Na koniec III klasy…o zdolnościach społecznych, emocjach.
Od kilku lat wciąż się zastanawiam, czy to dojrzałość społeczna, emocje nie są największym wrogiem edukacji w systemie integracyjnym. Różnica między każdym dzieckiem jest tutaj na tym etapie wciąż duża, a jak się doda do tego dysfunkcje to się ona po prostu kolosalnie rozjeżdża.
1.Pozytywy:
*dzięki pobytowi w III klasie Janek zauważył potrzebę posiadania towarzystwa rówieśników…a nie tylko rodziców
*dzięki kolegom i koleżankom, nauczył się zwracać na siebie uwagę, nie tylko poprzez przytulanie….choć to jest argument ostateczny
*patrząc na hierarchię zbudowaną w klasie próbuje się w niej odnaleźć; osoby w stresie, odrzucone w konflikcie przez resztę klasy znajdują zawsze wsparcie Jaśka,
*nie płacze, co świetnie opisuje jak traktowany jest przez klasę, w równowadze
2.Problemy:
*ma inne emocje, takie jak dzieci 4-5 lat młodsze
*wciąż nie umie ich różnicować i charakteryzować
*w sytuacjach kryzysowych, to nie koledzy ale wciąż nauczyciel jest krytycznie potrzebny
Nie jesteśmy w stanie zmienić świata w taki sposób, by w klasach integracyjnych były tylko wrażliwe dzieci pod względem społecznym i emocjonalnym. Gdyby tak było integracja byłaby rewelacyjna i prosta. Klasa Jasia jest bardzo zróżnicowana i pod tym względem jest typowa dla szkoły masowej. Nietypowa jest w tym że uczy się inności od 3 lat bo ma nie tylko Jasia, ale i Anię, Krzysia. To pozwala tym dzieciom na spojrzenie na nie z innej perspektywy, bardziej dojrzałej społecznie, a to już jest niezwykły plus tego systemu integracji.