Niebieskim z Odrodzenia
wrzesień 25, 2023 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Ostatni chyba nasz szlak w Karkonoszach, którym nie szliśmy, ba nawet unikaliśmy go, to “asfalcik” na Przełęcz Karkonoską niebieskim szlakiem. Jedna z najbardziej wymagających tras nawet dla rowerzystów, którzy tamtędy podjeżdżają na grań Karkonoszy. Przyszedł czas by zrobić z niego coś atrakcyjnego dla nas. O tym jest ten wpis.
Mi zawsze to miejsce będzie kojarzyć się z rowerem i faktem, że to jest wciąż rowerowy najtrudniejszy podjazd w Polsce. W szczególności końcówka jest mordercza, stąd tak wielu próbuje się zmierzyć z tym miejscem. My nie chcieliśmy i postanowiliśmy zrobić sobie ekstremalnie zmienną wyprawę, jeżeli chodzi o “podłoże”
Nie było planu od razu, ale wiedzieliśmy jedno: Asia z Kamilem nie byli w najpiękniejszych ostojach Karkonoszy. Postanowiliśmy im to pokazać zaczynając od Szwedzkich Skał…czyli wyprawa po “asfalciku” po ostatnich opadach deszczu.
https://www.zespoldowna.info/szwedzkie-skaly-ptasiaksucha-gora.html
Jak pięknie można zacząć wyprawę? U nas to już norma: Kamil daleko z przodu, Janek statecznie z tyłu i jest trochę spokoju, nikt nie wydaje dźwięków.
Tym “asfalcikiem” trochę się szło i trzeba było w końcu wiedzieć, gdzie zejść. Tam zaskoczenie: ktoś już tam jest. Fajnie, że ludzie odkrywają takie miejsca.
Pielgrzymy daleko pod Smogornią potwierdziły swoją obecność. Asi się podobało, Kamil mógł odpocząć. My z Jankiem za to szukaliśmy tego, czego nie znaleźliśmy wcześniej.
Potężne i piękne są te skały. Kolejnym etapem miał być wspaniały Ptasiak. Jednak po opadach szykowaliśmy się na inne ekstremum. Ubrane stuptupy miały dać ochronę przed wilgocią i to jak się okazało był kluczowy ruch w tej wyprawie. “Tajemniczą” ścieżką wystartowaliśmy po kamieniach. Ekipa, którą spotkaliśmy na Szwedzkich Skałach szła za nami, dopóki się nie zgubili.
My nie i idealnie trafiliśmy na Ptasie Skały nad Smogornią i Tępym Szczytem. Tutaj nie trafia się tak łatwo, ale udaje się i to jest ważne. Chłopcy szczęśliwi, że mogą się wspinać (Janek), trawersowali skałki jak się patrzy. Ostatnie doświadczenia nie wyszły na marne.
https://www.zespoldowna.info/trzy-kopy-hruba-kopa.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ptasie_Ska%C5%82y_(Karkonosze)
Tak jak za naszym pierwszym razem, tak teraz mieliśmy jeden problem: wiatr. Podmuchy przeszkadzały, ale to na koniec nie był problem. Trzeba było je zwiedzić! Wspinaczka w górę i w dół dla Kamila niekoniecznie była tym co on chciał zrobić, ale dla Janka już tak, a Asi bardzo się podobało.
Nie mogliśmy się zdecydować, gdzie usiąść by odpocząć. Jak próbowaliśmy na pierwszych, to tak wiało, że szliśmy na te drugie. Jak tam usiedliśmy to wiatr w oczy tak powiał, że stwierdziliśmy, że najlepiej będzie w jagodach, bo tam cicho i wciąż dużo jagód…wciąż widać lato w Karkonoszach.
Widoki na Śląskie Kamienie były tylko przez chwilę. Wiało tak, że nie dało się oglądać. Jednak naszym celem było coś innego, poszukać miejsc które pamiętają historię. Z Ptasiaka udało nam się tam dostać i tak jak wielu o tym mówi, zostawiamy to dla siebie. Przed nami była tylko wyprawa do Odrodzenia. To miało być ekstremum “mokrości”, “dzikości” w Karkonoszach. Asię zaskoczyła wąska, obrośnięta mchem ścieżka, ale szła.
Brodzenie po Srebrnym Potoku było już przedsmakiem tego co miało nastąpić. Asia wciąż zaskoczona, a Janek rozbawiony od ucha do ucha, jakby tutaj ojcu dokuczyć! Nie dawałem się!
https://pl.wikipedia.org/wiki/M%C5%82aka
Pojawiły się “porządne” mchy. Pojawiły się zdradliwe kałuże. Pojawiły się młaki! Czyli niby było błotko, ale jak Janek nie posłuchał ojca przewodnika, jak stanął tam gdzie nie trzeba, to stuptupy go uratowały bo do łydki wpadł do takiej młaki z wodą/bagnem i torfem. Od tej pory się nawet słuchał, a ojciec mógł popatrzeć na kwiatki. Asia po takiej wpadce tylko spytała się czy daleko jeszcze, a Kamil z długimi nogami nie miał takich problemów.
W końcu skrótem dotarliśmy do ścieżki, która miał ans doprowadzić do niebieskiego szlaku. Stamtąd już na “asfalcik” z niebieskim. Wolę ten skrót niż ten “asfalcik”. Kamil jak w lesie nam uciekł, tak gonił. My wyprzedzaliśmy tylko zziajanych turystów idących pod górę, a im byliśmy bliżej tym bliżej były chmury i ten wiaterek.
Janek jak tylko ją zobaczył, stwierdził że jednak to mgła i nie widać Odrodzenia. Wiedział gdzie iść, bo tam czekała herbatka przecież!
Co my robimy w schroniskach? Pieczątki i herbatki. A jak jest bardzo źle to jemy dobre śniadanie . Odpoczęliśmy w Odrodzeniu i byliśmy gotowi na najgorsze. Nie, nie myśleliśmy o zdradliwych młakach, a o niebieskim szlaku. On dla nas już się zaczął od Odrodzenia! W dół!
Chłopcy jak usłyszeli, że w dół, to nie trzeba było ich zatrzymywać. Wiedzieli gdzie mają zejść i zaczęli “spadać”. Początek to katorga. Kamil zaskoczony, ze “prawie” biegnie i wkładał dużo wysiłku by tego nie robić, aż mu buty zaczęły skrzypieć. Janek przypomniał sobie, że można ojcu podokuczać i tak gnaliśmy w dół, bardzo szybko. Byliśmy przy tym szczęśliwi, że nie wchodziliśmy po tym “asfalciku” to byłaby udręka.
Cel osiągnęliśmy. Asia zobaczyła to co najlepsze i to co najbardziej tajemnicze. Podobało się, aż nabrała ochotę na więcej. Ja więcej na “asfalcik” nie pójdę!