty Gór Bialskich, Masywu Śnieżnika ale i Gór Bystrzyckich, Gór Stołowych są tak naprawdę najmniej popularne, mało kto o nich wie i aż się prosi by szedł tam szlak. My odkrywamy je i jest po prostu wow! Stroma to jest nasz faworyt w Masywie Śnieżnika, a Łysiec bije na głowę wszystko w Górach Bialskich, bo ma smoka w swojej historii chociażby
https://www.zespoldowna.info/trzy-siostry-gologrzbiet-gologora-lysiec.html
Nie udało się nam znaleźć podczas pierwszej wyprawy przejścia na Łysiec 964 m npm, zatem szukaliśmy podpowiedzi.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81ysiec_(G%C3%B3ry_Bialskie)
https://sudeckiedrogi.wordpress.com/2011/09/18/lysiec-964-m-n-p-m/
http://www.bielice.info.pl/posts/smok-spalony-na-lyscu-i-skala-trzy-siostry-29.html
Wszystkie proponowały zrobić prawie to, co nam nie wyszło. Zatem skupiliśmy się na jedynej propozycji z mapą podpowiadającej bezpośrednie podejście pod górę od strony Goszowa…choć my wyprawę zaczęliśmy od wsi Młynowiec.
https://www.traseo.pl/trasa/lysiec-totalnie-na-przelaj
W nocy były burze, więc spodziewaliśmy się “bagna”, a tutaj gdzie nie gdzie w trawach kałuże. Wystartowaliśmy drogą leśną trawersującą góry nad wsią, by dojść do żółtego szlaku od Goszowa. Tym razem od samego początku, zupełnie inaczej niż wczoraj, to Janek prowadził i dawało mu to frajdę. Przejście było bardzo dynamiczne, zmieniało się co chwila. Aż doszliśmy do tego widoku.
Łysiec był nad nami, piękny i wysoki. No właśnie znów nadmienię: nie chodzimy tylko po “wypierdkach” ale po wysokich górach mierzonych różnicą wzniesień między podstawą a ich najwyższym punktem na szczycie. Łysiec dominuje nad Stroniem Śląskim i to tez był powód by go zdobyć. Inna kwestia to już ten fakt, że na najlepsze góry nie ma szlaku i my w Górach Bialskich zawsze je znajdujemy, bo one są niesamowite pod tym względem.
Pilnując wskazówek z ostatniego linka przeszliśmy “końcówkę”Goszowa po asfalcie, potem były “bruki”, a jak już weszliśmy na rowerowy trawersujący Łyśćca, to mieliśmy fajny dukt leśny.
No i tutaj nie szło dogonić Kamila, a nasze podejście miało być około 200 metrów za tym skrzyżowaniem…Janek Kamila wkręcił i zatrzymał. Wciąż się zastanawiamy jak to jest, że ulega mu i to tak często.
Podejście było wyraźne, świeżo poszerzone zwózką drewna. Nie wydawało się łatwe, ale poszliśmy…tym razem Janek na czele.
Byliśmy w tych górach niedawno. Deszcze spowodowały, że pojawiły się “łąki” leśne i to wysokie, co zmieniło góry całkowicie. Ścieżka była słabo widoczna czasami, ale udawało się iść ciągle nią do góry. Janek na przodzie, choć miejscami trawy sięgały powyżej kolan. Janek mógłby już zostać przewodnikiem, tylko te kierunki: “Tato to w lewo?!” … no i idzie w prawo, tutaj Kamil jest w 100% wiarygodny a z Jaśkiem różnie. Podejście nasze było przez dłuższy czas po prostu pod górkę, a potem musieliśmy zygzakować.
Wyszliśmy w ten sposób powyżej lasu świerkowego i było wow. Z jednej strony jagody. Z drugiej brzozy i zrozumiałem dlaczego tak chętnie jest fotografowana ta część góry. Janek walczył ze ścieżką przez jagody i nagle się zdziwił, bo natrafiliśmy na świetne skałki będące niesamowitym punktem widokowym. Byliśmy pewni, że to już nasz szczyt.
My się rozsiedliśmy by chłonąć w tym upale wszystko co najlepsze, ale nie pasowało jedno: według legendy i relacjii, na szczycie powinna być płaska, nieporośnięta polana, a tutaj nasze skały, jagody i pełno brzóz. Nie pasowało, a chłopcom było za dobrze po prostu i jak tutaj zejść. Kamil w końcu poszedł, ale Janek stawiał się i dyskutował. Gdy okazało się, że za skałkami jest ścieżka i jest pod górę jakoś go to przekonało. Po przejściu 20 metrów w końcu weszliśmy na polanę i znów było wow ! To było w końcu to! Chłopcy od razu ulokowali się na skałach i będą jeść śniadanie, to my z nimi.
Po co tam wchodziliśmy? Na Łyścu jest najlepszy widok na Śnieżnik i jego masyw w całych okolicach. To stąd są robione zdjęcia pokazujące Stronie, Czarną Górę i patrząc na to wszystko wiemy, że nie ma lepszego miejsca niż ławeczka na tej górze.
