Na Zadni Ornak przez Dolinę Starorobociańską w poszukiwaniu zimy

luty 17, 2025 by
Kategoria: Korona i Diadem

Tak w nocy spadł 1 cm śniegu. Temperatura spadła do -10C. Jest to zima, jakiej w tym roku jeszcze nie doświadczaliśmy. Prognoza pogody była świetna na wędrówkę po Tatrach. Asia zarządziła zatem wyprawę na Ornak, super miejsce do podziwiania zimy na pewno…której wciąż nie widzieliśmy za dużo. Plan był dla nas dość oczywisty: startujemy od Siwej Polany w kierunku Doliny Chochołowskiej do czarnego szlaku na Siwą Przełęcz. Stamtąd na Zadni Ornak. Powrót przez Ornak i Przełęcz Iwaniacką do Siwej Polany. Ponad 22 km i 1 000 m przewyższenia było niezłym celem, a wybór czarnego szlaku…tylko wtedy, gdy nie ma zimy. My mieliśmy znaleźć ją w końcu piękną i mroźną, gdzieś tam wysoko.

https://pl.mapy.cz/s/derenajanu

1702tatr

Start z Siwej Polany był dość późny jak na nas, ale nic w nim się nie zmieniło. Kamil wyskoczył do przodu i tylko z daleka było widać, że on tam gdzieś idzie. To jego dom, on tutaj nie błądzi.

Zimno było i wcale nie tak słonecznie. Śnieżek prószył i to było fajne, choć gór nie było widać, tonęły gdzieś w chmurach. Kamilowi to nie przeszkadzało i czekał na nas po 4 km przy rozejściu się szlaków. Nam też, gdyż mimo wszystko czasami słońce i niebieskie niebo było z nami.

IMG_9518 IMG_9519 IMG_9521 IMG_9522IMG_9523 IMG_9527

Szlak był przetarty, ale wciąż płatki śniegu gdzieś tam z nieba leciały. Czarny szlak dał niesamowite krajobrazy do oglądania, to był nasz wybór. Chmury, słońce, mróz, góry to wszystko malowało takie obrazy, że tam po prostu trzeba było być.

IMG_9529 IMG_9531 IMG_9532 IMG_9534 IMG_9538 IMG_9541

Za nami zostały chmury. Chłopcy do tej pory szli, każdy swoim tempem. Kamil gonił, jakby chciał pobić rekord, aż w tym zimnie rękawiczki mu przemokły. Janek człapał, człapał i podziwiał. Nie wiem dlaczego, ale Bystra za nim chodziła i wciąż powtarzał, że idzie na Bystrą. Nie próbowałem zmieniać mu tego celu…bo czasami wracał ORNAK i wtedy nagle przyspieszał, w końcu jego cel. Kamil za to musiał być hamowany. Dobrze, że reagował na sygnały. Wtedy czekał. Zima tutaj już była.

IMG_9542 IMG_9547 IMG_9549 IMG_9550 IMG_9552

Wyszliśmy z lasu i śniegu było już więcej. Szlak był wciąż przetarty i widać było, że przed nami ktoś szedł. Za nami nie było nikogo. Janek w końcu mógł nacieszyć się Starorobociańskim Wierchem, Trzydniowiańskim i oczywiście Ornakiem, które w końcu było widać. Każdego rozpoznawał i wtedy padało to jedno słowo: “Byłeś!”. Słońce było z nami.

IMG_9557 IMG_9559 IMG_9563

Janek w końcu zmienił swój cel: ORNAK wygrał. Szukaliśmy gdzie on jest co 3, może 5 kroków. Ciężko było, tym bardziej że szlak skręcił mocno w kierunku szczytu i podejście było bardzo ostre. Takiego zimowego jeszcze nie mieliśmy.

IMG_9564 IMG_9565 IMG_9566

To, że Asia świetnie nami kierowała nie dziwiło. To, że Kamil ją nawet poganiał, też nie zaskakiwało. To, że Janek co 3 krok stał i oglądał, gdzie był i gdzie ma być, też nie. To było dla niego najostrzejsze, zimowe podejście wymagające wysiłku. Dawał radę i to było ważne.

IMG_9568 IMG_9574 IMG_9576IMG_9578 IMG_9579 IMG_9580

Pogoda była idealna. Słońce, mróz i dość płytki śnieg. Janek jak zobaczył Zadni Ornak, to nawet przyspieszył, choć skończył powtarzać, że idzie czarnym. Słońce opalało, a Janek podziwiał w słońcu znów…Bystra? Niestety to był dalej Starorobociański. Asia z Kamilem nam odskoczyli, Janek jakoś tym się nie przejmował, bo on przecież patrzy. Było na co!

IMG_9583 IMG_9584 IMG_9585

To było ciężkie podejście. Im wyżej, tym wymagało większych sił. Asia szła za przetartym przejściem. Z naszej perspektywy wyglądało to jak wspinaczka w Himalajach…ale dawaliśmy radę. Ślady po spadających kulkach śniegu, jednak przypominały, że w normalnych warunkach, pełnej zimy, ten stok mógł być trudno dostępny.

