Matematyka o brzasku cz.2, czyli najważniejsza jest komunikacja
Oglądając zdolnego Janka mam już w głowie następny cel: EDUKACJA METODĄ SZWAJCARSKĄ!
Co niektórzy pomyślą sobie zapewne, ale Kraków nie koniecznie :)
Opowiadając o moich przeżyciach międzynarodowych opowiedziałem historię o moich przyjaciołach ze Szwajcarii, z natury poligloci bez względu czy chcą tego czy nie. Jeden z nich tak mi opowiedział historię swojego życia:
“Mój ojciec jest Niemcem, Mama Włoszką. Mieszkamy w kantonie francuskim. Uczyłem się w szkole angielskiej, pracuje w firmie z językiem włoskim ale we Francji. Mam żonę z Brazylii. Marzę po angielsku. Mówię po niemiecku. Z żoną kłócę się po portugalsku, a o historii krajów komunistycznych czytam po angielsku.”
Jak zapytałem o to jak on funkcjonował jako dziecko, odpowiedział bardzo poważnie:” MÓWIŁEM PO SZWAJCARSKU, czyli brałem z każdego dostępnego mi języka słowa te które były najłatwiejsze do zapamiętania, najkrótsze. Każde dziecko w sąsiedztwie robiło to samo. Każde miało swoje ulubione słowo w każdym z języków i pomimo naszych indywidualnych preferencji umieliśmy się dogadać własnym, indywidualnym szyfrem.”
Pomyślałem sobie o Jaśku. On też dobiera sobie najłatwiejsze słowa z języków które zna. Powie yellow, a nie żołty. Powie “oczo” a nie dziewięć. Może by tak wprowadzić w naszych szkołach METODĘ SZWAJCARSKĄ nastawioną na komunikowanie się w różnych językach?