Magura Witowska przez Witowski Przysłop
grudzień 27, 2024 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Znaleźć zimę nie jest łatwo w grudniu :). W końcu wszędzie szaruga. My mamy szczęście i jak zwykle, znajdujemy słońce i tym razem z zimą, nawet -10C mrozu z fajnym śniegiem.
Powiem więcej, mówią że w Tatrach dużo turystów, a my jak nigdy, sami prawie na pustej drodze, z pięknie prezentującymi się Czerwonymi Wierchami. Właśnie pustki. W wędrówce na Magurę można liczyć, że nie spotka się nikogo. Sami na starcie, wybraliśmy szlak…niebieski, a nie czarny jak chce tego mapy.cz, gdyż tędy jeszcze nigdy nie szliśmy. Na Magurze już byliśmy, ale zupełnie inaczej, nazwijmy to letnim wariantem “bogatym” w stada owiec.
https://www.zespoldowna.info/magura-witowska.html
Ta trasa z tego przejścia, w zimie jest trudna, bo narciarze i brak ścieżki. Zatem wybór był tylko jeden: niebieski szlak i Witowski Przysłop, nasz 868 szczyt razem, po drodze na Magurę.
Kamil tradycyjnie z przodu. My tradycyjnie z tyłu. Czuć było zimę, aż do kości…ale przyspieszyliśmy i nie było źle. Janek tradycyjnie też wolniej, ale nie marudząco. To niezły postęp. Brakowało naszych przyjaciół z ostatnich wypraw, nie miał kto Janka motywować do przodu.
Dlaczego wybraliśmy ten szlak? Cóż Łapszanka i wędrowanie po Magurze Spiskiej to najlepszy szlak widokowo po stronie Tatr Wysokich.
https://www.zespoldowna.info/na-lapszanke-przez-magure-spiska.html
Teraz przyszedł czas na najlepszy szlak z widokiem na Tatry Zachodnie. Tego się spodziewaliśmy, choć Tatry Bielskie pierwsze pojawiły się w oddali…a mróz malował niesamowite obrazy.
Janek w końcu przełączył się na wyższy bieg. Próbował dorównać Kamilowi, ale był znów poza naszym zasięgiem. Mijaliśmy na polanach domy, szałasy i to nas trochę zaskakiwało. Janek komentował trochę, ale wciąż wypatrywał Kamila, który w doskonałym humorze to znikał, to pojawiał się nie wiadomo skąd.
Pojawiły się w końcu Tatry w takim widoku, że tego nie oddadzą zdjęcia. Za to chłopcy odkryli szczyt Przysłopu i tabliczkę na drzewie. Konieczne zdjęcie i dalej do przodu, gdyż Magura już była przed nami.
Jednak widoki znanych nam gór powalały i hamowały. Nawet Janek analizował, jaki szczyt jest przed nami. Patrzyliśmy też w dół na Bramę Orawską. Teraz świetnie widoczna ścieżka, kiedyś nie wiedzieliśmy jak przez nią przejść. Znów coś nowego dla nas.
Janek w końcu mógł prowadzić. Świetnie poprowadził obok drogi, gdyż tam pod śniegiem były kałuże. Skąd on to wiedział?! Przeszliśmy przez trudniejszy teren i Kamil “odjechał”. Janek mógł tylko iść, bo starszy brat znów uciekł.
No to my znów na widoki. Tym razem sięgające aż po Małą Fatrę. Janek popatrzył…i jakoś chciał być przed Kamilem, ale ten już wchodził na Magurę. Wydawało się, że będzie to prosty szczyt, a tutaj ciągłe podejście od samego początku. W konsekwencji ten z najlepszą kondycją był pierwszy.
Kamil rozgadany, bo nagroda. Janek pamiętający, gdzie była tabliczka pokierował go i szybkie zdjęcie do kolekcji, no bo herbatka i ciastka!
A potem tylko pochłanianie widoków w każdą stronę: od Babiej Góry, przez Małą Fatrę, przez Tatry Zachodnie aż do Tatr Bielskich. Nie ma takiego drugiego miejsca, Asia to potwierdziła!
Nie mogliśmy wracać inną drogą. Tatry były tak niesamowite, że trzeba było schodzić, patrząc na nie. Kamil nie chciał i znów nam zniknął. My z Jankiem jednak oglądaliśmy i było to przeżycie.
Gdyby Kamil nie poczekał, nie bylibyśmy w stanie go dogonić. Tak gadający to on dawno nie był, w końcu mieliśmy dojść na obiad :)
Zejście było już przyjemnością. Nie czuliśmy zmęczenia, a jedynie głód. Chłopcy tak dzielnie oczekiwali na niego, że to było rekordowe zejście. Przez całą wyprawę szliśmy sami. Gdy już doszliśmy do parkingu, to w końcu w tym świetnym miejscu pojawili się kolejni turyści, warto tutaj być!
Chcecie pojechać w Tatry i mieć pierwszy szlak na rozgrzewkę, ten na to idealnie się nadaje. Dodatkowo możecie zobaczyć całe Tatry i to jest wydarzenie, którego nie warto odpuścić. Ja polecam.