IMG_9587 IMG_9590 IMG_9595

Kończył się trawers i w końcu weszliśmy na grań, a tam…

IMG_9597

…oczywiście piramida Bystrej. Monumentalna. Janek popatrzył, odwrócił się i Ornak stał się tym jedynym celem, a ten Zadni był już tuż przy nas w pięknym słońcu, a Starorobociański w drobinkach śniegu za nami. Wspaniały moment.

IMG_9598 IMG_9601

Trwało to sekundy. Nawet minęli nas turyści w tym czasie, z którymi Janek oczywiście się przywitał i zapoznał. Wchodziliśmy na Zadni Ornak już w chmurze i śniegu. Kompletne zaskoczenie. Janek na początku nie rozumiał sytuacji, przecież było słońce, ale potem ustalił że to mgła i nic nie będzie widać. Tak po kilku minutach nic nie było widać.

IMG_9603 IMG_9604 IMG_9607

Szybkie zdjęcie i jeszcze szybszy trawers byle w dół od wiaterku, który nieźle chłodził w tej chmurze. Tam dopiero mogliśmy zjeść śniadanie, choć bez widoków na jakie liczyliśmy. Byliśmy zmęczeni tym podejściem, a jeszcze bardziej niepewnością, jak będzie dalej.

IMG_9608 IMG_9611IMG_9609 IMG_9610

Gdy tak myślałem co dalej, bo przed nami tylko szara czeluść była, u Janka nagle szał radości się pojawił. “Tato mgła, nic nie widać!” nieźle go to rozbawiło. W końcu zaczęliśmy też schodzić w dół, no to była już zabawa na 100!

IMG_9612 IMG_9613

Janek proszony, by się mnie pilnował, byśmy się nie zgubili, oczywiście z radości robił wszystko, tylko nie to. Bawiła go sytuacja niesamowicie. Dla mnie: Himalaje :) U chłopaków sytuacja, podczas której warto się śmiać, bo się cieszyli od ucha do ucha, jakby to był spacerek.

IMG_9614 IMG_9615 IMG_9623

Na szczęście nagle szarość się “otworzyła”. Janek od razu wypatrzył schronisko Ornak na końcu Doliny Kościeliskiej. Ja w przerażeniu zobaczyłem, jak mocno w dół, będziemy “spadać”. Dobrze, ze minęliśmy podchodzących turystów, bo robiło to wrażenie. “Tato to, spadamy!” Janek dopingował.

IMG_9628 IMG_9629 IMG_9630IMG_9632

Szlak w dół wyglądał na trudny. Asia prosiła byśmy uważali. Janek tylko na to usiadł i jak przećwiczył to z Mikim, po prostu zaczął zjeżdżać, a jak było za wolno, to przechodził kawałek i potem znów jechał w dół. Dawał w ten sposób mi szanse na szybsze zbieganie, a czasami na podziwianie tego co było wokół nas. W ten sposób pędziliśmy, bijąc nasze wszelkie rekordy!

IMG_9631 IMG_9634IMG_9635IMG_9638 IMG_9641IMG_9642 IMG_9645

To był czas Janka. Nigdy tak się nie cieszył z tego, że coś wymyślił tylko dla siebie i wychodziło mu tak niesamowicie. Jeszcze bardziej się zdziwił, że czekaliśmy tak długo na Asię i Kamila, zdążył nawet przegryźć nagrodę. Był gotowy na kolejne wyzwanie, jakim było zejście z Przełęczy Iwaniackiej. Tym razem Kamil wystartował do przodu pierwszy, jak to on. Na takiej trasie radzi sobie najlepiej. Chyba, że śniegu jest tyle, by zjeżdżać bez przeszkód. Janek zjechał i jak tylko widział przeszkodę zatrzymywał się, mijał ją i dalej w dół pędził. Znów rekordy zejścia pobite!

IMG_9649 IMG_9650 IMG_9652 IMG_9654

Skończyły się zjazdy i trzeba było końcówkę przejść. Kamil czekał czasami na nas i było fajnie. Żartował z Jankiem, on z nim i przejście się nie dłużyło. Dochodziliśmy już do końca żółtego szlaku. Kamil wciąż był w polu widzenia. Powtarzał, że jest głodny i szedł. Zatrzymaliśmy się z Jankiem by poczekać na Asię i w tym momencie Kamil znikł. W końcu był głodny!

IMG_9656 IMG_9657 IMG_9658 IMG_9659 IMG_9661 IMG_9662IMG_9663 IMG_9664

Pogoń za nim się udała w połowie przejścia. Czekał na nas. Ściągnęliśmy raczki i mijaliśmy kuligi, które o tej porze jeden za drugim mijały nas. Kamil znów odszedł od nas, ale stawało się już ciemno i nie mieliśmy sił by gonić go. Jak zwykle czekał na nas na końcu Siwej Polany zadowolony, że w końcu przyszliśmy, bo on przecież głodny!!!

Nagroda za ten wysiłek musiała być. Po 10 godzinach w górach i to zimowych, byliśmy padnięci. Żałowaliśmy jednak, że to już był koniec naszych zimowych ferii. W końcu zima wracała w góry i warto byłoby z niej skorzystać bardziej. Już planowaliśmy kolejne przejścia, ale to musi poczekać. Będziemy tęsknić za tym.

 

 

 

 

 

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...