Mieliśmy spotkanie w sprawie IPETu!
listopad 9, 2015 by Jarek
Kategoria: Trzy Jaśki
Na początku października mieliśmy spotkanie w sprawie IPETu!
Dla jeszcze niezorientowanych w sprawach szkolnych wyjaśnię, że jest to Indywidualny Program Edukacyjno-Terapeutyczny, jaki musi w szkole mieć każde dziecko z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego. Jaś chodzi do Szkoły Montessori, gdzie klasa składa się z uczniów od 7 do 10 roku życia, czyli de facto klas I-III. Nauczycielka wspomagająca Jasia – Pani Karolina – spotkała się z nami-rodzicami i mogliśmy wymienić się spostrzeżeniami na temat dokumentu, zgłosić swoje uwagi i zastrzeżenia, np. do planowanych do realizacji treści. Dla Jasia to pierwszy rok w szkole, więc moim zdaniem nie ma się co spieszyć z realizacją różnych treści nauczania i np. poprosiliśmy, aby nie wprowadzać teraz liczb rzymskich, nie ćwiczyć jeszcze pisania, skoro ręka nie jest jeszcze przygotowana do tak precyzyjnych ruchów. Ponieważ Jaś podobno chce robić to co inne dzieci – w drodze kompromisu – uznaliśmy, że zeszyt z dużo większą liniaturą będzie na teraz dobry do ćwiczenia „szlaczków”, wzorów literopodobnych.
Najciekawszą dla mnie była informacja o zazdrości drugiego niepełnosprawnego chłopca w klasie o nauczycielkę wspomagającą. Pani Karolina ma bowiem pod swoją opieką zarówno Jasia (pierwszy rok) oraz chłopca z porażeniem mózgowym (już trzeci rok). Pani Karolina przytaczała wiele sytuacji świadczących o tejże zazdrości. Z naszej perspektywy wydawały się one zabawne, ale z pewnością z perspektywy dziecka to bardzo trudne przeżycia. Nie sądziłam, że o mojego Jasia ktoś może być zazdrosny.
W październiku nadal pracowaliśmy nad posłuszeństwem i grzecznym zachowaniem w szkole. Szło już dość dobrze. Nauczyciele byli zadowoleni. „Zeszyt opinii” zdawał egzamin. Zauważyłam, że punktualne chodzenie spać (zasypianie o 20.00, żeby wstać o 7.00 rano) jest niezwykle ważne dla sukcesów szkolnych kolejnego dnia. Wystarczy pół godziny opóźnienia w zasypianiu, a w szkole następnego dnia pojawiają się problemy. Ale wiadomo jak jest w życiu, nie zawsze się wszystko udaje. Zawsze więc starałam się uprzedzać nauczycieli o potencjalnych trudnościach danego dnia – z nauczycielem wspomagającym jesteśmy umówieni na komunikację SMSową.
W szkole pojawiły się lektury do czytania w domu (tzn. ja czytam Jasiowi) oraz cotygodniowe wierszyki do nauki na pamięć – tych uczył się już na pamięć Jaś. Można zobaczyć jak idzie mu ta nauka
https://www.youtube.com/watch?v=fvWv51QeUXk
Od razu chcę sprostować, że w drugiej części filmiku Jaś NIE czyta z kartki. Raczej mówi z pamięci, a kartka jedynie mu w tym pomaga. Jaś jest dzieckiem ryzyka dysleksji, więc z czytaniem idzie nam dość opornie. Oczywiście trochę czyta, ale zwątpiłam, czy będzie kiedyś w stanie samodzielnie przeczytać np. „W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie”.