Przyznam się, że nasze chodzenie czasami jest schematyczne, aż to męczy. Najpierw zdobywamy szczyt i to jest cel pierwszy. Potem szukamy czegoś niezwykłego, by zaintrygować chłopaków, by chcieli iść. Ostatnio zwierzęta są na topie. Na koniec szybkie zejście. Wszystko to ma też przygotować nas kondycyjnie do tego co będzie w wysokich górach już niedługo. Łysiec zdobyliśmy, tam oczywiście było śniadanie. Zatem musieliśmy zrealizować drugi punkt naszego działania. Szliśmy przez Gołogórę do Jawornika Kobylicznego licząc że coś się jednak zdarzy.
Gołogóra ma 980 m npm, jest wybitną górą. Jak się okazało jedyna ścieżka na Łyśca prowadzi przez nią…ale dlaczego nie ma żadnej tabliczki. Świetna trasa i nie ma tabliczki, a Janek zmuszał Kamila by ten znalazł ją…i nic. Zrobiliśmy zdjęcie, bo zamęczyłby go, na odpowiednim charakterystycznym punkcie i …zaskoczyły nas na zejściu “baseny” wody na trasie.
Janek na początku nie zauważył, ale potem już szukał żab i kijanek w każdej. To był ten drugi punkt na pewno!!!
Kolejna bardzo charakterystyczna kwestia. Wszyscy zawsze mają problem by znaleźć szlak na wejście na górę, ale przy zejściu okazuje się, że tak z 3 warianty znalazłyby się i to bez problemowo. Nasz wariant wyprowadził nas idealnie do skrzyżowania szlaków na Przełęczy Dział. Często dostaję pytanie: “Jak udało się Wam znaleźć to przejście?” Po pierwsze należy oglądać mapy, po drugie trzeba wierzyć, że się człowiek nie zgubi i jakoś zejdzie. Tak jest w Górach Bialskich i my wzięliśmy żółty szlak jako wariant na nasz ostatni cel Jawornik Kobyliczny. Kamil prowadził dopóki była fajny dukt, ale jak tylko trzeba było skręcić w podejście, to już Janek prowadził.
Dlaczego wybraliśmy ten szczyt do zdobycia? Odpowiedź jest prosta: przez niego na skróty było najbliżej do auta Wybraliśmy ścieżkę wśród jagód i po prostu szliśmy słuchając ptaków, pozwalając Jankowi na prowadzenie.
W ten sposób doszliśmy do pętli bialskiej idealnej na rower i nie tylko. My wiedzieliśmy, że jak dojdziemy do zejścia z Czernicy, gdzie już byliśmy kilka razy, to będzie skrót z Rudego Grzbietu w dół.
https://www.zespoldowna.info/czernica-ploska.html
I znów ta sama bajka: na płaskim Kamil mówiąc do siebie szedł pierwszy, a za nim Janek…ale jak tylko odnaleźliśmy nasze zejście w dół, to Janek prowadził…jak prawdziwy komandos.
To było ostre!…ale doszliśmy do strumienia, a jak wiadomo przy każdym strumieniu jest droga. U nas też tak było!!! Zrealizowaliśmy zatem kolejny cel i trzeba było iść już do końca naszej wyprawy.
Przyznam się, że takich Gór Bialskich ja nie znałem wcześniej. W kwietniu jak tutaj byliśmy to szliśmy sobie i nigdzie nie było wody. Powiem więcej szliśmy korytem strumyka, który teraz miał znacznie ponad 2 metry szerokości. Wodospady pełne wody, spadające z wysoka z każdego możliwego miejsca robiły wrażenie. No i tego trzeba było chłopakom. Co strumyk, a były co kilka metrów myli ręce bo woda i to zimna.
https://www.zespoldowna.info/suszyca.html
Tak im to pasowało, że Janek śpiewał uśmiechnięty no i uczyliśmy się gwizdać całą drogę. Kamil podobnie i zapomnieliśmy o tym, że jesteśmy wykończeni. Góry Bialskie znów dały nam popalić!!!
Widać ten nasz wysiłek na przekroju naszej wyprawy i choć góry nie przekroczyły 1 000 metrów wysokości to bezpośrednie podejście dało nam się zmęczyć.
A Łysiec? Cóż to góra na którą warto wejść, póki nie zarośnie bo człowiek robi wszystko, by udowodnić, że legenda o smoku tutaj nie działa i w końcu będzie las. Myślę, że obok Stromej jest ona dla mnie w pierwszej piątce najfajniejszych gór Kotliny Kłodzkiej. A co do nas…popatrzcie jak Janek chodzi, jak stabilnie jak sprawnie i “bezwysiłkowo”. Popatrzcie na Kamila, jak po takich wyprawach jest spokojniejszy. W końcu my…mamy okazję być razem i przygotowywać się do wypraw jakie lubimy najbardziej: WYSOKIE góry. Już niedługo te wszystkie przejścia wesprą nas na długich wyprawach, jestem o tym przekonany.