Nie odrzucaj!
styczeń 11, 2017 by Jarek
Kategoria: Po prostu życie
Miałem dzisiaj napisać o czymś innym, jednak zmieniłem zdanie. Od wczoraj zadaję sobie jedno pytanie: dlaczego rodzic przez lata nie chce leczyć dziecko, a dopiero jak zostanie przez niego pobity, z bólu zmienia zdania…a to często jest za późno.
Dlaczego odrzucamy informację, że mając dziecko z ZD, z cechami autystycznymi musimy je od urodzenia leczyć…może dlatego, że ładnie wygląda….może dlatego, że się ładnie uśmiecha, może dlatego, że Ci którzy z nim nigdy nie będą żyli, głupio mówią, że to nie jest potrzebne!
Też tak bym chciał korzystać z finansów rodziców, namawiać ich do swoich teorii i nie brać odpowiedzialności za to, co będzie jutro. Gdzie są Ci ludzie, którzy przez całe dzieciństwo dziecka mówią: po co leczyć jakoś to będzie, gdy dorosły syn okłada płaczącą matkę pięściami. Ona tylko płakała, uparcie powtarzając, że jest on zdrowy, BO ZAWSZE BYŁ. Ona płakała, gdy miała krew wciąż wierząc, że jakoś to będzie. Wciąż odrzucała to, że jej syn jest chory, bo wszyscy mówili, że jakoś to będzie. NIESTETY JAKOŚ TO NIE BĘDZIE, JAKOŚ MUSICIE JUTRO KSZTAŁTOWAĆ DZIŚ I PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA NAJGORSZE A NIE NAJLEPSZE. TRZEBA TO ZAAKCEPTOWAĆ, PO PROSTU ZAAKCEPTOWAĆ i zrobić wszystko by jutro dziś było zaplanowane i przygotowane. Wtedy może być jutro lepiej.
Część winy (znaczną) za taki stan rzeczy ponoszą lekarze, którzy twierdzą, iż nic nie da się zrobić, a na próbę przedyskutowania kwestii leczenia śmieją się pod nosem rzucając cięte jak skalpel spojrzenia, przykłady szpitali:
Koszalin
Kołobrzeg
Szczecin
Wiedza zaściankowa i pewne pieniądze niezależne od stopnia zaangażowania w sprawę powodują “otępienie medyczne” sprzyjające obalaniu Twoich słusznych, latami wypracowanych wzorców leczenia.Według nIch masz wejść do gabinetu i ugniatając oburącz zdjętą wcześniej czapkę potakiwać na wszystko choćby miało to zaprzeczenie w każdym cywilizowanym kraju. pANI X czy pAN Y nigdy nie zmienią swoich zachowań, bo i po co??? Wygodnictwo, od czasu do czasu strajk, bo przecież kto by pracował za 20 tyś zł ??? To głodowa pensja, którą trzeba sobie rekompensować pisząc książki i zmuszając ewentualnych studentów do ich zakupienia przed egzaminem, każdy ma mieć swoją, podpisaną, żeby była pewność nakładu, takie arcydzieła, taka wiedza a jedyni nabywcy to kolejne roczniki studentów obarczone tym samym skrzywieniem…