Olszak, Żabie Oczko, Kazalnica, Krzyżówka
październik 17, 2022 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Chłopcy dzień wcześniej byli z Turystycznym Bonitum na wyprawie, udanej, choć “mokrej”, do Schroniska Orle w Górach Izerskich u stóp Granicznika. Zatem nasza wyprawa musiała być inna niż zwykle. Zatem … znów Góry Opawskie.
Jak się wychodzi na szlak z Jarnołtówka, czy Pokrzywnej zawsze zostawia się “ścianę” od której odbija się Złoty Potok. Tym razem postanowiliśmy odwrócić się i zostawić za plecami Biskupią Kopę. I to był ten ruch. Świetna pogoda do wędrowania, zachęciła setki turystów, którzy kierowali się oczywiście na Biskupią Kopę…a my w drugą stronę.
http://www.goryopawskie.eu/p/ciekawe-miejsca.html
Ale żeby nie było, najpierw poczytaliśmy o ciekawych miejscach w Górach Opawskich i te Żabie Oczko nas zaskoczyło. Miał to być pierwszy cel.
Początek był zaskakujący, bardzo górski, kamienie, trawersik…a potem piękny dębowy las. Spodziewaliśmy się “oporu” chłopaków po wycieczce z soboty. Zaskoczenie było pełne: zwarci, gotowi i nie marudzili jak to zazwyczaj na starcie bywa.
Już ten początek budował w mojej głowie przekonanie, że to takie góry na start.Tona liści, szeleszczących na szlaku. Już były skałki, a w dole był już pierwszy stawik, a i szło się do góry. Wszystko jak należy. No właśnie. Takie góry na start.
Było pod górkę i Kamil odjechał jak zwykle. Potem jak zwykle czekał, nawet zdążył się rozebrać bo było ciepło. Janek próbował z uśmiechem zdobyć Olszaka najwyższy szczyt na dzisiejszej trasie, ale był bez szans. Za to były dwie tabliczki z górą i to jakoś odwróciło uwagę. Był szczyt z tego Olszaka, ale mieliśmy trafić na Żabie Oczko. Zejście trwało chwilkę i z góry zobaczyliśmy “zieloną” taflę.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Olszak_(góra)
Na dole wyglądał już zdecydowanie inaczej. Trzeba było odpocząć i się …pochwalić. “Skąd Państwo jesteście? A byliście tutaj…tutaj…tutaj?” Za każdym razem mówiliśmy, że byliśmy. Zrobiło to wrażenie, bo wszędzie byliśmy nawet na szlakach w Karkonoszach, które Państwo nazywali. Żabie Oczko jednak okazało się świetnym miejscem na śniadanie w takim towarzystwie. W takim miejscu to czysta przyjemność.
Był stawek, przyszedł czas na skałki. Kolejny cel: Kazalnica, Karolinki, Krzyżówka. Chłopców nie trzeba było motywować. Byli zmotywowani jak nigdy. Razem poszli do przodu, nawet nie czekali. Zaskoczyło to nas, bo z Bonitum, Janek szedł pomagając Natalii, a Kamil w swojej grupie. Tutaj potrzebowali siebie chociaż przez chwilkę.
Zaskoczenie kolejne. Szliśmy a tutaj skałka na trasie i nazwa Sieroca Skała. Cóż to jest? Potem czytaliśmy, że to był kamień graniczny…a stamtąd widać było Srebrną Kopę.
Szlak stal się fajną dróżką w dębowym lesie. Chłopcy śmigali i nie czekali, bo czekali na następną atrakcję: Kazalnica. Janek twierdził, że był…choć był na 3 innych, ale na tej jeszcze nie był.
Szlak się zmieniał od tego momentu. Było więcej skał, szlak choć przysypany liśćmi odkrywał też skałki. Janek dobroczynnie chciał abym poczekał na Asię, bo on wejdzie i mnie zawoła. W ten sposób oni sami, a my za nimi weszliśmy na Kazalnicę. Wisi tabliczka i Janek oczywiście się pyta gdzie ta Kazalnica? Przyzwyczaił się do tych z Tatr. Okazało się, że były ale kilkadziesiąt metrów dalej i to aż dwie!
Pojawiła się też Biskupia Kopa z wieżą, więc było wow…ale szliśmy już teraz taką skalną percią i ona robiła wrażenie…jak w Pieninach Minęliśmy kilka skał, pojawił się na drzewie krzyż…i okazało się, że to nasza Krzyżówka! ostatni punkt do zdobycia.
Chłopaki uśmiechnięte, choć Kamil dał wyraźny pokaz, że dalej nie idzie. Jak usłyszał, że jednak wracamy, to jednak poszedł z nami. Powrót miał być odrobinę inny. Chłopcy wiedzieli, że mają czekać przy skałach, więc ochoczo pognali do przodu.
Na Karolinkach, skałach, zrobiliśmy sosny jak w Pieninach i Janek dyktował tempo w dół, bo jednak czas na obiad się pojawił w jego głowie. Na skrócie w dół obok rezerwatu, to Kamil przyspieszył i tak chłopcy “ścigali” się razem. Zeszliśmy z Olszaka, prosto do Pokrzywnej i na drugą jej stronę do niebieskiego szlaku. Tam byliśmy zaskoczeni tym, że nie było żadnego wolnego miejsca by zaparkować…ale my szybko do góry i tam odwrotnie niż wszyscy: w dół!
Fajne 8 km spaceru, w bardzo ciekawej scenerii. Spotkaliśmy wiele rodzin z małymi dziećmi, co tym bardziej potwierdziło w nas to, że jest to świetny szlak na poznawanie gór całymi rodzinami. My odpoczęliśmy, chłopcy też, był oczywiście oczekiwany obiad jako nagroda! W domu nie wykazywali zmęczenia, choć dwa dni byli w górach.