W szkole pojawiła się też kwestia informowania o zespole Downa. Zaraz wyjaśnię: ponieważ Jaś chodził do przedszkola Montessori, które jest w tym samym budynku, co szkoła – uznałam, że wszystkie dzieci już go znają, „opatrzyły się” i tyle. Zresztą, gdyby miesiąc temu ktoś mnie zapytał, czy sam Jaś wie, że ma zespół Downa, to powiedziałabym, że chyba nie. Oczywiście dopytywał, dlaczego musi jeździć do Pana Wojtka (to był przed długie lata jego rehabilitant), dlaczego stajemy na miejscu dla niepełnosprawnych, dlaczego musi jeździć do logopedy? Ale moje odpowiedzi mu wystarczały: „dlatego, że masz słabsze mięśnie, bo taki się urodziłeś. Dlatego, żebyś mówił wyraźnie, żeby wszystkie dzieci Cię rozumiały” – wyjaśniałam. Ale nie dodawałam do tego: „bo masz zespół Downa”. Zresztą w pierwszym przedszkolu Jasia (także niepublicznym) pani dyrektor myślała podobnie. Każdy z nas jest inny, jeden nosi okulary, jeden jest chudy, a drugi gruby. Jeden ma cukrzycę, a drugi chore nerki. Nie robimy z tego specjalnej sprawy. Ludzie są różni.
Ostatnio byłam w Portugalii – z grupą pedagogów specjalnych i przedstawicieli organizacji pozarządowych – oglądać tamtejszy system edukacji i opieki nas osobami niepełnosprawnymi. Jedną z rzeczy, która podobała mi się w szkolnictwie to niezwykła tolerancja i otwartość dzieci „zdrowych” w stosunku do niepełnosprawnych. W Portugalii nie ma praktycznie szkół specjalnych i realizowana jest wszędzie idea edukacji włączającej. Dzieci uczą się, że ludzie są różni. Każdy zasługuje na szacunek.
Wracając więc do szkoły Jasia. Kilku kolegów z klasy pytało, dlaczego Jaś tak dziwnie mówi, dlaczego wolniej się ubiera, dlaczego dłużej je śniadanie. To ostatnie to akurat kwestia „imprezowego” charakteru Jasia, a nie zespołu Downa. W Montessori drugie śniadanie je się przy specjalnie wydzielonym stoliku i dla kilku osób oznacza ono przerwę w czasie „pracy własnej”. Nauczycielka wspomagająca tłumaczyła te zachowania zespołem Downa. Ponieważ moim zdaniem inne „zdrowe” dzieci mogą prezentować podobne zachowania, a dodatkowo Jaś wtedy nie był świadomy tego, że ma zespół Downa, wspólnie zdecydowałyśmy, że zrobimy najpierw z psychologiem szkolnym warsztaty o „inności” dla uczniów z klasy Jasia. I zobaczymy, co dalej. To wszystko jeszcze przed nami, bo wówczas Jaś się rozchorował. Najpierw była grypa żołądkowa, a teraz od dwóch tygodni Jaś siedzi w domu z powodu szkarlatyny.
Ależ pięknie Jaś recytuje!
Jejciu jak on przepięknie mówi. Mogę wiedzieć kto jest waszym logopedą i w jaki sposób z nim współpracuje? Mój synek ma bardzo duży problem z wymową :(
Przepraszam, ale nie zaglądałam wcześniej i nie widziałam pytania. Jaś chodzi w Gdyni do neurologopedy Pani Małgosi Burek-Zielińskiej. Mamy też zajęcia z Metody Krakowskiej. Sama też z wykształcenia jestem logopedą, choć nigdy nie pracowałam w zawodzie. Muszę jednak powiedzieć, że u Jasia od urodzenia rozwój mowy przebiegał w miarę prawidłowo, więc trudno mi tu o jakieś “magiczne” rady. Od urodzenia słuchaliśmy mnóstwo muzyki Mozarta, dużo do Jasia mówiłam (tzw. “kąpiel słowna”), dużo czytania i oglądania książeczek, ćwiczenia artykulatorów, czyli powszechnie znane i standardowe sposoby. Filmiki z wczesnego dzieciństwa Jasia można obejrzeć na stronie http://www.jaskotarski.pl, np. filmik z wyrażeniami dźwiękonaślanowczymi, gdy miał ok. 1-1,5 roku: https://picasaweb.google.com/jas.kotarski/Zdjecia_Jasia_2009#5427102746302855954