Nie jest problemem lenistwo dziecko a to jak je motywujemy.
kwiecień 24, 2020 by Jarek
Kategoria: Wychowanie
Dostałem komentarz dotyczący motywowania dziecka niepełnosprawnego do robienia czegoś w oparciu o przykład zaburzonego dziecka autystycznego. Mam tutaj kilka wskazówek i przedstawię je DOSŁOWNIE.
1.Rodzicu nie bój się myśleć o motywowaniu dziecka jako procesie jego przekupywania, będzie Tobie łatwiej wymyślić dobry sposób.
2.Im dziecko bardziej zaburzone tym łatwiej przekupić, im mniej zaburzone tym ma więcej wymagań i staje się to trudniejsze.
3.Jak przekonaliśmy Kamila do chodzenia po górach? Po pierwsze na koniec wędrówki zawsze była mizeria. ZAWSZE. Po drugie zawsze mógł brać soki do plecaka, których w domu po prostu nie miał. Po trzecie sam się pakował, to bardzo ważne i wtedy doszły ciastka, też tylko wtedy je dostawał, gdy zdobywaliśmy szczyt.
4.Opis działania, bardzo ważne by z tego zrobić “przedstawienie”:
-“Kamil jutro idziemy w góry”…następowało przynajmniej dzień wcześniej, po to by KALNEDARZ MÓGŁ ZOSTAĆ WYPEŁNIONY PLANEM DNIA
-bez względu czy były protesty, czy też nie padała informacja bez negocjacji, z tego punktu widzenia warto o tym mówić dużo wcześniej i zapisać w kalendarzu
-dzień przed: “Kamil przynieś swój plecak i koniecznie Jasia”, “Weź worek na skarpetki”…skrajnie ważne, pokazanie mu że jest ważny, bo zbiera plecak nie tylko swój ale i brata, przy tym jest to małe ale: Kamil czyścioszek kocha mieć świeże rzeczy…wymiana skarpetek po górach to gwarancja tego stanu i warto mu to komunikować, bo to zapewni jeszcze raz JEGO BEZPIECZEŃSTWO!!!
-pakowanie plecaków to rytuał, warto wręcz pokrzyczeć że wziął za mało czegoś, co normalnie jest zakazane (soki), to budzi zdziwienie zawsze…ale i motywuje
-WAŻNE: muszą to być napoje i jedzenie z węglowodanami, ale nie cukierki, typowe słodycze. Mogą być soki jabłkowe, z czarnej porzeczki one są albo dosładzane, albo mają własnych węglowodanów dużo. To wszystko jest potrzebne by w razie braku sił podbić to natychmiastowo…a najlepiej dać dobrych orzechów brazylijskich, jeżeli dziecko to je.
-inną kwestią są suple: warto pamiętać, że na małe trasy do 2 km wystarczy odrobina magnezu, gdy już idziemy 16 km i to po górach to ubiquinol, PQQ, rybozyd, d-ryboza mogą być konieczne. My dorośli podświadomie sięgamy w górach po cos co nam natychmiastowo pomoże: woda wysoko zmineralizowana, batony energetyczne, orzechy. Od zaburzonego dziecka nie dowiemy się o co chodzi…a może nie mieć tego czegoś w danym momencie potrzebnego by iść.
-jedzenie w górach…wszystko zależy od dystansu i tego po co to robimy. U nas jest zawsze herbata, to już rytuał podkreślający, że zdobyliśmy szczyt obok jedzenia…które znów należy tak przygotować by jedynie uzupełniło energię, a nie po to by zapychać dziecko bułką z serem, pomidorem i jeszcze czymś ekstra … a do przejścia miało niecałe 2 km
-piecie w górach…my pijemy wodę Muszyniankę, herbatę białą, a na koniec są ekstrasy w postaci soków
5.Ubranie. Pamiętam jak Janek nie chciał chodzić, ciągle coś mu przeszkadzało. Skończyło się w momencie gdy dostał swoje pierwsze typowo górskie buty. Okazało się, że dzięki nim mógł być pierwszy, mógł chodzić po BŁOCIE OCZYWIŚCIE! no i po kamieniach. To ważne. Po drugie największy błąd jaki my rodzice popełniamy to PRZEGRZEWAMY DZIECI. Dobór ubrania, które daje swobodę i odpowiednią temperaturę to 50% sukcesu…a do tego jak jest swoboda to szczyt szczęścia.
6.Na koniec zaufanie, najtrudniejsze. Każdy z nas rodziców nie umie obdarzyć zaufaniem dziecka, które ma problem z samodzielnym ubraniem się, a co dopiero na spacerze i to w górach…bo spadnie, bo się zgubi, bo ucieknie…przerabialiśmy to my też. Dzisiaj jestem przekonany do jednego: swoboda, wolność daje MOTYWACJĘ do tego by iść. Ciągłe korygowanie, trzymanie, hamowanie nie daje radości dziecku tylko frustrację. Warto o tym pamiętać. Zatem jak zapewnić bezpieczeństwo i spokój naszego umysłu? MIEĆ NA TYLE DUŻO SIŁ, BY BYĆ TROCHĘ Z TYŁU…uwierzcie na początku nie jest to trudne, jednak po chwili staje się to koszmarne, gdy dzieci okazują się dużo bardziej sprawne od nas.
7.DOKUMENTACJA WYCIECZKI. Każdy lubi oglądać się bo coś zdobył. Dla Jaśka wejście na szczyt i zrobienie pieczątki do książeczki to był ten pierwszy moment. Uwielbiał patrzeć na pieczątki będąc w domu i czytać na jakich szczytach był. Potem przyszły albumy do szkoły i to było wow! Jak Janek pokazywał dzieciom, że był na Rysach, to widać było w nim dumę, gdyż był “UNIKATEM”, kto wie czy nie w całej szkole! Rysy zmieniały jego percepcję i to było ważne. W domu otwieramy do dziś album z Włóczykijem i te 100 zdjęć Janek recytuje już z pamięci, że był tu, albo tam.
Ten mechanizm można zastosować w każdym przypadku, tylko musimy pomyśleć, a emocje i ograniczenia naszego umysłu odłożyć na bok.