Nowa Kopa nasz dwudziesty drugi szczyt do Korony Sudetów Polskich, Grodczyn nasz dwudziesty trzeci szczyt do Korony Sudetów Polskich
kwiecień 2, 2024 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Nowa Kopa to nasz wspólny 821 szczyt jaki zdobyliśmy. Nigdy byśmy na niego nie trafili, gdyby nie Korona Sudetów Polskich. To jest bezcenne zatem. Przed Świętami postanowiliśmy go zdobyć, gdyż kto wie, czy za 2 lata jeszcze będzie. Może podzielić los sąsiedniej góry o nazwie Gardzień, po której w obecnych kamieniołomach został tylko fragment kamieni…a pogoda była idealna do wyjścia na taką górę.
Z daleka Nowa Kopa wygląda imponująco, bo góruje nad niesamowicie ostro wciętą doliną, przez którą płynie rzeka Ścinawka. Widoki jak na Wzgórzach Włodzickich, kwitnące drzewa i zielone wiosną łąki.
My musieliśmy wybrać sobie swój szlak, bo na Nową Kopę nie prowadzi żaden. Skierowaliśmy się ku wieży telekomunikacyjnej, zakładając że tam nawet samochód dojedzie. Zaskoczyła nas droga dalej do lasu. Oczywiście wykorzystaliśmy to. Kamil biegł, Janek człapał. Jak zawsze na początku.
Pojawiła się ścieżka w bok i Kamil od razu skręcił w lewo. Wiedział co robił :) Choć ścieżka była ledwo widoczna, to był to właściwy trop. Nie szlo się łatwo, ale jak już doszliśmy do wału kamiennego, to już było łatwo. Ten murek był jak grań, raz nim się szło, raz “spadało”. Doszliśmy do “bramy” w nim i tam czekała na nas droga. Jak się okazało prosto na szczyt.
To była dobra rozgrzewka. W lecie to podejście mogłoby być trudne ze względu na krzaki, teraz nam się udało idealnie. Jednak zejście postanowiliśmy uskutecznić, drogą którą zwożono drewno.
Chłopcy z radością biegli w dół. Na łąkach były wspaniałe widoki. Jak doszliśmy do auta, nie było zmęczonych. Zatem cel drugi przed nami: Grodczyn czyli Grodziec, na którym już byliśmy kilka razy.
https://www.zespoldowna.info/gomola-grodczyn.html
https://www.zespoldowna.info/czernica-grodczynwolarz-cz-2.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Grodczyn
Wybraliśmy na niego wejście, najkrótszą drogę z Kulina. Tym razem już bez plecaków, Janek próbował dyktować warunki. Do pewnego momentu udawało się to, ale na długiej prostej już nie było to takie proste.
Weszliśmy i …”Do Pani Basi? Obiad?”. Tak musiało być. Chłopcy mieli to obiecane, zatem w dół. Nikogo nie trzeba było zachęcać na dobry obiad u pani Basi. Choć widok Gór Stołowych, nawet Karkonoszy nie zachęcał do gonitwy, a raczej oglądania i delektowania się tym co nas otaczało.
Złapaliśmy Kamila i Janka na Przełęczy w Grodźcu. Jednak nie było przystanku, w końcu obiad.
Musieliśmy się dostosować do nich, patrząc szybko na te inne Góry Stołowe, jakie większość zna.
To był świetny spacer przed Świętami. Wyraźnie nas rozruszał i byliśmy gotowi na kolejny dzień wypraw. Ten miał nas przygotować na “odpoczynek” świąteczny. O dziwo nikt nie protestował, znaczy u nas musi tak być!